5. Rajd Miejski: Święto wszechstronności w Katowicach [ZDJĘCIA]

 

5. Rajd Miejski: Święto wszechstronności w Katowicach [ZDJĘCIA]


Opublikowane w pon., 20/04/2015 - 12:15

Za nami jubileuszowa edycja Rajdu Miejskiego, organizowanego przez Silesia Adventure Sport z Marcinem Franke na czele. Pomimo dużej konkurencji w  kalendarzu z imprezami sportowymi, ponad 300 osób zdecydowało się na bieganie z mapą po mieście i nie tylko.

Kwietniowa edycja była wyjątkowa nie tylko ze względu na jej piąte urodziny, Po raz pierwszy, oprócz tras open i profi, zawodnicy mogli wystartować także na trasie rodzinnej. Z tej opcji skorzystało wiele aktywnych familii.

Kiedy dotarliśmy na miejsce zmagań, właśnie trwała odprawa. Organizator opowiadał o punktach kontrolnych, zasadach ich zaliczania oraz o ewentualnych karach, których zawodnicy mogli się spodziewać. Nie umiesz trafiać do kosza? Nie wspinasz się po ściance? Pływanie kajakiem nie jest Twoją mocną stroną podobnie jak rozwiązywanie zadań logicznych? Cóż.... tutaj bieganie, zwłaszcza to szybkie, to nie wszystko, wręcz przeciwnie...

- Akurat dzisiaj nie pospałam sobie za długo więc obawiam się trochę tych zadań logicznych - śmiała się Ania Kącka biegająca w parze z Marcinem Brolem. - Wiem,że do wygrania jest masaż u fizjoterapeuty, który chętnie bym przygarnęła - śmiała się biegaczka.

Na trasie nie było lekko, łatwo i przyjemnie. Około godziny 15:00 otrzymujemy informacje od teamu Ewelina Puchała/Marek Hołda. - Zgubiliśmy się! Błądzimy w lesie i nie zdążyliśmy na kajaki. Za 50 minut kończy nam się limit czasu, trzeba się sprężyć ale generalnie to jest mega i masakra - podsumował nasz zaprzyjaźniony zespół.

Krzysztof Woś jeden z uczestników po rajdzie stwierdził. - Rajd bardzo nam się podobał, jak zwykle u Marcina było wesoło, szczególnie na odprawie. Tym razem było podobnie. Nie za łatwo nie, za trudno, czasem punkty były naprawdę dobrze pochowane, sprawdziło się także powiedzenie - chodzenie po bagnach wciąga.

Mieliśmy także okazję przebiegać przez miejsce startu i mety Panewnickiego Biegu Dzika, spotykając biegaczy, którzy akurat walczyli z dystansem. Podsumowując - trasa była szybka, wymagająca i czasami wciągała ale o to właśnie chodzi. Teraz czekamy na oficjalne wyniki.

Zaprzyjaźniona z nami blogująca i rozbiegania mama Betina Ogon także wystartowała wraz ze swoją córeczką Alicją. 

- Polakom niedziela kojarzy się albo z lenistwem albo z zakupami. Mnie nie! Mnie kojarzy się z bieganiem. Tym razem Ja biegiem a Ala na rowerku.Punktów na mapie do zaliczenia było 13, przy czym my jako pokonujące trasę rodzinną punktów do zdobycia miałyśmy 12. Na pierwszym punkcie naszym zadaniem było rzucanie piłki do kosza, na kolejnym musiałyśmy spisać godziny otwarcia sklepu, następnie przerzucałyśmy oponę - Ala swoją musiała toczyć - relacjonowała Betina.

- Kolejny punkt to pływanie kajakiem (aby zaliczyć należało podbić kartę perforatorem zawieszonym na drzewie nad taflą stawu). Następnie trafiły nam się logiczne zagadki.Trafiła nam się też jazda konno, ścianka wspinaczkowa, brodzenie w mokradłach i kilka zadań sprawnościowych. Organizacyjnie prawie idealnie (choć ominęła mnie informacja, że ja również mogę przemieszczać się na rowerze - wyszło mi to na zdrowie). Polecam spróbować - każdy da rade! - zachęca biegaczka. 

My również polecamy i żałujemy, że nie zdecydowaliśmy się wystartować. Następnym razem musimy się skusić.

KK

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce