Moja przygoda z Festiwalem Biegowym

Moja przygoda z Festiwalem Biegowym


Podczas przerwy siedziałam na ławce. Wtedy przybiegła do mnie Kamila. Widać było, że jest bardzo przejęta.

- Co się stało?- spytałam, chociaż nie bardzo mnie to interesowało.

- Słyszałaś? Podobno są organizowane zawody biegowe w Krynicy!- zawołała.

- No i co z tego?- trochę zdenerwował mnie entuzjazm Kamy.

- No jak to co? Nie chciałabyś spróbować? Może się uda?

- Przecież i tak nie wygram, nie umiem szybko biegać!

- Skoro nie chcesz to nie. Ja tam bym spróbowała…- powiedziała Kama - nie mówiłam ci, ale w podstawówce wygrałam takie zawody szkolne. To nic takiego, ale lubię biegać.

- Serio? Pewnie, spróbuj. Przecież nic nie tracisz, ale mnie i tak nie namówisz. Pewnie bym się wygłupiła, więc wolę nie –odpowiedziałam.

-  Dobra, spoko. Ale wiesz, mam jedną prośbę. Byłoby mi znacznie raźniej, gdybyś ze mną pojechała. Można się też zapisać jako kibic…

-Ok. Ostatecznie pokibicować mogę - uśmiechnęłam się.

- Strasznie ci dziękuję! Nawet nie wiesz jak się cieszę! Idę nas zapisać na listę.

Prawdę mówiąc wcale nie miałam ochoty jechać gdziekolwiek, ale nie chciałam tego powiedzieć przyjaciółce, żeby nie zrobić jej przykrości. Wybiera się jeszcze parę osób z naszej klasy. Nigdy nie pobiegłabym przy nich. Chyba spaliłabym się ze wstydu. Nawet jeśli mogłabym pobiec w miarę dobrze, to z nerwów poplątałyby mi się nogi. Zadzwonił dzwonek i zobaczyłam nadchodzącą przyjaciółkę.

- Zapisałam nas. Pan strasznie się ucieszył, bo na razie nie ma chętnych. Powiedział, że za udział mamy uwagi pozytywne. Jedziemy piętnastego września, pasuje ci? -wróciła roześmiana Kamila.

- Chyba tak, pasuje. Szczerze mówiąc to nigdy nie byłam w Krynicy.

Sprawa przycichła do trzynastego września. Właściwie to już nawet zapomniałam o tym całym wyjeździe. We wtorek na drugiej lekcji do drzwi klasy zapukał nasz pan od wf. Powiedział, że lista jest już ostatecznie zamknięta. Nie bardzo słuchałam do momentu, gdy usłyszałam swoje nazwisko wśród osób, które startowały w biegu. Wstałam i powiedziałam:

- Tu chyba jest jakaś pomyłka. Ja zapisywałam się jako kibic, nie jako zawodnik.

- Przykro mi, ale kibiców mamy już maksymalną liczbę. Jeśli chcesz mogę cię wypisać, ale wtedy nie pojedziesz wcale.

W pierwszej chwili poczułam ulgę, że nie muszę jechać. Zaraz jednak przypomniało mi się, jak bardzo zależało na tym Kamili.

- Jednak bardzo zachęcam cię, żebyś pojechała jako zawodnik. Szkoda by było, żebyś nie spróbowała - dodał nauczyciel.

- W sumie to mogę wystartować - uśmiechnęłam się krzywo, bo przypomniały mi się moje obawy.

- Cieszę się - odpowiedział pan od wf.

         Chwilę później zaczęłam żałować, bo dotarło do mnie, że z wf  nigdy nie byłam dobra. Pomyślałam nawet, że może to nie pomyłka tylko Kamila maczała w tym palce, jednak nie chciałam rzucać oskarżeń. Trudno. Mogę być nawet ostatnia.

- To świetnie, że się zgodziłaś. Będzie fajnie!- podtrzymywała mnie na duchu Kama

Kiedy dojechaliśmy na miejsce byłam tak zdenerwowana, że nie rozumiałam co inni do mnie mówią. Myślałam tylko kiedy się to skończy. Stanęłam na linii startowej. Nie zauważałam nikogo. Przez mgłę usłyszałam, że Kamila życzy mi powodzenia. Z samego biegu nie pamiętam prawie nic. Dopiero na końcu dotarło do mnie, że nie jestem ostatnia. Wręcz przeciwnie- w czołówce. Nie mogłam w to uwierzyć! Kątem oka spostrzegłam, że Kamila odbiera gratulacje- była pierwsza! Naprawdę się ucieszyłam. Pomogłam Kamie w odniesieniu sukcesu, a przy tym uwierzyłam w siebie. Atmosfera imprezy była wspaniała. Pamiętam, że dostaliśmy super nagrody i gadżety. Kibice też nie zostali z pustymi rękami. Wszyscy byli bardzo zadowoleni - nawet przegrani, bo każdy czuł, że i tak odniósł zwycięstwo- odważył się i spróbował. Już wtedy postanowiłam, że będę tu przyjeżdżała co roku.

Chociaż mój start w festiwalu biegowym był wynikiem pomyłki, to bardzo się cieszę, że tak właśnie się stało. Uwierzyłam we własne możliwości i zaczęłam częściej biegać. To właśnie tam, w Krynicy odkryłam swoje prawdziwe hobby.  

 


Podziel się: