Bieg Ursynowa: Tak zdobyłem swój 26. medal Mistrzostw Polski
Opublikowane w pon., 23/06/2014 - 10:29
Na koniec pierwszej części sezonu 2014 postanowiłem wystartować w Biegu Ursynowa, które mają rangę Mistrzostw Polski na 5km. Wcześniejsze starty mówiły, że forma jeszcze całkowicie nie uciekła, więc jedyne co trzeba było zrobić to przestawić się na inne prędkości. Dystans 5km zazwyczaj pokonuje w tempie 2'50'' na kilometr lub szybciej, a biegi na 10km biega się po 3'00''. Niby jedyne 10 sekund na kilometr, a jednak jest to znacząca różnica w przygotowaniach.
Niestety na tydzień przed startem odnowiła mi się stara kontuzja stawu skokowego, który kilka lat temu miałem operowany. Od tamtego czasu raz na kilka miesięcy powraca tam ból i niestety wypadł on akurat teraz. Z tego powodu ostatni tydzień zamknął się w robieniu jedynie lekkich rozruchów, na których ciągle coś bolało. Z tego też powodu do startu w Warszawie podchodziłem z dużą dawką ostrożności. Liczyłem jedynie, że sam start, który z pewnością wywoła dużą dawkę adrenaliny znieczuli lekko bolący staw.
Podczas rozgrzewki staw zachowywał się jednak w miarę znośnie. Na linii startu starałem się już o tym nie myśleć, a jedynie rozgrywałem w myślach cały bieg. Miał on być prowadzony w bardzo szybkim tempie, gdyż planowane 3km miały być w 8.17. Wiedziałem, że po tygodniowej przerwie może być ciężko z takim wynikiem, dlatego asekuracyjnie chciałem bieg zacząć z tyłu, kontrolując jedynie jak na tempo zareagują przeciwnicy. Pogoda była w tym roku w miarę łaskawa, bo pamiętam lata, gdzie biegaliśmy w wichurach albo w upałach.
Na szczęście po starcie noga nie dawała o sobie znać i mogłem się skupić na biegu. Pierwszy kilometr jest zazwyczaj szybszy, ale u nas wyszedł w okolicach 2'50''. Potem zaczęły się szachy i tempo trochę siadło. Mijaliśmy 3km w okolicach 8'35'', mając już sporo straty do pierwszej grupy, w której był Łukasz Parszczyński z zawodnikiem z Ukrainy. Początkowo w grupie biegło sporo zawodników, z czasem jednak po kolei ktoś odpadał. Na 4. kilometrze było nas już 4 i szliśmy ławą wprost do mety. To był kluczowy moment, w którym wyłącza się myślenie i idzie ile fabryka dała. Na szczęście dogoniliśmy zawodnika z Ukrainy i po bardzo ciężkim finiszu dobiegłem do mety jako drugi.
Wynik 14.06 jaki osiągnąłem był dla mnie wielkim zaskoczeniem. W końcówce tej części sezonu taki wynik, mając na uwadze tygodniową przerwę i brak specjalnych przygotowań oznacza, że forma nie odeszła tak szybko. Finisz z pewnością wiele mnie kosztował, bo ostatni kilometr pokonaliśmy w - dla mnie bardzo niespotykanych prędkościach – 2'40''.
Drugie miejsce w biegu oznacza, że to mój 26. medal Mistrzostw Polski w kilkunastoletniej karierze. Teraz czas na odpoczynek i regenerację po pierwszej części sezonu. Po tym okresie zaczynam przygotowania do drugiej części sezonu, w której z pewnością będę próbował kolejny raz zmierzyć się z królewskim dystansem maratonu!
Artur
Tagi:
Polecamy również:
Cofnij