Maraton Wolności: Patriotyczno-biegowe święto w Chorzowie [ZDJĘCIA]
Opublikowane w pon., 02/06/2014 - 08:45
Ponad 700 osób – 318 maratończyków i 384 biegaczy na dystansie 5 km, stanęło w niedzielę na starcie „Maratonu Wolności” w Parku Śląskim. To pierwsza taka impreza w tym miejscu i oby nie ostatnia, bo mogła się podobać.
„Maraton Wolności” zainaugurował śląskie obchody Czerwca Wolności, czyli 25-lecia wolnych wyborów w Polsce. Wielu młodym biegaczom być może te nazwy i terminy mówią niewiele, ale ci, którzy przyszli wczoraj do Kapelusza doskonale wiedzieli w jakim wydarzeniu biorą udział.
Równie ważny co aspekt patriotyczny, dla biegaczy ważny był też aspekt sportowy. Tuż przed godz. 9:00 na scenie, obok linii startu stanął chyba najbardziej znany dziś śląski maratończyk i organizator imprez biegowych August Jakubik. – Pamiętajcie, maraton uczy pokory. Nie zaczynajcie zbyt szybko, bo zapłacicie za to zbyt wysoką cenę. Rozsądek – nie zapominajcie o nim. Po czym dodał: – Jest 8:58 a, że Park Śląski słynie z punktualności to przygotujcie się do startu.
Wyjąca syrena dała biegaczom znak, że to już.
Najpierw 318 osób wybiegło na trasę, która wiodła przez przez Chorzów, Katowice i Siemianowice Śląskie. Zawodnicy mijali m.in. zoo, skansen, szyb Prezydent, chorzowską „Wolkę", kopalnię „Wujek", gdzie zagrała orkiestra, ścisłe centrum Katowic oraz kilka ulic w Siemianowicach, gdzie przygotowano strefę kibica.
Godzinę później ta sama syrena wystartowała biegaczy na 5 km.
Wśród startujących spotkaliśmy wiele znanych nam osób, byli jednak też tacy, którzy podczas obchodów Czerwca Wolności, zaliczyli swój pierwszy w życiu udział w zawodach.
W biegu krótkim pierwszy na mecie pojawił się Paweł Kosek z Tychów. Przybiegł z czasem 16 minut i 38 sekund. – Wziąłem ten bieg na spokojnie. Sporo startów było ostatnio m.in. w Gliwicach i w Oświęcimiu. Byłem trochę zmęczony, ale myślę, że wszystko wyszło jak chciałem – opowiadał na mecie. – Mam za sobą już kilka maratonów, ale na razie nie planuję startu na takim dystansie. Zrobię to dopiero, gdy będę w takiej formie, która zagwarantuje dobry wynik.
Po 2 godzinach i 30 minutach na metę wbiegł pierwszy maratończyk. To Viktor Starodubtsev z Lwowa. Po biegu przyznał, że trasa była trudna a jego skupienie było na tyle duże, że... nie zauważył miejsc, obok których przebiegał. Zapewnił jednak, że czas na zwiedzanie historycznych miejsc zaplanował sobie po biegu.
Pierwszą kobietą, która zameldowała się na mecie była natomiast Agata Goraj. Katowiczanka przebiegła swój pierwszy w życiu maraton i przyznała, że było łatwiej niż się spodziewała. – Sporo było podbiegów i zbiegów, ale one jeszcze bardziej dynamizują bieg i nie jest nudno. – Mężczyźni nie lubią, gdy wyprzedza ich kobieta. Denerwują się wtedy, a mnie to jeszcze bardziej mobilizuje – uśmiechała się zwyciężczyni.
Pełne wyniki znajdziecie w naszym KALENDARZU IMPREZ.
Z upływem czasu, coraz więcej maratończyków wbiegało na metę. Na wielu z nich czekały rodziny, które głośno dopingowały i zagrzewały do walki na ostatnich metrach. Po morderczym wysiłku mogli liczyć na odpoczynek w strefie masażu, a także na posiłek regeneracyjny i napoje. Główny sponsor imprezy zapewnił także leżaki, dzięki czemu biegacze i ich znajomi mogli sobie urządzić piknik.
Pogoda była wyjątkowo dobra, więc wszyscy chętnie korzystali z wolnego dnia, na łonie natury. Nie zabrakło rozmów o kolejnych atrakcjach Czerwca Wolności, które – z tego co zdążyliśmy się zorientować, znów będą się cieszyły sporym zainteresowaniem Ślązaków.
KK