Krzysiek Jaśkiewicz - od grubasa do… pustynnego ultrasa! "Jeżeli wydaje wam się, że coś jest niemożliwe to macie rację. WYDAJE WAM SIĘ"
Opublikowane w czw., 28/03/2019 - 10:02
Jak było na pustyni?
Sahara dla mnie była zjawiskiem, które znałem z filmów. Wylecieliśmy z Krakowa do Marakeszu i dalej jechaliśmy 600 km na miejsce dwóch pierwszych etapów. Nocowalismy na pustyni w namiotach, obok startu. Super przeżycie, chociaż różnica temperatur pomiędzy dniem a nocą zaskoczyła bardzo: 40 stopni w dzień i -1 w nocy.
Etap 1 to Erg Chebbi, czyli pustynia kamienista z trudnymi podbiegami i pięknymi widokami. Nie zdawałem sobie sprawy, że pustynia to nie tylko piasek. Trasa była trudna technicznie a temperatura odczuwalna 40 stopni nie pomagała. Drugi etap zaczynał się koło 5 rano i pozwalał zobaczyć coś cudownego: wschód słońca na pustyni. Ciarki na ciele i łzy w oczach. Kilka szybkich zdjęć i niestety trzeba było biec dalej po wydmach, w których nogi zapadały się do kolan.
Niestety po biegu nie było zbyt wiele czasu na regenerację, bo miejsce w którym odbywał się 3 etap było oddalone około 400 km. Na miejscu byliśmy prawie o północy a start znów zaplanowany na 6 rano w Górach Atlas. Góry pokazały nam swoją potęgę a podbieg na 1900 metrów spowodował piekielny ból nóg.
Ostatni etap to około 10 km po pięknym parku nad jeziorem Lalla Takerkoust, które mieści się pod Marakeszem, tak zwany bieg przyjaźni. Tutaj nie liczyła się prędkość ani kto zajął jakie miejsce. Biegliśmy razem, wspierając się przy pokonywaniu przeszkód. Wielu z nas biegło już w klapkach, bo stopy były tak zmasakrowane, że nie mieściły się w buty sportowe. Na metę wbiegaliśmy wspólnie, trzymając się za ręce.
Jakie masz kolejne cele, apetyt rośnie w miarę jedzenia?
Jak na razie muszę wyleczyć uszkodzoną łydkę i wrócić do treningów. Chcę porządnie przygotować się do Runmageddon Ultra, czyli ponad 42 km biegu i około 170 przeszkód. Jeżeli uda się znaleźć kogoś, kto będzie chciał pomóc biegaczowi amatorowi z ambicjami, to mam marzenie, by wrócić na Saharę i pobiec jeszcze szybciej oraz pojechać na Runmageddon Kaukaz. Tam do pokonania będzie około 100 km w górach Gruzji. Chcę też w końcu w tym roku przebiec maraton i sprawdzić się na Biegu 7 Dolin w Krynicy, ale na razie na dystansie 34 km.
Jak reagowali znajomi na zmiany?
Od samego początku mam wielkie wsparcie ze strony mojej żony Agnieszki i bardzo dużej rzeszy ludzi, nawet całkiem obcych. Niestety, są też przypadki, że znajomi odwrócili się ode mnie tylko dlatego, że mi się udało. Wielu przestało dzwonić bo przestałem chodzić na imprezy. Nie żałuję, bo poznałem dzięki bieganiu wielu wartościowych ludzi, z którymi wolę spędzać weekendy na trasach biegowych.
Możesz powiedzieć, że jesteś teraz innym człowiekiem?
Z całą pewnością i cieszę się, że tamtego Krzyśka już nie ma. Zrobię wszystko, by więcej nie wrócił. Co się zmieniło w moim życiu? Wszystko! Zwiększyła się moja pewność siebie i wiara w to, że mogę więcej niż mi się kiedyś wydawało. Zwiększyła się świadomość, jeżeli chodzi o sport i odżywianie. Wiem też, że zacząć walczyć o siebie można w każdym momencie i nigdy nie jest za późno
Jeżeli mogę powiedzieć coś wszystkim, którzy się wahają lub boją, to by przestali. Warto wstać z kanapy i zadbać o siebie. Pamiętajcie: jeżeli wydaje wam się, że coś jest niemożliwe to macie rację. WYDAJE WAM SIĘ.
Dzięki za rozmowę!
Dziękuję. Pozdrawiam wszystkich i do zobaczenia gdzieś na trasie!
Rozmawiała Katarzyna Marondel