3. PZU Maraton Lubelski w deszczu, ale rekordowy! Szybciej nie zawsze znaczy wyżej [ZDJĘCIA]
Opublikowane w pon., 11/05/2015 - 07:42
W niedzielny poranek wystartował 3. PZU Maraton Lubelski zorganizowany przez Fundację Rozwoju Sportu w Lublinie oraz Lubelskie Stowarzyszenie Biegowe. Frekwencja okazała się wyższa niż w roku ubiegłym, bo zmagania ukończyły 624 osoby.
Relacja Pawła Pakuły
Tym razem największe miasto wschodniej Polski przywitało maratończyków miłą niespodzianką. Nie było żaru lejącego się z nieba jak w latach poprzednich. Temperatura kilkanaście stopni, pochmurno, w niektórych miejscach wietrznie, około południa zaczęło coraz intensywniej padać. Pogoda była dobra na dobry wynik w lubelskim maratonie. Tylko w lubelskim, bowiem ten maraton charakteryzuje się mocno pagórkowatą trasą, przez co uchodzi za stosunkowo trudny.
Sprzyjająca pogoda pomogła czołowym zawodnikom w walce na pofałdowanej trasie a mocniejsza niż zwykle obsada mobilizowała do rywalizacji. Dzięki temu aż trzech pierwszych zawodników pobiło zeszłoroczny rekord trasy ustanowiony przez zwycięzcę z 2014 roku, Rafała Czarneckiego (2:40:58).
Tegoroczny 3. PZU Maraton Lubelski wygrał w świetnym stylu Andrzej Starzynski, biegacz z Ukrainy ale od lat startujący w Polsce i reprezentujący klub Chemik Noxy Puławy. Andrzej debiutując na dystansie maratonu osiągnął znakomity jak na tę trasę czas 2:28:42. O ponad 10 minut wyprzedził dwóch kolejnych biegaczy ostro rywalizujących ze sobą aż do samej mety: Rafała Czarneckiego (2:39:22) i Marcina Stokowca (2:39:26).
Piszącemu te słowa a biegnącemu w maratonie jako pacemaker udało się porozmawiać z drugim zawodnikiem na mecie:
Paweł Pakuła: Gratuluję Rafał! Świetny wynik, świetny czas! Jak ci się biegło? Jak wyglądało to ściganie? Biegliście czołówką w grupie na początku czy od razu każdy swoim tempem?
Rafał Czarnecki: Od razu się rozbiliśmy: ja poleciałem za Ukraińcem (zwycięzcą Andrzejem Starzynskim – PP), ale asekuracyjnie - nie siedziałem Mu od razu na „garbie” tylko kontrolowałem. Później On się oddalał: 100 metrów, 200 metrów, 300 metrów. Do 15. kilometra byłem 300 metrów za Nim i wtedy stwierdziłem, że jednak pilnuję drugiego miejsca. Dogonił mnie trzeci kolega Marcin Stokowiec; biegliśmy tak 10 kilometrów razem, później miałem jakiś kryzys żołądkowy i tu straciłem z 1,5 minuty. Później znowu ja Go dogoniłem, później On miał kryzys.
Około 32. kilometra stwierdziłem, że mam niezagrożone drugie miejsce i zacząłem zwalniać, żeby nie męczyć nóg. Wtedy nie widziałem ani pierwszego przed sobą, ani trzeciego za sobą. Tempo mi wtedy 4:05 wychodziło, wolniutkie, człapłem sobie kilometry, żeby doczłapać aż tu nagle wychylił mi się (trzeci zawodnik) na ostatnim kilometrze. Powiedziano mi, że jest 200 – 300 metrów za mną. Pomyślałem, że jak 300 metrów to nie poleci tak, żeby mnie dogonił. Nie muszę się sprężać, ale troszkę przyśpieszyłem. Na mecie odwracam się a rywal jest 4 sekundy za mną.
Czyli trzeci zawodnik gonił Cię do samego końca. A jaką miałeś taktykę? Myślałeś, że jesteś w stanie wygrać?
Nie. Jechałem, żeby zająć to drugie miejsce. Wiedziałem, że Starzynski się szykuje i z Nim nie mam szans.
A jak trasa?
Biegłem tu drugi raz. W tamtym roku wygrałem. Była mniejsza obsada i dlatego wygrałem. W tym roku zrobiłem czas lepszy o 1,5 minuty. Wcale nie goniłem na ten czas, ale był lepszy.
Trasa była bardzo ciężka: gorsze są takie „hopki” niż jeden stromy podbieg a później zbieg. Tu było cały czas z góry i pod górę, z góry i pod górę. Taka trasa bardzo męczy.
A co sprawiło, że wyszedł lepszy czas? Więcej treningu, pomogła pogoda?
Trzeci zawodnik mnie przycisnął, a tam (rok wcześniej) nie miał kto tego robić i tyle. Jak by mnie nikt nie cisnął, to by było 2:48. Pogoda super. Gdy biegłem to nie padało. Rozpadało się, gdy już dobiegłem do mety.
Jesteś zadowolony ze swojego startu?
Tak - co miałem zrobić to zrobiłem.
Rywalizację wśród kobiet wygrała biegaczka z Ukrainy Yulia Bairamova uzyskując czas 2:59:48. Druga na mecie Marta Kloc (3:03:57) straciła do zwyciężczyni ponad 4 minuty. Trzecią biegaczką lubelskiego maratonu okazała się Daria Gaynetdinova z Rosji (3:06:23).
Ciekawostką jest fakt, że 3. PZU Maraton Lubelski stanowił także 1. Mistrzostwa Europy Głuchych w Maratonie. Dzięki temu na bieg do Lublina przyjechało wielu obcokrajowców. Wśród mężczyzn pierwsze trzy miejsca zajęli: Karakulah Onder z Turcji (2:41:01), George Vella z Malty (3:01:15) i Richard Helcel z Czech (3:04:37).
Wśród kobiet dwa pierwsze miejsca zajęły Panie, które były także w czołówce wśród wszystkich startujących płci pięknej: Ukrainka Bairamova i Rosjanka Gaynetdinova. Trzecią biegaczką Mistrzostw Europy Głuchych była Polka, Edyta Zaręba (3:15:59).
Pełne wyniki znajdziecie w festiwalowym KALENDARZU IMPREZ.
Paweł Pakuła