Czerwonym wokół Łodzi - pierwsze ultra Ambasadora
Opublikowane w pon., 01/08/2016 - 08:43
Pomysł narodził się w głowach biegaczy z Pabianic podczas jednego treningów. Pierwszy etap z Pabianic do Aleksandrowa zrealizowano w maju (ok. 52km) w czasie dnia.
Drugi etap miał być nie mniej atrakcyjny. Długość zakładana około 50 kilometrów i start o północy. Zostałem namówiony przez klubową koleżankę na zmierzenie się z dystansem. Do tej pory tylko maraton i chociaż mam ich już 25 za sobą, to jednak najdłuższy dystans, jaki udało mi się przebiec.
Relacja Janusza Milczarka, Ambasadora Festiwalu Biegów
I nadeszła ta noc…
Organizatorem etapu jest Aleksandrowska Grupa Biegowa TORFY. Na aleksandrowskim rynku zbieramy się już pół godziny przed startem. Przybywa dziewięć osób, w tym dwie przedstawicielki płci pięknej Ania PATURA i Kasia MICHALAK. Wspólna fotka, start live do sieci i pod przewodnictwem Witek TOSIKA i Krzysztofa HARĘŻLAKA wyruszamy "szukać pokemonów".
Na czwartym kilometrze niespodzianka w postaci cząstek arbuza. Chwila na fotkę i nawodnienie i ruszamy dalej.
Ciemna noc, niebo rozgwieżdżone a my wyposażeni w czołówki powoli przesuwamy się czerwonym szlakiem do celu. Kolega Witek opowiada o ufo, w lesie na prostych odcinkach wyłączamy oświetlenie i po kilku sekundach wzrok przyzwyczaja się do ciemności. Nad nami rogalik Księżyca i Wielki Wóz. Wrażenia niesamowite!
Na czternastym kilometrze w Ustroniach, kolejny postój - tym razem koleżanka klubowa organizatorów zaprasza na przekąski: daktyle, rodzynki, coś do picia i wspólna fotka. Posileni, ruszamy w dalszą podróż.
Przez Grotniki (letniskowa miejscowość niedaleko Łodzi) i Rosanów docieramy do Leonowa przecinając po raz pierwszy autostradę A1 na 27 kilometrze naszych zmagań. Mijamy Wolę Branicką, Cyprianów i fermę gęsią (kilka tysięcy tych białych stworzeń, które na nasz widok nie śpią, wydając z siebie niesamowite dźwięki). Kolejny przystanek w Swędowie (wcześniej fotki o wschodzie słońca), a raczej przy pierwszym napotkanym o otwartym już, wiejskim sklepiku spożywczym. Lody, woda mineralna i piwo. Skromnie posileni - ruszamy dalej. Drugi raz przebiegamy pod Autostradą Wolności w kierunku Skotnik przez Palestynę i Ukrainę, dalej do granic Łodzi.
Nasze założenia o dystansie pięćdziesięciu kilku kilometrów właśnie się rozpływają w porannym słońcu. Okazuje się , że wprowadzono poprawki oznaczeń szlaku czerwonego i właśnie dostrzegamy tablice z napisem: Nowosolna 20 km (szlak czerwony). No to niespodzianka nam się trafiła. Chociaż przeczucia pojawiały się już wcześniej...
Ale to nic. Po przebrnięciu Lasu Łagiewnickiego, ulicę Nad Niemnem i miejscowość Wódka, ulicą Kasprowicza - widać koniec. To jedyne w Polsce, zabytkowe ośmioramienne skrzyżowanie ulic w Nowosolnej (do 1988 roku wieś - obecnie w granicach administracyjnych Łodzi).
To już jest koniec...
Grill, małe co nieco, chwila odpoczynku i powrót do domu.
Sześćdziesiąt dwa kilometry wspaniałej przygody, w gronie wzajemnie się wspierających się ludzi. Kilku z nich poznałem dopiero podczas biegu. Polecam każdemu…
PS. Etap trzeci w listopadzie.
Wydarzenie na facebooku: TUTAJ
Zdjęcia i filmy Krzysztof HARĘŻLAK: TUTAJ
Janusz Milczarek, Ambasador Festiwalu Biegów