Loros Tower Run – zakończenie sezonu już na starcie
Opublikowane w pt., 20/03/2020 - 07:16
14 marca w brytyjskim Leicester odbył się charytatywny Loros Tower Run – bieg po schodach na St. Georges Tower zaliczany do Towerrunning Tour 2020. Odbył się pomimo rozwijającej się pandemii i zebrał blisko 300 startujących. W stawce znalazł się m.in. Kacper Mrowiec. Poniżej krótka relacja z imprezy.
Brytyjskie starty – 12 marca w Vertical Rush i 14 marca w Loros Tower Run – miały być dla mnie początkiem intensywnego okresu startowego. Jak się okazało, były jego zwieńczeniem. A konkretnie jeden – ten w Leicester – ponieważ start w Londynie odwołano dzień przed rywalizacją.
St. Georges Tower nie jest jakimś szczególnie wysokim budynkiem. Jest co prawda najwyższym w 350-tysięcznym mieście na północ od Londynu, lecz ma jedynie 20 pięter, przez co śmiało bieg na jego szczyt można zakwalifikować do schodowego sprintu. Rekord trasy wynosił do tej pory 1:27.9.
Spoglądając na listę startową wiadome było, że ten czas będzie zagrożony, gdyż na starcie pojawił się m.in. Malezyjczyk Wai Ching Soh, nr 2 rankingu Towerrunning World Association. Zawody w Anglii były dla niego przy okazji wizyty w Europie, do której przyleciał specjalnie na odwołany La Verticale de la Tour Eiffel w Paryżu.
Start rozpoczynał się właściwie bez żadnego dobiegu. Na klatce schodowej znajdywały się jedynie dwie „pułapki” w postaci małych korytarzyków, lecz nie zabierały wiele czasu, a ustawieni wolontariusze wskazywali trasę. Dobrym pomysłem organizatorów była mata pomiarowa ustawiona na 3 piętra przed metą, przez co zawodnicy mogli poznać swój czas na finiszu i byli zmotywowani do jeszcze mocniejszego zakończenia.
Na metę wpadłem z czasem 1:29.7, co w ostateczności dało mi drugie miejsce. Wygrał, zgodnie z oczekiwaniami, Wai Ching Soh z czasem 1:24.8, który osiągnął za drugim wbiegnięciem (za pierwszym razem miał czas 1:25). Zawodnicy mieli możliwość dwukrotnego pokonania trasy, a liczył się najlepszy wynik. Również spróbowałem swoich sił w drugim wybiegnięciu, głównie, by sprawdzić na ile zregeneruje się mój organizm, co może przydać się w kolejnych startach. Osiągnąłem czas ponad 5 sekund gorszy.
Podium dopełnił Brytyjczyk Laurence Bell (1:31.4). Mimo porażki okazało się, że ostatnie 3 piętra pokonałem szybciej od zwycięzcy o sekundę!
Powrót do Polski planowałem w niedzielę, lecz blokada granic spowodowała, że spędziłem dodatkowe dwa dni w Londynie i ostatecznie wróciłem we wtorek rządowym czarterem. Tak zakończył się mój sezon wiosenny, a aktualnie spędzam czas na przymusowym 14-dniowym roztrenowaniu. Pora zatem na super dawkę treningu uzupełniającego!
Kacper Mrowiec, Ambasador Festiwalu Biegów