Pewnego razu w Krynicy- Zdrój?
Wrzesień. Promienie słoneczne spacerują pod rękę z turystami. A Krynica- Zdrój drży pod stopami biegaczy, zawodowców i amatorów. W tłumie zainteresowanych ludzi słychać cytowanie słów Vincent’a Lombardi’ego:
-Wie pan… cena sukcesu to ciężka praca, poświęcenie i determinacja, by niezależnie od tego, czy w danej chwili wygrywamy, czy przegramy- dawać z siebie wszystko.- powiedział staruszek chwaląc wydarzenie.
-Ma pan rację, lubię czuć w powietrzu zapach takiej zdrowej rywalizacji!- odpowiedział zadowolony sąsiad.
Pasja i zdrowy styl życia połączyło uczestników tegoż Festiwalu Biegowego, który dostał miano międzynarodowego wydarzenia sportowego. Organizacja imprezy spoczęła na dłoniach Instytutu Wschodniego. Wstępem do festiwalu stało się Forum Ekonomiczne, które wprowadziło mieszkańców, jak i gości w uroczysty nastój - dzięki biorącym w nim udział m. in. znanym ekonomistom i przedsiębiorcom.
Sam fakt, że to Krynica, że muzyka, że sport więc i mnie nie mogło tam zabraknąć. Wszystko rozpoczęło się 7 września o godzinie 14.30 testami szybkościowymi PUMA Faas, a skończyło 9 września. Cudownym uczuciem była możliwość, choćby tylko lub aż oglądania tego niezwykłego wydarzenia, które kończyło łańcuch dwudziestu imprez biegowych odbywających się przez cały rok. Równie fascynujący był program przebiegu imprezy, który zawierał w sobie ponad 20 biegów - reasumując na wszystkich ochotników czekała trasa o łącznej długości 200 km.
Łapczywie zaciągałam się krystalicznie świeżym powietrzem, wciągając przy okazji całą magiczną aurę towarzyszącą temu wydarzeniu. Nagle z tego stanu wyrwały mnie słowa mojej koleżanki:
-Kaśka! Zejdź na ziemię! Zobacz jaka ekstra impreza. Każdy może znaleźć tu coś dla siebie, tyle różnych konkurencji, tyle osób.- wrzeszczała mi do ucha, próbując przekrzyczeć muzykę w tle.
-Tak, tak. Wiem, widzę i słyszę, więc nie krzycz tak. Dziękuję, że mnie tu wyciągnęłaś.- odpowiedziałam śmiejąc się.
Ola miała rację - cały ogrom konkurencji, chociaż ze wszystkich wyróżniały się trzy naczelne. Pierwszą była „Życiowa Dziesiątka”- mająca miejsce na odcinku Krynica - Muszyna. Kolejną był „Koral Maraton”, który zasłyną z jednego, z najcięższych maratonów polegających na pokonaniu odcinków kolejno: 10 + 10 + 10 + 12,195 km przez drużyny składające się z 4 uczestników. Następnym był „Bieg 7 Dolin”- tak zwany ultra maraton, będący najdłuższym w Polsce na dystansie 100 km. Prowadził on przez zachwycające szlaki Beskidu Sądeckiego.
Ponadto największym plusem tej imprezy była różnorodność. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Wybierając w takich konkurencjach, które dzieliły się na kategorie drużynowe i indywidualne oraz ze względu na płeć, czyli coś dla tej płci pięknej i męskie. Były również różne dystanse: 33 km i 66 km, 4 km i 8 km. Bardzo podobał mi się pomysł stworzenia kategorii zarówno dla dzieci, jak i dorosłych, ponieważ można było przyjść na festiwal całą rodziną.
Natomiast, jeżeli w biegu brał udział tylko jeden członek rodziny, reszta prócz wsparcia i pomocy dla niego mogła znaleźć coś dla siebie. Imprezę niezwykle urozmaicała muzyka, która w tle nadawała oryginalny charakter sportowego widowiska. I również nuty lecące z głośników jednały wszystkich uczestników festiwalu - poprzez swoją rozmaitość. Festiwalowi Biegowemu towarzyszyły m. in. koncerty laureatów Międzynarodowego Konkursu Muzyczna Parasolka, pokaz break dance oraz występy kabaretów i wiele innych tego typu zabaw:
-Kaśka! Kaśka! Patrz teraz to będzie widowisko! Cygańska orkiestra Fanfary z Transylwanii!- znowu krzyczała podekscytowana Ola.
Ciekawym połączeniem było również prezentowanie wystaw, na które składały się targi różnych firm - od sportowych do smakoszy kawy. Bajeczne były również darmowe słodkości i gadżety oraz sprzedawane różne drobiazgi. Bardzo podobały mi się tańczące „tauronki”, czyli maskotki bawiące gości, a będące reprezentacją głównego partnera imprezy, czyli firmy Tauron. Największą motywacją dla biegaczy był oczywiście doping, któremu towarzyszyło rozdawanie ciekawych gadżetów. Dużym plusem była obecność telewizji (Polsat) oraz radia ( RMF FM), dająca rozgłos całej imprezie. Ukoronowaniem Festiwalu Biegowego był artyzm szlaków Beskidu Sądeckiego, który wręcz namawiał do biegania.
W całej imprezie trudno doszukać się jakichkolwiek wad, ponieważ sprzyja ona zdrowemu stylowi życia i ukazuje piękną pasję biegania. Podziwiając właśnie tę pasję postanowiłam na koniec zapytać o nią jedną z uczestniczek. Ukoronowaniem tego wydarzenia sportowego stały się właśnie dla mnie słowa tej dziewczyny, a mianowicie:
-Nie wiedziałam, że jestem w stanie przeżyć na pięciu godzinach snu sześćdziesiąt sześć weekendowych godzin biegania, ciągania za sobą walizek i atmosfery ciągłej imprezy. Nie wiedziałam, że jestem w stanie na tyle odciągnąć się od rzeczywistości, by myśleć tylko o tym, że biegnę na przód, a wszystko inne pozostawić gdzieś daleko w tyle. Poproszę takie życie, w zamian jestem w stanie codziennie pokonywać te wczorajsze górskie podbiegi i zbiegi- na zabójczej dla stawów kamiennej trasie. W zamian, jak wczoraj, mogę żyć na jogurcie, izotoniku i połowie snikersa.- odpowiedziała szczęśliwa.