Moja przygoda z Festiwalem Biegowym

Moja przygoda z Festiwalem Biegowym


Pewnego dnia, gdy siedziałam z siostrami przy kaloryferze i oglądałyśmy książki oraz albumy nagle Oliwka zapytała:
- Julka, gdzie zrobiono to zdjęcie? - małym paluszkiem wskazała na fotografię, na której przebiegałam przez linię mety.
- Bo to ty? - dopytała po chwili.
- Nie pamiętasz? - zdziwiłam się.-Przecież to z Festiwalu Biegowego, Krynica 2012.
- Nooo, wiesz... - zawstydziła się Oliwka.
- Po prostu chciałam, żebyś opowiedziała jak było na trasie.
- Dobrze – powiedziałam.– Kornelka,ty też chcesz posłuchać,jak było podczas wyścigów? - zapytałam młodszą siostrę.
- Pllosse !  - wykrzyknęła Kornelka.
- Niech będzie - rzekłam.
- W pewien sobotni poranek zobaczyłam afisz o Festiwalu Biegowym. Podekscytowana spytałam mamę, czy mogę wziąć w nim udział. Mama zgodziła się.
- Kiedy przyjechałam z tatą na start, to sędzia wykrzykiwał - według mnie za głośno...
- Zawodnicy na linię startu !
- Szybko, opowiadaj dalej – wtrąciła zaciekawiona Oliwka.
- Więc ustawiłam się na swoim torze, wcześniej otrzymałam odpowiedni numer startowy.
- Dzień nie należał do najlepszych na wysiłek fizyczny. Było gorąco, parno, a ziemia parzyła. W dodatku zbierało się na deszcz. Pogoda nie była łaskawa dla biegających.
- Sędzia krzyknął  „START !” - jak dla mnie nadal za głośno...
- Opowiadaj ! - krzyknęły dziewczyny.
- Sędzia krzyknął START, a ja  byłam pełna niepewności - po prostu mega zestresowana.
Wystartowałam i biegłam ile sił w nogach. Zostało mi jeszcze 300 metrów, powoli słabłam, ale nie poddawałam się, bo wiedziałam, że nagrodą za pierwsze miejsce jest sportowy rower oraz inne sportowe gadżety, jak i bieżnia, którą tu widzicie …....
- Czyli ty ją wygrałaś? - zapytała Oliwka.
- Tak Oliwko – odpowiedziałam.
- Jak już mówiłam, zanim mi przerwano – popatrzyłam na młodszą siostrę.
Zaczęłam ponownie opowiadać.
- Pędziłam ile sił miałam w nogach. Pot zalewał mi czoło, pociłam się w miejscach, o których myślałam, że nie można się w nich pocić. Serce waliło mi jak młot, a moje usta to była Sahara i nagle zobaczyłam  obok mnie znajomą twarz, która biegła  przy mnie.
- Kto to był ? Kto? - niecierpliwiły się moje siostry.
- To był mój najlepszy kolega – powiedziałam.
- Wiecie, poczułam się wtedy jakoś dziwnie.
- Dlaczego? ! - wtrąciła Oliwka.
- Ponieważ wcale nie jest fajne ścigać się z najlepszym kolegą.
- Teraz słuchajcie uważnie. Kiedy znowu się obróciłam, okazało się, że mój kolega po prostu chciał mi rzucić bidon pełen wody.
- I co ? - ponownie zapytała Oliwka.
- Orzeźwiłam się i odrzuciłam bidon. Zostało mi jeszcze dwieście metrów do mety - opowiadałam zawzięcie – gdy nagle zaczęło padać.
I-  jak sobie poradziłaś? -  spytała Oliwka.
- Jakio?- zasepleniła Kornelka.
- To bardzo proste – powiedziałam. Mój kolega nie tylko rzucił mi bidon, ale również kurtkę przeciwdeszczową.
- Aaaaa! - wykrzyknęły zdziwione dziewczyny.
 - Podczas następnych metrów powietrze zrobiło się lżejsze. Choć wszyscy ślizgaliśmy się na błocie, nikt się nie poddawał. Postanowiłam wyprzedzić zawodników, którzy byli przede mną. To nie był dobry ruch. Poczułam dziwny ból.
- Co się stało? - spytała wystraszona Oliwka. - Wywróciłaś się?
- Nie! - odpowiedziałam – To był skurcz. Mięśnie zaczęły mi odmawiać posłuszeństwa. Tak mało już brakowało...
- Poddałaś się? - spytała Oliwka.
- Nie, Oliwko – odpowiedziałam – Przecież, gdybym się poddała nie wygrałabym tej bieżni.
- Rozumiem – odparła moja siostra.
- Opowiadaj co było dalej! - krzyknęła Kornelka.
- Na czym  to ja skończyłam?
- Na skurczu i na tym, że byłaś blisko.
- Dzięki – odparłam.
- Mimo skurczu nie poddawałam się, bo zobaczyłam na widowni mamę i tatę, którzy mi kibicowali. Kolega, który tyle mi pomógł też tam był. Zebrałam w sobie resztę sił i pomimo, że trasa wiodła pod górę - nie poddałam się. Wyprzedziłam wszystkich uczestników mojego biegu, którzy byli przede mną. A z powodu skurczu było ich wielu. Wyszłam na prowadzenie, lecz nagle wyprzedziła mnie jakaś dziewczynka odpychając mnie w bok. Ponownie zmusiłam wszystkie swoje mięśnie do ogromnego wysiłku, wyprzedziłam ją i dobiegłam do mety. Wygrałam! Potem były nagrody, medale, gratulacje i zdjęcia.
- Hura! To wspaniała historia – powiedziała Oliwka.
- Siupel! - krzyknęła Kornelka.
- Fajnie, że wam się podobała moja opowieść o moim udziale w Festiwalu Biegowym -powiedziałam rozmarzonym głosem.
- Która godzina? Pora na obiad. Chodźcie dziewczyny!  - zawołałam.
I tak zakończyła się moja opowieść o jednej z najwspanialszych chwil w moim życiu.


Podziel się: