Frauenlauf w Wiedniu: Na majowy weekend z przyjaciółkami

Chociaż coraz więcej kobiet biega, na zawodach panie stanowią zdecydowaną mniejszość startujących, często zaledwie kilka procent. Może mniej w nas chęci rywalizacji, może wygrywa wstyd albo obawa przed publicznym zmierzeniem się z innymi, głównie mężczyznami… Pojawia się jednak coraz więcej okazji, by startować w damskim towarzystwie i świetnie przy tym bawić, zupełnie nie przejmując się rywalizacją i opiniami innych. Niektóre z „kobiecych” biegów przeradzają się w prawdziwe święta kobiet. Tak jest co roku w Wiedniu…

Mniej więcej rok temu mieszkająca w Wiedniu przyjaciółka napisała do mnie, że widziała w metrze reklamę jakiegoś „babskiego biegu”, więc może wpadnę, wystartuję a przy okazji zwiedzę miasto? Dobry żart – do Wiednia! Kilka dni później byłam już przekonana – jadę!

Österreichischer Frauenlauf, o którym mowa, odbywał się w Dzień Matki. Dzień wcześniej odebrałam pakiet startowy – w drodze do opery, bo to w końcu Wiedeń. I tutaj pierwsze zaskoczenie: mimo tysięcy zgłoszonych zawodniczek, nigdzie nie było kolejek. W wielkich białych namiotach na Praterze wydawano numery startowe, kawałek dalej torby z upominkami od sponsorów, gdzie indziej chipy, na samym końcu koszulki. W żadnej z kolejek nie spędziłam więcej niż trzy minuty, a gigantyczną wioskę, która wyrosła na potrzeby Frauenlauf, opuściłam obładowana prezentami. W pakiecie, oprócz pięknej koszulki technicznej Nike znalazły się kosmetyki, maści, kremy, zestawy plastrów, płyny do prania i zmiękczania, płatki śniadaniowe, napoje, wafelki i mnóstwo innych drobiazgów.

W dniu biegu Wiedeń aż roił się od ubranych na sportowo kobiet zmierzających na Prater. W metrze panie w butach do biegania stały i siedziały wokół mnie, dyskutując o czasach, odżywkach i ulubionych trasach. Od nastolatek po stateczne damy z siwymi kokami. Choć obce sobie, czułyśmy się w pewien sposób podobne, jakby łączyła nas jakaś wspólna tajemnica, potwierdzana wymienianymi uśmiechami. Plan miasta nie był potrzebny – wystarczyło iść za tłumem biegaczek, żeby trafić na start… na którym czekał jeszcze większy tłum. W 2013 roku w Österreichischer Frauenlauf wystartowało 31 000 kobiet (!), większość na dystansie 5 km, pozostałe na 10 km.

Trudno opisać radosną atmosferę tego biegu, podsycaną przez liczne zespoły muzyczne na trasie. Sama trasa wiodła parkowymi alejami Prateru, by w kulminacyjnym punkcie wbiec na teren wesołego miasteczka, okrążyć Wiener Riesenrad (diabelski młyn) i minąć Muzeum Figur Woskowych Madame Tussauds. Na mecie eleganckie medale i róże dla każdej biegaczki.

A potem wspólna zabawa – obok stadionu ustawiono scenę, ławy i stoły oraz dziesiątki straganów z napojami, posiłkami, sprzętem sportowym, kosmetykami i biżuterią. Jest nawet ścianka do wspinaczki. Zaplanowano koncerty i inne atrakcje. Czy można wyobrazić sobie lepszą scenerię na spędzenie weekendu z przyjaciółkami?

Tegoroczny Österreichischer Frauenlauf odbędzie się 25 maja. Zapisy już ruszyły. Do 9 marca obowiązuje opłata w wysokości 33 euro, do 23 marca 36 euro i później 39. Dla dziewcząt (rocznik 1996 i młodsze) kwoty te są niższe o 10 euro. Organizator obiecuje w pakiecie ponad 30 upominków od sponsorów oraz specjalnie zaprojektowaną koszulkę techniczną Nike, której kolor i wzór są na razie trzymane w tajemnicy. Wybierać można między trasą 5 km i 10 km. Obie są równe i szybkie.

Niecały miesiąc po biegu każda z jego uczestniczek otrzymuje także album ze zdjęciami i kompletnymi wynikami.  Przed Świętami Bożego Narodzenia przyszła za to kartka z życzeniami od organizatorów Frauenlauf i był to zdecydowanie najbardziej zaskakujący gest ze strony organizatorów.

Może warto zaplanować majowy weekend w nie tak odległym przecież Wiedniu? W ciągu dwóch – trzech dni można zwiedzić piękne miasto i wziąć udział w niezwykłym biegowym święcie kobiet. Z przyjaciółkami czy rodziną, z pewnością warto pokusić się na taką wycieczkę.

Strona imprezy:

https://www.oesterreichischer-frauenlauf.at

Rejestracja:

https://www.oesterreichischer-frauenlauf.at/anmeldung1_14__b.php

KM