5. Bieg Pamięci: Super trening i przeciwności losu [ZDJĘCIA]
Opublikowane w sob., 07/11/2015 - 19:24
Jubileuszowa edycja Biegu Pamięci, który zalicza się do Ligi Festiwalu Biegowego odbyła się w szaroburej, jesiennej aurze. Mżawka i zupełny brak słońca sprzyjały bardziej siedzeniu pod kocem niż bieganiu, ale nie odstraszyły uczestników. Zwłaszcza, że w tej imprezie nie wyniki były najważniejsze. Organizatorzy przenieśli bieg z maja na listopad, by powiązać go z chwilą refleksji i zadumy nad tymi, których już z nami nie ma.
Zanim biegacze wyruszyli na 5 i 10-kilometrową trasę, zdali zupełnie inny egzamin. Na trasie biegu, tuż przed jego rozpoczęciem doszło do groźnego wypadku rowerzystki, która upadając uderzyła się w głowę i straciła przytomność. Reakcja biegaczy była błyskawiczna. Zanim poważnie ranna dziewczyna trafiła do karetki, to właśnie uczestnicy Biegu Pamięci udzielali jej pomocy. Bieg rozpoczął się, gdy karetka odjechała w kierunku szpitala.
Biegacze ruszyli na dobrze znaną ścieżkę rekreacyjną w okolicach Mostu Siekierkowskiego. Niektórzy, jak 86-letni p. Stanisław Wysocki, wystartowali żeby uciec przed chorobami. – Kiedyś biegałem, żeby umierać w biegu, a nie w łóżku, a teraz biegam, żeby uciec przed lekarzami – powiedział nam najstarszy w Polsce zawodnik biegów na orientację, dla którego Bieg Pamięci był treningiem.
Dla Aleksandra Dzikowskiego, bieg okazał się niespodziewaną walką z przeciwnościami losu.
– Chyba los miał swoje plany. Korek po drodze, skutecznie mnie zatrzymał. Dotarłem tu, gdy bieg już wystartował. Stwierdziłem, że nie będę trwonił czasu i pobiegnę przeciwko wszelkim przeciwnościom. Liczy się przecież meta. Nie biegnie się dla czasu, ale żeby dobiec mimo wszystko i przezwyciężać takie zasadzki losu – powiedział nam Aleksander Dzidowski, który trasę pokonał z plecakiem i komputerem, poważnie spóźniając się na imprezę. – To zupełnie jakbym przytył kilka kilogramów – dodał Aleksander
Spóźnienia, mylenie trasy, kończenie innego dystansu było na porządku dziennym. Jednak zarówno organizatorzy, jak i biegacze podchodzi do wszystkiego z dużą dawką humoru i nastawieniem na rozwiązanie problemów. Nic nie było w stanie zepsuć dobrej atmosfery zawodów.
Od strony sportowej na dystansie 5 km najszybszy okazał się Michał Kaczmarek. Obecność kilkukrotnego mistrza Polski na tym dystansie zaskoczyła i jednocześnie ucieszyła organizatorów.
– Trasa okazała się bardzo wymagająca ze względu na zakręty. Chciałem przebiec to w tempie pomiędzy 3:05 a 3:00 na kilometr, ale zakręty wybijały mnie z rytmu. Przeszkadzali też trochę rowerzyści. Był taki moment, że bałem się, czy się wzajemnie nie powywracamy. Ogólnie jednak trasa bardzo przyjemna i biegło mi się tak dobrze, że mam wrażenie, że to były 2 km a nie 5km (śmiech) – powiedział nam po biegu Michał.
Na dwa razy dłuższej trasie triumfował inny znany zawodnik, specjalista od bieżni Kuba Wiśniewski, który również uznał, że trasę można było zaliczyć do wymagających.
– Sporo tych zakrętów i małych hopek. Trzeba było mocno pracować, żeby się zmieścić w tych wirażach, ale poza tym to naprawdę fajna trasa. Może nie zrobiłem super wyniku, ale na pewno zrobiłem super trening - powiedział nam Kuba, który, jak sam twierdzi, w treningu jest zawsze i okazji na dodatkową przebieżkę nie mógł przepuścić.
IB