Moja przygoda z Festiwalem Biegowym
Pamiętam niedzielny dzień, w którym musiałam wstać o 5 rano, aby jechać z klasą do Krynicy na Festiwal Biegowy. Od zawsze uwielbiałam biegać, więc postanowiłam odwołać swoje wcześniejsze niedzielne plany i pojechać tam z zamiarem odniesienia sukcesu - zajęcia wysokiego miejsca.
Wsiadłszy do autobusu byłam pełna energii i optymizmu. Nie mogłam się już doczekać aż zobaczę trasę, po której będę biec. Moi koledzy nie podzielali mojego entuzjazmu, jechali tam tylko po to, aby dostać gwarantowane nagrody - czyli koszulki i słodycze oraz by uzyskać wyższą ocenę z wychowania fizycznego na półrocze. Bądźmy realistami, który uczeń z własnej nieprzymuszonej woli spędza dodatkowy czas ze swoją klasą i nauczycielami?
Gdy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że Festiwal Biegowy zaczyna się o godzinie 11, a nie o 9 jak sądził nasz opiekun. Postanowił on, że nie będziemy bezczynnie czekać tylko kierowca zawiezie nas na pobliskie szlaki prowadzące na Jaworzynę, gdzie zrobimy sobie małą rozgrzewkę przed biegiem.
Nie byłam zachwycona tym pomysłem, ponieważ nigdy nie lubiłam chodzenia po górach ani po lasach. Wraz z klasą próbowaliśmy wybić nauczycielowi ten pomysł z głowy, ale niestety był on nieugięty . Zagwarantował nam tylko, że nie będziemy wychodzić na sam szczyt ani w głąb lasu, ale za to przespacerujemy się po kamienistej drodze.
Zaledwie kilka minut po tym, jak zaczęliśmy iść pod stromą górę na naszej drodze zaczęły pojawiać się coraz to większe kamienie . Pech chciał, że zagadałam się z koleżanką o najnowszym filmie z boskim Taylorem Lautnerem i przestałam zwracać uwagę na to jak idę. Nagle stanęłam na śliskim kamieniu w wyniku czego moja lewa noga ześlizgnęła się z niego i wpadła pomiędzy gałęzie drzew, a ja o mało się nie wywróciłam. Kilka sekund po tym feralnym potknięciu poczułam straszny ból przeszywający moją nogę od stopy aż po samo kolano, zaś okolica kostki zaczynała puchnąć. Nauczyciel na szczęście miał przy sobie apteczkę, a w niej sztuczny lód, którym zaczęłam obkładać moją kończynę. Po piętnastu minutach ból co prawda zmalał, ale opiekun uparł się, że musimy jechać do szpitala.
W szpitalu zrobiono mi prześwietlenie. Byłam pewna, że włożą mi nogę w gips - czego bardzo chciałam uniknąć. Na szczęście lekarz uznał, że nie będzie to konieczne, ponieważ to tylko lekkie zwichnięcie i wystarczy, jak będę smarować kostkę odpowiednią maścią, dobrze ją usztywnię i przez najbliższe tygodnie nie będę jej nadwyrężać. To był jedyny plus z całej tej sytuacji.
Niestety jedno było pewne, nie będę mogła już wystartować tego dnia w festiwalu, a moje lekcje tańca również będą musiały zostać odwołane . To zasmuciło mnie najbardziej. Liczę jednak na to, że w przyszłym roku uda mi się zrekompensować sobie niefortunny wypadek i wystartować w biegu podczas Festiwalu Biegowego i może tym razem sięgnę po laury?