Turbacz Summer Trail - magia biegania po Gorcach
Opublikowane w pt., 24/06/2022 - 20:52
Rozmawiamy z Pawłem Salą z Fundacji Rozwoju Sportu i Promocji Obronności „Murawa”, organizatora biegów w cyklu Turbacz Summer Trail.
Turbacz Summer Trail to jedna z trzech imprez, poza Maratonem Bieszczadzkim i wielkim Festiwalem Biegowym, które tworzą Karpacki Szlem. Skąd pomysł współdziałania?
- Jako organizator biegów górskich i biegacz-amator, brałem udział w również w tych imprezach, u nas również spotykałem ich uczestników. Zastanawiałem się, jak można zrobić krok w ich stronę, stad pomysł Karpackiego Szlema, który wszystkim się spodobał.
Turbacz Summer Trail rusza już w sobotę 25 czerwca. W biurze zawodów jeszcze można się zapisywać. Jakie jest zainteresowanie tegoroczną edycją państwa biegów?
- Czasy w Polsce robią się ciężkie i najwyraźniej nieco odbija się to również na środowisku biegaczy. Do tego, niestety, organizatorzy niektórych biegów, nie oglądając się na innych, przenoszą swoje terminy na takie, w których już tradycyjnie odbywają się wydarzenia biegowe. W tym roku po raz pierwszy nie pobiliśmy więc poprzedniego rekordu frekwencji. Mamy ponad 300 zawodników, którzy będą rywalizowali na pięciu dystansach o długości od 5 do 68 kilometrów.
Patrzę właśnie na wpisy w waszych social mediach. O, ten szczególnie mi się spodobał - jedna z pań pyta „niezłomnie”, czy ktoś mógłby ją wreszcie podrzucić z Krakowa na Turbacz Trail…
- Tak, każda nasza impreza, zarówno letnia jak zimowa, przynosi więcej takich sympatycznych historii. Dziewczyna jechała kiedyś kilkanaście godzin pociągiem z Olsztyna, żeby dostać z dworca w Nowym Targu na start, pobiec w biegu na 21 km ze swoim psem (bieg nazywa się Turbacz na sześć łap), zaraz po tym wsiadła z powrotem w pociąg i wróciła do Olsztyna. To magia biegania po Gorcach…
Co w tym magicznego?
- Góry, niezrównane widoki, w tym niczym nie przysłonięta panorama Tatr, piękne gorczańskie hale i szlaki, szczyt Turbacza i ciekawe pakiety sportowe. Atmosfera, widoki i klimat.
Wróćmy jeszcze do Biegu na sześć łap… To unikalna formuła, czy inspiracja?
- Są biegi, które dopuszczają start z psem, nie prowadzą jednak własnej klasyfikacji. Jest też całkiem oddzielna kategoria biegów z psami. W lecie, podczas upałów, nietrudno przegrzać psa, wiec największą popularnością cieszy się nasza zimowa edycja, gdy zgłasza się po 50 zespołów. Zimą mamy dystans półmaratonu, latem skracamy go do 11 kilometrów, a na trasie ustawiamy miski z wodą.
Turbacz Summer Trail to także biegi dla dzieci?
- Tak, oczywiście. Próbujemy aktywizować młode pokolenie, zarażać tą pasją, bo średnia wieku w biegach górskich lekko przesuwa się w górę. Chcemy też zapewnić im dodatkowe atrakcje. Jedną z nich jest wstęp dla każdego uczestnika do term Gorący Potok. To daje relaks po aktywności sportowej.
Łatwo zdobyć wspierających was partnerów?
- Wydaje mi się, ze robiąc fajną imprezę przyciągamy do siebie partnerów. Rozpoczynamy na przykład współpracę z marką Mizuno, która, poza fundowaniem nagród, ubiera całą ekipę od stóp do głów. Wspierają nas lokalni hotelarze oraz władze miasta i gminy Nowy Targ. Wszystkie nasze trasy prawie w 90 procentach prowadzą przez teren tej gminy.
Bieganie po górach panu też wydaje się ciekawsze niż biegi po tartanie czy asfalcie?
- Biegi po asfalcie największym zainteresowaniem cieszyły się chyba kilka lat temu; widzę u nas również tych, którzy 10-15 lat temu mówili, że nigdy nie wybiorą się w góry, bo tu nie robi się życiówek… No, ale ile tego asfaltu można przyjąć na klatę? Sam mam za sobą kilka maratonów, ale to zupełnie inna formuła. Biegnie się w swoim tempie, i choć w tłumie, z nikim się nie porozmawia, nie ma szczególnych widoków, a nawet jeśli są, nie ma czasu ich podziwiać. W górach jest inaczej, tu nie przyjeżdża się tylko po życiówki.
Pewnie dlatego tak wiele łączy biegi Karpackiego Szlema: Turbacz Trail, Maraton Bieszczadzki i Festiwal Biegowy
- My jesteśmy dużo mniejsi, ale mamy za sobą dopiero trzy edycje, a Rzeźnik to już 20 lat tradycji, Festiwal Biegowy w tym roku będzie się odbywał po raz trzynasty. Podpatrujemy te wielkie biegi, sami w nich startujemy, ale mamy własną specyfikę, własną komunikację, biegniemy swoimi trasami. Współpraca układa się nam jednak dobrze, więc pomysł Karpackiego Szlema przyjął się od razu. (t.kowalski@festiwalbiegow.pl)