Finałowa szarża w Lasie Łagiewnickim – Łódzkie Biegi Górskie 2024/2025

 

Finałowa szarża w Lasie Łagiewnickim – Łódzkie Biegi Górskie 2024/2025


Opublikowane w śr., 19/03/2025 - 10:21

W ostatnią niedzielę, 16 marca 2025, Las Łagiewnicki w Łodzi stał się areną ostatniego aktu Łódzkich Biegów Górskich sezonu 2024/2025 – ponad 500 biegaczy rzuciło wyzwanie leśnym ścieżkom, a ja dołączyłem do tej bandy! Pogoda grała nam na nosie – wiatr smagał twarz, słońce raz świeciło, raz chowało się za chmury, ale ogólnie było całkiem fajnie i przyjemnie. Start o 11:10, a ja ruszyłem na 6600 m z sercem w gardle – chciałem pokazać dzieciakom, że tata to nie tylko kucharz-amator!

Trasa to był rollercoaster: płaski początek dał mi złudną nadzieję, ale podbiegi, których na trasie miałem 4, złapały mnie za łydki jak wilk za zdobycz! Korzenie czaiły się jak pułapki, a ja balansowałem jak cyrkowiec, żeby nie zaliczyć gleby przed żoną, która dopingowała: „Nie spal tego biegu, jak zupę!”. Na 4. kilometrze myślałem, że padnę, ale widoki lasu dodały mi skrzydeł – dotarłem do mety po niecałych 32 minutach, zlany potem, ale z uśmiechem, bo dzieciaki klaskały, a ja nie potknąłem się na ostatniej prostej. Dla mnie to jak złoto, choć nie pobiłem rekordów – po prostu przetrwałem!

Na czele stawki na 6600 m rządził Grzegorz Petrusiewicz – wbił na metę w 22:48, śmigając jak gazela po leśnych wertepach! Za nim Kamil Rybus (24:07) i Emil Kwaśniak (24:17) – faceci, którzy zrobili z trasy swoje podwórko. Wśród pań Agata Olejnik zdetonowała czas 27:22, zostawiając Edytę Tworożyńską (28:21) i Annę Stasiak (29:12) w tyle – siła kobiet na trasie to coś, co nawet mnie zmotywowało! Na 10 500 m Karol Wojtunik popisał się 38:04, a Maria Borowska w 48:31 pokazała klasę. Na 14,4 km Marcin Stobiecki złamał godzinę (54:26), a Dominika Wiecha z 1:01:33 zdominowała dystans. Nawet bieg z psem miał swoich mistrzów – Agnieszka Sychniak w 28:49 z czworonogiem przy nodze to po prostu magia!

Trasa nie była łaskawa – 140 metrów przewyższenia na 6600 m, 220 na 10 500 m i 300 na 14,4 km – każdy zakręt to walka z naturą i sobą. Organizatorzy rzucili nam górki, korzenie i emocje, a na mecie czekały pomidorowa, herbata i woda, które pochłonąłem w 5 sekund, bo głód po biegu to nie żarty! Sezon zakończył się z hukiem, wyniki są na stronie, a zdjęcia pokazują, jak walczyliśmy z lasem i sobą.

Dla mnie to nie tylko bieg, ale i lekcja – dałem radę, mimo że myślałem, że las mnie pochłonie! Jeśli lubisz wyzwania, szykuj buty na kolejny sezon – ja już trenuję, żeby następnym razem nie wyglądać jak zmokła kura, a może nawet przyciągnę kogoś z biegowych kolegów na trasę. Biegłeś kiedyś w Łagiewnikach? Daj znać, pogonimy razem!

 

Viktor Volkov, Ambasador Festiwalu Biegowego

Zdjęcia: Viktor Volkov, Konrad Prasal.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce