A. Celińska: „MŚ pouczającym doświadczeniem”
Opublikowane w śr., 11/09/2013 - 15:50
Rozmowa z Anną Celińską, Ambasadorką Festiwalu Biegowego w Krynicy, uczestniczką MŚ w Biegach Górskich stylem anglosaskim w Krynicy – Jaworzynie.
Czy 28. miejsce to dobry wynik?
Myślę, że dobry.
Zgodny z oczekiwaniami?
Myślałam, że świetnie byłoby być w pierwszej 20-tce. Udało mi się to tylko w pierwszej połowie biegu, więc powiedzmy, że jest OK. Ja specjalizuję się w stylu alpejskim na takich dystansach. Styl anglosaski nie jest moim ulubionym, dlatego było bardzo ciężko na trasie…
Dlaczego?
Powiem szczerze, że to jedna z najtrudniejszych tras, jakie biegłam stylem anglosaskim. Start był na górze i od razu czekał nas zbieg. I to taki niedawkowany, to znaczy, że troszeczkę w dół, trochę pod górę, żeby mięśnie chwilę odpoczęły. Ale nie odpoczęły. Nawet się nie rozgrzały. I na takich jeszcze nie rozgrzanych mięśniach biegaliśmy potem od razu podbieg. Wydaje mi się, że to strasznie zakwasiło większość osób. To było ciężkie, bo wydolnościowo człowiek czuł się bardzo dobrze
Mięśnie były też zesztywniałe ze względu na ten ciągły, kilometrowy zbieg. To był najtrudniejszy element tej trasy, ale bardzo ciekawy i pouczający. Cenne doświadczenie. Nie narzekam, cieszę się, że trasa była oryginalna, fajna. Zwykle się podbiega, a potem zbiega, a tutaj taka wielka atrakcja…
Jak podeszła Pani do startu i czy mogło być lepiej?
Pewnie mogłoby być lepiej tylko, że to jest tak, że jak człowiek ma jakiś cel i go osiąga, to nie jest już tak zdeterminowany. A moim celem był Maraton Karkonoski i MŚ w Biegu Górskim Długodystansowym. Zdobyłam tam brązowy medal, więc swoje zamierzenie na ten sezon zrealizowałam.
Nie zaprzeczę, że moja ogólna motywacja do biegania po tych zawodach spadła, długo marzyłam o tym, by móc się wyspać i odpocząć. Dziewięć miesięcy przygotowań do maratonu kosztowało mnie trochę zdrowia i nerwów. Miesiąc przedłużenia sezonu był bardzo ciężki z punktu widzenia zmęczenia i motywacji. Ale myślę, że jak na mnie i na styl anglosaski, to w Krynicy było całkiem nieźle.
Start w sobotniej eliminacji Małopolskich Biegów Górskich pomógł w mistrzowskim starcie czy przeszkodził?
Zazwyczaj dzień przed startem robi się jakiś rytmiczne, krótkie, pobudzające treningi. W MBG pobiegłam właśnie treningowo. Po prostu sobie pobiegałam. Nie sądzę, żeby rywalizacja w biegu miała jakikolwiek wpływ na mój występ na Jaworzynie. Na pewno gdyby działo się coś złego, poczułabym to i wycofała się z dodatkowego biegu.
Rozumiem, że bieg w Krynicy był pani ostatnim w sezonie?
Tak, już ostatni w tym roku. Muszę wyleczyć kontuzję. Budowanie bazy na przyszły rok zacznę za około 5 tygodni.
Spokojnego wypoczynku zatem!
Rozmawiał w Krynicy Grzegorz Rogowski