Jazda bez trzymanki ? relacja z Biegu 7 dolin
Opublikowane w pt., 02/11/2012 - 10:55
Na nasze zaproszenie do publikacji o Biegu 7 dolin z każdym dniem odpowiada coraz więcej biegaczy, a ich wspomnienia i spostrzeżenia budzą wiele emocji i często czyta się je „na jednym oddechu”. Bardzo ciekawą relację przesłał 12 zawodnik tegorocznego biegu Paweł Antonii Pakuła. Oto wybrane fragmenty:
…Na dobiegu do schroniska na Hali Przehyba należało zrobić „agrafkę” – dobiegało się do punktu a następnie przez jakiś czas wracało tą samą drogą. Była okazja podejrzeć, kto i jak daleko jest przede mną. Ku mojej uciesze okazało się, że biegnie przede mną kilka osób i są całkiem nie daleko. Na punkcie zeskanowano mi chipa i chyba nawet nie wziąłem niczego do picia. Byłem zaaferowany informacją, jaką usłyszałem od obsługi. Ponoć prowadził jakiś Węgier. A niech to! Czyżby to ten mocny Węgier, który kończy w pierwszej dziesiątce UTMB? Przypuszczalnie. Nowinami o prowadzeniu Węgra podzieliłem się w biegu z Maciejem, który podążał niedaleko za mną. Czułem się w tym momencie trochę jak uczestnik i kibic jednocześnie. Starałem się w miarę sprawnie przebierać nogami a równocześnie myślałem, jakim wynikiem zakończy się starcie pomiędzy polską czołówką ultra a mocnym Węgrem. W drodze do Piwnicznej forma ciągle mi dopisywała. Wyprzedziłem kolejne kilka osób przesuwając się w klasyfikacji…
…Tuż za Wierchomlą znajdował się jeden z trudniejszych etapów biegu: przeklinane przez wszystkich podejście pod wyciąg narciarski. Bałem się go trochę, ale poszedł w miarę bezboleśnie. Energii do sprawnego podchodzenia dodawał mi widok dwóch innych zawodników przede mną. Byli tak blisko! Na wierzchołku czy też później na zbiegu – pamięć już mnie zawodzi - wyprzedziłem jednego, potem drugiego. Tym drugim był Jacek Michulec z Żywca, biegacz, który wygrał trasę 80 km „Chudego Wawrzyńca” dokładając mi ponad godzinę. Tym razem Go dogoniłem, co znacznie mnie podbudowało…
….Końcówka była nerwowa, ale przebiegła na szczęście bez większych atrakcji. Najpierw było lekkie podejście potem długi, najczęściej łagodny zbieg do Krynicy. Oglądałem się, co chwila czy ktoś mnie nie dochodzi, biegłem wypoczęty znowu w dobrej formie. Na końcu zacząłem nawet mocniej przyciskać licząc, że a nóż dogonię Tomka lub Jacka. Jednak nic z tego. Widok ogrodzenia, obok którego przebiegaliśmy na zbiegu obwieścił mi, że meta jest tuż, tuż. Wybiegłem szczęśliwy na ulicę, odrzuciłem butelki z piciem, teraz już do niczego nie potrzebne i pogrzałem w stronę nieodległej mety. Wbiegałem do niej po deptaku obsadzonym przez kibiców. Pozdrawiałem ich, kłaniałem się, wygłupiałem. Nie byłem nawet świadomy, że 40 sekund za mną biegnie kolejny biegacz. Wpadłem na metę z czasem 10:48:08, Miejsce 12 w kategorii OPEN, 12 wśród mężczyzn i 10 wśród Polaków…
Całą relację można przeczytać na blogu „Długi Dystans”: Relacja z Biegu 7 dolin
Zapraszamy do przesyłania swoich spostrzeżeń i zdjęć z Biegu 7 dolin na adres p.piszczek@isw.org.pl.