Klimaty zachodniopomorskich wsi Ambasadorki. „Polecam!”
Opublikowane w czw., 27/08/2015 - 10:16
Za namową znajomych, zapalonych motocyklistów, wybrałam się na jeden z letnich weekendów do Czaplinka w województwie zachodniopomorskim. Gdy oni oddalali się na zajęcia z zakresu pierwszej pomocy i manewrów motocyklowych na miejscowym lotnisku, ja postanowiłam równie efektywnie spędzić najbliższe 2 godziny na nieplanowane wybieganie po okolicznych wsiach.
Izabela Moskal, Ambasadorka Festiwalu Biegów
Palące w ostatnich dniach słońce trochę odpuściło i przy całkiem komfortowych warunkach klimatycznych ruszyłam na poznawanie zachodniopomorskich wsi. Pierwsze 3 km - lekko pod górę - prowadziły asfaltem spod Salezjańskiego Ośrodka Wychowawczego w Trzcińcu w stronę wsi Byszkowo. Przy tablicy rozpoczynającej wieś i jej zabudowania postanowiłam skręcić w lewo, na kolejną osadę oddaloną 2 km dalej - Kamienną Górę.
Ta niewielka wioska, licząca około 100 mieszkańców, okazała się niezwykle urokliwa z uwagi na tamtejsze zabudowania. Wśród nich wyróżniał się szczególnie dom w stylu dworku szlacheckiego, o dość już zrujnowanej konstrukcji. Mijając nieśpiesznie okolicę osady, pobiegłam dalej wśród otaczających pól, docierając do drogi wojewódzkiej nr 163.
Kolejne 5 km wiodło tą samą drogą z powrotem, by znów znaleźć się w okolicy Byszkowa gdzie - jak się okazało - jest całkiem prężnie działająca firma rolnicza, pełna różnego rodzaju ciągników, kombajnów i traktorów. Nawet dla kogoś takiego jak ja, nie interesującego się zbytnio technologią i mechaniką, było to całkiem ciekawe zjawisko.
Po kolejnym nawrocie znowu znalazłam się w okolicach Trzcińca i tym razem, nogi zawiodły mnie w stronę kolejnej wsi - Miłkowo. Mimo przebytych już 15 km i narastającego zmęczenia, z zaciekawieniem otwierałam oczy i napawałam się rozpościerającymi się przede mną krajobrazami pochylających się w różne strony pól i dróg polnych.
Dotarłszy do wspomnianego Miłkowa, znowu wpadłam w nieskrępowany zachwyt, gdy na mojej drodze wyrósł piękny, równie zrujnowany jak poprzedni, dom w stylu dworkowym. Jak się później okazało, jest to dwór z XIX wieku. Niestety nie udało mi się dotrzeć do źródeł, by dowiedzieć się, do kogo należał. Pewnie należałoby wypytać się o szczegóły i historię tutejszą ludność, której, jak i przejeżdżających samochodów, było jak na lekarstwo.
Ostatnie kilometry mojej biegowej podróży przywiodły mnie znów pod ośrodek salezjański, gdzie szkolenie motocyklistów właśnie dobiegało końca.
Podsumowując ten trochę nieplanowany 20-kilometrowy trening muszę przyznać, że już dawno nie miałam okazji zaznać tak pozytywnej energii, jak właśnie w tych okolicach. Wiele tu pół uprawnych, schowanych w małych mieścinkach dworków szlacheckich z przełomu wieków, pasących się krów, a także pagórków, które już pod koniec wycieczki, dawały ostro w kość. Zdecydowanie polecam tym, którzy wybierają się w strony pojezierza drawskiego!
Dystans: 20 km
Charakter trasy: pagórkowaty
Nawierzchnia: asfalt
Izabella Moskal, Ambasador Festiwalu Biegów