Mój Festiwal, jak co roku, połączył dwie ważne sprawy – rocznicę ślubu i bieganie
Opublikowane w pon., 03/10/2022 - 15:43
Na tegoroczny Festiwal Biegowy Piwniczna 2022 plany biegowe już rok temu były ambitne-pobiec przynajmniej w trzech, czterech biegach niedługich takich, jaki lubię do 10 – 20 kilometrów. Oczywiście nie dopuszczałem nawet myśli, że na Festiwalu Biegów w Piwnicznej nie wystartuję.
Tegoroczny udział był bodajże, jak dobrze pamiętam chyba ósmy albo dziewiąty z kolei. Tak się składa, że prawie co roku termin Festiwalu Biegowego zbiega się mi z rocznicą ślubu i trzeba te dwie rzeczy ze sobą pogodzić, jak dotychczas się udaje i w tym roku też się jakoś udało.
W związku z rocznicowym wyjazdem do Białki Tatrzańskiej musiałem zrezygnować ze startów piątkowych i sobotnich. Została tylko niedziela i prosto z Białki dotarłem do Piwnicznej. Już wcześniej wiedziałem, że pozostanie tylko symboliczny udział, jak to mówią „po drodze” w skromnym biegu na jeden kilometr.
Obliczenia wypadły pozytywnie, o 13.30 byliśmy już z żoną w Piwnicznej. Udało się pobrać pakiet, spotkać na szybko ze znajomymi biegaczkami i biegaczami.
Plan był prosty. O 14 miało być spotkanie ambasadorów i start do biegu. Więc myślę sobie, szybko pobiegnę i tuż po 14 melduję się na spotkanie. Niestety bieg się opóźnił prawie o 30 minut i na spotkanie oczywiście się spóźniłem.
Od razu nasuwa się uwaga – program imprezy to rzecz święta, jeżeli start jest zaplanowany na daną godzinę, to o tej godzinie ma być i żadne tłumaczenia organizatorów i sędziów typu, „że się przesunął im wcześniej inny bieg” dla nas biegaczy nie mają żadnego znaczenia, świadczą tylko o braku dobrej organizacji i nieposzanowaniu zawodników.
Nie wiem, jak było przy innych biegach, ale takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. No cóż, jak to mówią, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Lekko wkurzony dotarłem na spotkanie ambasadorów, które już trwało prawie pół godziny, a tam miła niespodzianka, po raz drugi miałem okazję odebrać nagrodę na pierwsze miejsce „za zebrane punkty”.
Wprawne oko Kamili Laskowskiej dostrzegło spóźnialskiego ambasadora i nagroda dotarła w moje ręce. Nie miałem okazji pogratulować pozostałym wyróżnionym ambasadorom, ale tym z podium się udało i nawet udało się pamiątkową fotkę strzelić. Bardzo miło było spotkać znajome twarze zamienić kilka słów, pogadać o planach i trochę pozwiedzać biegowe miasteczko.
Atmosfera tego miejsca robi wrażenie, włożono wiele pracy, żeby to wszystko dopiąć i zorganizować i za to wszystkim na czele z Kamilą należą się ogromne podziękowania. Udało się też zaparkować samochód na parkingu w małym błotku (nie wiem, czy inni mieli też tyle szczęścia) – co również było dużym sukcesem, rok temu musiałem niestety pokonać dość długi dystans, aby dotrzeć do celu. Tak, że jest duży plus. (Marek Podraza, Ambasador Festiwalu Biegowego)