Rozmowa z Zygmuntem Berdychowskim pomysłodawcą Festiwalu Biegowego

 

Rozmowa z Zygmuntem Berdychowskim pomysłodawcą Festiwalu Biegowego


Opublikowane w śr., 25/12/2024 - 11:41

Festiwal Biegowy w Piwnicznej to najdłużej istniejące na rynku wydarzenie biegowe skupiające biegaczy z Polski i ze świata. W trakcie trzech dni odbywają się biegi na blisko 20 dystansach oraz trwają wydarzenia towarzyszące, Festiwal Smaków, Festiwal Lachów i Górali, zawody Aktywny Małopolanin, Mistrzostwa Doliny Popradu w Nordic Walking, EXPO sprzętu sportowego. W tym roku odbyła się 15 edycja Festiwalu i z tej okazji rozmawiamy z Zygmuntem Berdychowskim, pomysłodawcą i twórcą Festiwalu Biegowego.

Redakcja. Jest rok 2010, rynek biegów w górach w Polsce jest białą plamą z kilkoma rozrzuconymi na niej wydarzeniami. Głównie są to rajdy turystyczne, pieszo-biegowe wyzwania dla zapalonych amatorów turystyki. Odbywają się m.in. Sudecka 100, Harpagan, Kierat. W Bieszczadach rośnie Bieg Rzeźnika, a ultra na asfalcie to rywalizacja stu kilometrowej Kaliskiej Setki. Skąd pomysł na organizacje biegów w górach i to od razu w formule festiwalu?

Zygmunt Berdychowski: Na rynku biegów górskich istniał tylko Bieg Rzeźnika, a to oznacza, że organizowane przez nas od samego początku w Krynicy wydarzenie pod nazwą Festiwal Biegów było na ówczesne czasy wydarzeniem wyjątkowym. Takim, który nie miał wtedy swojego odpowiednika wśród wszystkich wydarzeń turystyczno biegowych, które odbywały się w Polsce. Co ważne, nazwa „Festiwal Biegowy” została zastrzeżona w Urzędzie Patentowym i jest znakiem graficznym oraz
słownym chronionym w Polsce. Zasadniczą przyczyną stworzenia takiego wydarzenia biegowego w Krynicy było przekonanie, że wtedy, kiedy biegi organizujemy daleko od miast, od miejsc w których ludzie biegają, daleko od Krakowa, daleko od Warszawy, Katowic czy Poznania to powinniśmy przedłożyć biegaczom trochę szerszą propozycję niż tylko i wyłącznie jeden dystans. Na jeden bieg przyjedzie mało biegaczy. A że byliśmy w sytuacji w której musimy budować swoją pozycję na rynku, swoją rozpoznawalność uznaliśmy, że najważniejsze jest, aby jak najwięcej biegaczy przyjęło nasze zaproszenie do biegania w
górach. Nazwa „Festiwal Biegów” była pochodną przekonania, że w wydarzeniu biegowym które my organizujemy musimy przygotować ofertę dla tych, którzy są bardziej zaawansowani, poprzez zwykłych amatorów, aż wreszcie do tych, którzy biegają rzadko, spontanicznie. To ludzie dla których mniej ważne są wyniki, a liczą się wrażenia, doznania związane z dużym wysiłkiem na jaki trzeba się zdobyć, aby biegać w górach. I to przekonanie pozwoliło nam zbudować do roku 2019 festiwal na
którym było blisko 9000 uczestników. Uczestnicy wystartowali ok 11 000 razy na różnych dystansach w trakcie jednego weekendu, jednego festiwalu. Wydaje się więc, że przyjęta koncepcja się sprawdziła i spowodowała bardzo szybki rozwój naszego wydarzenia w Krynica, a następnie wydarzenia które organizujemy w Piwnicznej.

Red. Bieg 7 Dolin to perła w koronie „Festiwalu Biegowego”. Sto kilometrów biegania po górach to była, zwłaszcza w pierwszych latach festiwalu, odważna propozycja dla biegaczy. Historia pokazuje, że niezwykle trafiona. Co stało za decyzją, aby od samego początku stworzyć dystans 100 kilometrów?

ZB: Przekonanie, że takiego festiwalu i takiego biegu w Polsce nie ma. Bieg Rzeźnika odbywał się na niespełna 80 km trasie. Odbywała się Sudecka Setka z limitem 24 godz. oraz Kaliska Setka, ale to był bieg na asfalcie, a to jest zupełnie inne bieganie. I stąd przekonanie, że musimy przygotować dla gości, którzy przyjmą nasze zaproszenie, dla biegaczy, którzy przyjadą do Krynicy takie wydarzenie extra, nadzwyczajne. Takie, które przekona ich do tego, że ze względu na skalę trudności, ze względu na specyfikę trasy warto do Krynicy przyjechać. I stąd ta propozycja. To było na ówczesne czasy coś absolutnie wyjątkowego.

Red. Historia pokazuje, że tak. O ile na pierwszej edycji Biegu 7 Dolin w 2010 r. na mecie pojawiło się 47 osób, w tym 7 kobiet, o tyle druga edycja (2011 r.) przyciągnęła już 242 osoby, ponad pięciokrotnie więcej. Bieg w limicie ukończyło 193 osoby, w tym 23 kobiety, zatem jak widać pomysł okazał się trafiony.

ZB: Myślę, że to założenie o którym mówiłem wcześniej, założenie, że organizujemy w Krynicy nie bieg, tylko wiele biegów, festiwal biegów dało nam szansę na to, że razem z zawodnikami już zaawansowanymi w bieganiu przyjechali do Krynicy również ci mniej zaawansowani. A być może było odwrotnie, być może z tymi mniej zaawansowanymi przyjechali zawodnicy już doświadczeni. Tak naprawdę nie wiemy, kto w rodzinie mieszkającej w centralnej Polsce decydował, że cała rodzina jedzie do Krynicy. Niemniej, dzięki temu, że pojawiło się to NAJ przy dystansie stu kilometrów, to spowodowało, że wiele osób zaczęło odbierać ten bieg jako wyzwanie wyjątkowe. I to spowodowało bardzo szybki przyrost liczby uczestników biegu. Na pewno też trafiliśmy w punkt jeśli chodzi o koniunkturę. Mówię o wielkości naszego wydarzenia, o tym jak szybko urosło. Taki był wówczas rynek biegów w Polsce. Wszyscy byli oczarowani biegami w górach, które pojawiły się już jako coś zupełnie wyjątkowego.
Myśmy byli na samym początku, nam się to po prostu udało idealnie trafić w potrzeby. To był ten moment w którym biegacze w Polsce zaczęli nagle, masowo pojawiać się w górach. Tak jak kilka lat wcześniej zaczęli masowo pojawiać się na trasach maratonów, półmaratonów i krótszych biegów w miastach, tak po roku 2010 zaczęły się pielgrzymki w góry i stąd bardzo szybki wzrost frekwencji w biegu na 100 km oraz pojawienie się kolejnych dystansów w górach. Pojawiły się dystanse 60 km, 30
km, 17 km i 11 km. To wszystko był efekt rosnącego zainteresowania naszą propozycją.

Red. Historia Festiwalu Biegowego to są kamienie milowe w historii biegów górskich w Polsce. Na trasach festiwalu odbywały się Mistrzostwa Polski, Mistrzostwa Świata, padł rekord frekwencji biegów w górach, rozgrywana jest rekordowa liczba dystansów w ramach jednych zawodów. Czy jest coś co jeszcze można zrobić? Czym chcecie dotrzeć do biegaczy?

ZB. Po pierwsze najwyższy czas, aby kolejne wydarzenia biegowe rozgrywane w polskich górach stały się częścią cyklu biegów europejskich czy światowych. Mamy potencjał, mamy umiejętności organizacyjne. Jesteśmy w stanie przygotować tego rodzaju wydarzenia. Tak jak kiedyś byliśmy w stanie, po 4 latach organizacji Festiwalu, przygotować Mistrzostwa Świata w biegach górskich (29. Mistrzostwa Świata w Biegach Górskich odbyły się w 2013 r. w Krynicy Zdrój w ramach IV Festiwalu Biegowego. – red.) tak dziś jest nas stać, możemy, a nawet powinniśmy aplikować o to, aby biegi górskie w Piwnicznej stały się częścią cyklu światowego, który przyciągnie uwagę mediów, przyciągnie uwagę kibiców, a przede wszystkich biegaczy z Polski, z Europy, ale i z całego świata. Obecnie pracujemy nad tym, aby poprawić jakość serwisu na trasach, poprawić organizację naszego
wydarzenia. I to nie dlatego, że jest na słabym poziomie, ale dlatego, że chcemy aby więcej uczestników do nas przyjeżdżało. Aby to osiągnąć musimy umieć z roku na rok się poprawiać, musimy być coraz lepsi i przygotowywać taka ofertę na cały czas jaki biegacze spędzają w Piwnicznej, poza trasą biegu, żeby ich po prostu zachęcić do przyjazdu do Piwnicznej. Oczywiście ważne są np. Mistrzostwa Polski na poszczególnych dystansach, ważne są nagrody, które powinny być coraz większe, jak również atrakcje pozabiegowe. To wszystko ma służyć temu, aby odbudować znaczenie Festiwalu Biegowego w Piwnicznej. I teraz jest ten moment w którym te decyzje zapadają i będą na nowo kształtować wizerunek biegów w Piwnicznej. Jesteśmy oczywiście liczącym się Festiwalem pod względem frekwencji, od lat w pierwszej piątce w Polsce, niemniej stawiamy na rozwój. Mamy w ofercie najwięcej dystansów, a idziemy w kierunku, aby mieć największy budżet nagród, najwięcej imprez towarzyszących, najwięcej ludzi na miasteczku, najwięcej wystawców. Jednym słowem, chcemy, aby uczestnik miał pewność, ze ten wyjazd na 3 dni do Piwnicznej jest wyjątkową propozycją dla całej rodziny.

Red. Wybuch pandemii Covid-19 w 2020 roku, a potem wybuch wojny na Ukrainie w 2022 roku to były dwa olbrzymie tąpnięcia dla całej branży biegów w Polsce. Wydarzenia te zachwiały funkcjonowaniem i rozwojem rynku biegowego. Festiwal Biegowy, nie dość, że ucierpiał jak wszystkie wydarzenia w Polsce, dodatkowo musiał się zmierzyć ze zmianą lokalizacji. Jak te wydarzenia wpłynęły na kondycję Festiwalu, a przede wszystkim jak zmiana lokalizacji wpłynęła na organizację?
Czy są pozytywne aspekty tej zmiany?

ZB. Zmiana jest jedna. Trafiliśmy do lepszego miejsca, czyli na teren rekreacyjny Nakło w Piwnicznej-Zdrój. Miejsca lepszego jako teren gdzie zbudowane jest miasteczko biegowe i gdzie rozgrywane są najkrótsze konkurencje biegowe oraz gdzie jest start i meta dystansów górskich. Miejsce jest ,wyjątkowe ponieważ po 20 minutach od wybiegnięcia ze startu już jesteśmy w górach, na przełęczy. W tym momencie otwiera się panorama górska, a u stóp biegaczy otwiera się widok na całe
miasteczko biegowe. Jest to widok fantastyczny, którego trudno było szukać w Krynicy. Miejsce wyjątkowe, ponieważ tuż obok jest Poprad, gdzie od razu po biegu można schłodzić nogi. Możemy usiąść na trawie i nikt nas nie wygoni. Wspaniała atmosfera jest również wypadkową faktu, że nie mamy już nałożonych ograniczeń, że musimy się montować w nocy dzień przed biegiem. Trzeba uważać, trzeba być cicho, trzeba się spieszyć. To są ograniczenia wynikające z montaży w mieście, nawet niedużym, ale jednak. Miasteczko biegowe w Piwnicznej jest zbudowane na obrzeżach miasteczka, więc mamy możliwość dowolnie konfigurować przestrzeń oraz przygotować wiele dodatkowych atrakcji dla naszych gości, tak aby mogli aktywnie spędzić czas, poza samym bieganiem. I w związku z tym organizujemy dodatkowe wydarzenia, np. Festiwal Smaków, Festiwal Lachów i
Górali, Salon Przemysłu Turystycznego. To są inicjatywy których wszystkich razem nie mogliśmy organizować w Krynicy ponieważ po prostu nie było tam miejsca. W Piwnicznej mamy doskonałe warunki. Nie wspominając już o tym, że po biegu przyjemniej jest położyć się na trawie czy wejść do Popradu, niż siedzieć na ulicy czy bazaltowej kostce.

Red. W tym roku świętujemy jubileusz, we wrześniu odbyła się 15 edycja Festiwalu Biegowego. Czy można i co rozwinąć jeszcze w organizacji Festiwalu Biegowego? Jakie są plany na przyszłość?

ZB. Naszym celem jest odbudowanie Festiwalu do poziomu z roku 2019, tak jak to udało się biegom ulicznym w Krakowie, Warszawie czy Poznaniu. Musimy to również uczynić w górach Beskidu Sądeckiego. To jest największe wyzwanie i to jest dla nas cel numer jeden. I dopiero kiedy uda nam się to zrealizować będziemy mogli powiedzieć, że dobrze wykorzystaliśmy czas który był do dyspozycji. Celem jest zwiększenie frekwencji, zwiększenie widowiskowości i zbudowanie atmosfery,
czyli zwiększenie liczby imprez towarzyszących całemu Festiwalowi. Lepsza promocja oraz ścisła współpraca z naszymi biegami partnerskimi. Nad tym pracujemy i to wszystko daje szansę na sukces, jednak tylko wtedy kiedy będzie zrealizowane.

Red. Festiwal Biegowy jest pomysłodawcą i współorganizatorem inicjatyw które pokazują, że współpraca długofalowo daje efekty w postaci zaproszenia kolejnych biegaczy w góry. Takie inicjatywy jak Karpacki Szlem czy wspólnie organizowany Rzeźnik 500 pokazują, że jest przestrzeń na działanie. Jak oceniasz jakość i poziom współpracy organizatorów biegów w Polsce?. Frekwencja biegów w miastach rośnie już od dwóch lat, więc pytanie, czy jest potencjał do rozwoju takiej
współpracy między organizatorami, aby w efekcie przyciągnąć do biegów górskich więcej osób?

ZB. Niestety takiej współpracy prawie nie ma. Pod tym względem jesteśmy ogromnym wyjątkiem, ponieważ udało nam się przygotować porozumienie trzech organizatorów biegów w górach. A niestety nie ma żadnego działania wspierającego pomiędzy innymi organizatorami. Nie ma działań w ciągu roku gdzie efektem byłby wzrost frekwencji. I ten brak współpracy sprawia, że proces, odbudowy biegów górskich po pandemii trwa tak długo. Oczywiście są wyjątki, są wydarzenia które
już urosły, ale patrząc na cały rynek możemy mówić o stagnacji, a być może wciąż o regresie. Dopóki takiej współpracy nie będzie to będziemy świadkami sytuacji takiej, że każdy z organizatorów będzie działał sam, we własnym zakresie. I będzie zabiegał o to, aby zbudować frekwencję na swoim, wydarzeniu nie patrząc na rynek ogólnie. Wydaje mi się, że jako rynek moglibyśmy być dużo dalej, gdybyśmy ze sobą współpracowali, ale nie współpracujemy.

Red. W takim razie tego życzymy Festiwalowi i wszystkim organizatorom biegów w Polsce. Skutecznej
i udanej współpracy w 2025 roku i kolejnych latach.
Dziękuję za rozmowę.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce