Czy w bieganiu ulicznym ważna jest szybkość? Artur Kozłowski wspomina i radzi
Opublikowane w wt., 13/05/2014 - 11:01
Wiele biegów, w których brałem udział, kończyło się niesamowicie sprinterskim finiszem. Były to zazwyczaj biegi na 5 km lub 10 km, gdzie rywalizacja trwała przez cały dystans, a rozstrzygnięcie następowało dopiero na ostatnich metrach.
Było tak między innymi w zeszłym roku, podczas Życiowej Dziesiątki w ramach Festiwalu Biegowego w Krynicy. Zaczęło się spokojnie. Kilkuosobowa grupa biegła zbita razem przez ponad połowę dystansu. Potem następowały kolejne ataki zawodników z Kenii i Ukrainy, którzy próbowali rozerwać stawkę. Jeszcze na 9. kilometrze zostałem sam z dwoma Kenijczykami. Przetrwałem ich szarpane tempo, a na 500 metrów do mety postanowiłem sam zacząć swój finisz. Szybko oderwałem się od rywali i wbiegłem na metę jako zwycięzca.
Skąd u mnie taki finisz? Pewnie stąd, że jak wielu innych moich kolegów, skupiających się na biegach ulicznych, swoją przygodę z bieganiem rozpoczynałem od bieżni. Jeszcze za czasów kiedy biegałem jako młodzik, trener Zbigniew Rosiak z sieradzkiego klubu zauważył we mnie mieszankę predyspozycji szybkościowych i wytrzymałościowych. Dlatego właśnie biegałem głównie 1000 metrów.
Potem jako junior skupiałem się na dystansach 800 i 1500m, po drodze osiągając cenny rekord życiowy na 400m – 51.10 sek. Mało kto z dzisiejszych maratończyków ma taki rekord życiowy na dystansie jednego okrążenia. Przez te lata cały czas skupialiśmy się, żeby nie zatracić tej szybkości, wiedząc jak ważny biegach średniodystansowych jest mocny finisz.
U wielu trenerów panuje przekonanie, że zawodnik powinien zaczynać swoją karierę biegową właśnie od dystansów krótszych, systematycznie je przedłużając. W ostatnim roku juniora pierwszy raz pobiegłem 3000m na bieżni. Pamiętam, że podszedłem do tego dystansu z wielką pokorą, a co za tym idzie, rozpocząłem za wolno łamiąc ledwo 9 minut. Nie był to dobry prognostyk przed nieuchronnym „wydłużaniem” się. Tym bardziej, że już 3000 metrów to dla mnie był dystans niemiłosiernie długi. Ale w pierwszym roku młodzieżowca (19 lat) spróbowaliśmy biegu na 5000m. I wyszło rewelacyjnie! W debiucie wynik 14:16 oznaczał, że moją domeną jest wytrzymałość i trzeba się na niej skupić.
Drugi rok młodzieżowca to debiut na 10000m i czas 30.15. Znowu nieźle. Trafiłem na pierwsze obozy kadry narodowej do trenera Tomka Kozłowskiego (zbieżność nazwisk przypadkowa :), a tam pierwszy raz usłyszałem magiczne słowo: maraton. Początkowo był to dla mnie inny świat. Ja i 42 kilometry? Nie, to nie mogło być dla mnie.
Ale skończył się okres juniora, kończyłem studia i trzeba było coś zadecydować. Postanowiliśmy zadebiutować w półmaratonie. Start w Pile o randze Mistrzostw Polski, a w mojej głowie znowu pełna pokora przed dystansem jaki mam pokonać. Mój pierwszy start w poważnych ulicznych zawodach miał pokazać, czy bieganie uliczne to coś z mojego świata. I okazało się, że tak. Debiut z czasem 1:04.29 i tytuł Mistrza Polski. Atmosfera podczas biegu i po jego zakończeniu zrobiła na mnie takie wrażenie, iż wiedziałem, że to moja bajka. Po tym starcie poszło już z górki. Rok później debiut w maratonie w Eindhoven i tak do dziś biegi uliczne są moją domeną.
Przemierzając jednak te tysiące kilometrów rocznie do dziś staram się pamiętać o zachowaniu szybkości, tak aby na biegach móc być skutecznym na finiszu. Oczywiście do maratonu nie jest to niezbędne, a wręcz trenowanie na dużych szybkościach może nam jedynie zaszkodzić. Jednak do biegu na 5 km i 10 km jest to już zdecydowanie wskazane. Podtrzymywanie szybkości może mieć różne formy.
Typowe u nas w kraju są rytmy, biegane na małych odcinkach i na dużej intensywności. Ale możemy również zamiast tego podczas spokojnego rozbiegania przyspieszać ostatnie 400-500 metrów. Systematyczne stosowanie takich elementów pozwolą nam zachować odpowiedni zapas prędkości i wtedy bieganie krótszych i szybszych treningów nie będzie nam sprawiało żadnych problemów. Dodatkowo na ostatnich metrach będziemy możemy zyskać cenne sekundy brakujące do naszych rekordów życiowych.
Artur