Maratończyk Felix Magath to zmora piłkarzy
Opublikowane w śr., 27/11/2013 - 11:24
Nie wrócę do niego nawet za miliard euro!
– Przygotowanie fizyczne to podstawa – odpowiada Magath, pytany o swoje upodobania do prowadzenia zajęć na granicy ludzkiej wytrzymałości. Polacy, którzy trafili pod jego skrzydła, najczęściej nie zostawiali na nim suchej nitki. I nie chodziło tylko o morderczy trening, ale również o sposób bycia. – Zimny, niedostępny typ. Władza była dla niego najważniejsza. Z zawodnikami rozmawiał rzadko albo wcale – padały zarzuty między innymi z ust Mirosława Okońskiego (były pilkasz HSV Hamburg), a ostatnio Mateusza Klicha, którego Magath ściągnął do VfL Wolfsburg. Młody pomocnik Zwolle zapytany przez dziennikarza „Rzeczpospolitej” Michała Kołodziejczyka, czy skorzystałby raz jeszcze z oferty Magatha, odpowiedział: – Pod warunkiem, że dostałbym miliard euro. Chociaż nie, nawet za takie pieniądze bym się nie zgodził.
Klich w Wolfsburgu u Magatha nie zaistniał. Piłkarz wspomina: – Biegaliśmy po betonie i rozbolały mnie ścięgna Achillesa. Trener nie widział problemu, kazał mi jeździć na rowerze. Przez dwa miesiące byłem na środkach przeciwbólowych, więc siłą rzeczy nie mogłem się pokazać z dobrej strony. Później szło mi lepiej, ale nie dostałem szansy. Gdy przychodził weekend, zamiast jeździć z drużyną, musiałem biegać po lesie.
– Próbował pan zapytać Magatha o przyczyny jego decyzji? – drążył temat Kołodziejczyk.
– Od kiedy powiedziałem mu, że bolą mnie nogi i karnie zacząłem jeździć na rowerze, nie zamieniliśmy nawet słowa. Nie wiedziałem, że do niego w ogóle nie można się odezwać.
Partyjka z Kasparowem
Legenda głosi, że u Magatha trening nie może się odbyć bez piłek lekarskich, ciężarów i biegania po schodach. W Wolfsburgu miał ponoć zamówić specjalne betonowe schody z wysokimi stopniami. Idealne do tego, by zawodnicy szlifowali kondycję. – Jaki tam ze mnie dyktator, jeśli przed każdym meczem piłkarze mogą w hotelu wypić po dwa piwa – bronił się nasz bohater na łamach „Przeglądu Sportowego”.
Magath rzeczywiście uwielbia biegać długie dystanse. Mało kto jednak wie, że jest również wielkim entuzjastą gry w szachy. W 1985 roku wziął udział w symultanie z samym Garrym Kasparowem.
TSZ