Ambasador został Karkonoszman'em [ZDJĘCIA]
Opublikowane w pt., 27/06/2014 - 12:38
Support miał możliwość wsparcia zawodnika bezpośrednio z parkingów usytuowanych odpowiednio na 30. oraz 56. kilometrze. Dalsze preferowane miejsce to dopiero strefa T2 znajdująca się w Karpaczu Górnym. Limit czasowy na dotarcie do T2 wynosił 5h30m. Wielu zawodników dotarło w tzw. opcji „last minute”, czyli między godz. 12:00 a 12.30. Trzymając się terminologii wakacyjnej, czekało tam na nich all inclusive – można było bowiem uzupełnić płyny oraz przygotować pakiet odżywczy na kolejne kilometry biegowej przygody.
Tuż po wyjściu ze strefy i rozpoczęciu biegu szybko przekonałem się jak ważne są treningi na zakładkę. I nie chodziło tu wyłącznie o szybkie wejście w swój rytm biegowy i odzyskanie czucia mięśniowego, lecz podjęcie walki z uciekającym czasem – wyznaczonym przez regulaminowy limit 8h30m. Tym bardziej, że etap kolarski zakończył się blisko 12-kilometrowym podjazdem, zaś trasa biegowa przywitała biegaczy sporym podbiegiem. Początkowo prowadziła Drogą Chomontową, następnie drogą asfaltową stromy podbieg na Przełęcz Karkonoską, zaś od schroniska „Odrodzenie” szlakiem czerwonym granią Karkonoszy w kierunku Śnieżki. Po drodze tłumy turystów, i jeden punkt odżywczy.
Regulaminowo w Domu Śląskim na zawodników oczekiwał support, który ostatni fragment stromego podejścia na Śnieżkę powinien pokonać wraz z zawodnikiem. Była to jedna z najtrudniejszych części ponad 21-kilometrowego biegowego odcinka Triathlonu Karkonoskiego. Ktoś kto przepłynął wcześniej ponad 2500 metrów, na rowerze pokonał odpowiednio przewyższenia +1800 m / -1300 m metrów, a na trasie biegowej przewyższenia +1300 / -500 w górskim terenie na dystansie half-Ironman, ma prawo do wyrzucenia z siebie wielu myśli i emocji po osiągnięciu szczytu na Śnieżce. Sam to też przeżyłem, wodę i izotoniki piłem, żelków kilka spożyłem, a limit czasowy o 6 minut wyprzedziłem!