Niepokorny Mnich Ambasadora. „Tylko pogoda nie dopisała”

 

Niepokorny Mnich Ambasadora. „Tylko pogoda nie dopisała”


Opublikowane w pt., 02/05/2014 - 11:30

Sobota 26 kwietnia. Druga edycja Biegów Górskich w Szczawnicy. Aż 174 zawodników staje na starcie premierowego biegu na 94 km – Niepokornego Mnicha. Jestem wśród nich.

Relacja Patryka Walawendera, Ambasadora Festiwalu Biegowego w Krynicy-Zdrój.

Trasa biegu, z sumą przewyższeń 4100m, prowadzi malowniczymi szlakami Beskidu Sądeckiego oraz małej części pasma Maruga Spiska, położonej po słowackiej stronie granicy. Prognozy pogody nie wskazują jednak na to, że podczas biegu będzie można podziwiać widoki, co niestety się potwierdziło.

Już na odprawie daje się odczuć pewien niepokój. Okazuje się, że trasa, na której miejscami jeszcze tydzień temu leżał śnieg, jest bardzo błotnista i organizatorzy zalecają użycie obuwia z jak największym protektorem. Dodatkowo niebo jest zachmurzone cały czas, mają wystąpić całodniowe przelotne opady oraz większy deszcz po południu.

Sala noclegowa. Atmosfera wśród zawodników bardzo dobra. Dla większości jest to pierwszy start w biegach ultra w tym sezonie. Jak zwykle przy takich okazjach wymieniana doświadczeń z poprzednich biegów, dyskusje na temat pogody, trasy, ubioru na bieg itd. Około 22:00 gaśnie światło i kilkadziesiąt osób na sali pogrąża się w śnie, by około 3:00 rano zacząć się zbierać na start.

Bieg zaczyna się od mocnego akcentu w postaci najwyższej góry na trasie - Przehyby o wysokości 1173 m n.p.m.. Właściwie już po godzinie od startu można wyłączyć światło czołówek i wypatrywać pierwszego punktu odżywczego, zlokalizowanego na szczycie tuż przy schronisku. Na stołach na wszystkich punktach banany, pomarańcze, rodzynki, słone orzeszki, czekolada, woda oraz izotonik.

Po zbiegnięciu do Rytra na drugim punkcie trzeba się zaopatrzyć w picie i jedzenie na najbliższe 20 km. Następny punkt, tzw. „przepak” jest zlokalizowany na 44. kilometrze trasy, na przełęczy Gromadzkiej. Można tu skorzystać ze zdeponowanych dzień wcześniej rzeczy.

Przełęcz to ostatni punkt po stronie polskiej. Dalej trasa biegnie wzdłuż granicy. To moment, na który czekam najbardziej, bo - moim zdaniem - to jeden z najpiękniejszych odcinków trasy. Niestety tego dnia nie było nam dane się o tym przekonać z powodu niskich chmur i kiepskiej widoczności.

Kilku zawodników pokonuje ten odcinek bardzo szybko. Okazuje się, że są to uczestnicy innego biegu szczawnickiej imprezy - „Wielka Przehyba”, którego trasa w tym miejscu akurat jest wspólna dla obu biegów.

Tuż przed Wysoką trasa odbija w lewo na słowacką stronę, gdzie wbiega się na Harbalovą (1001 m n.p.m.) by zbiec do kolejnego punktu żywieniowego ze stałym asortymentem i ekstra ciepłą herbatą, która u wszystkich wzbudziła powszechny zachwyt.

Przez kolejny słowacki szczyt - Wietrzny Wierch, trasa prowadzi do miejscowości Wielki Lipnik, skąd podchodzimy do ostatniego punktu żywieniowego na Leśnickiej Przełęczy. Tam informacja od organizatorów, że zostało jeszcze tylko 15 km biegu, z czego tylko około 5 górami.

Od Czerwonego Klasztoru zaczyna się 10-kilometrowy odcinek wzdłuż Dunajca, określony przez organizatora na mapce profilowej jako „test charakteru”. Rzeczywiście daje się odczuć, że organizatorzy wiedzieli co piszą. Widzę ogromną walkę na tym odcinku. Walczymy sam z sobą by, pomimo wielkiego zmęczenia i bólu, jak najwięcej z tego odcinka przebiec. Potem już tylko meta zlokalizowana przy moście na Grajcarku, pamiątkowy medal i pyszne drożdżówki.

Przemoczeni i wymarznięci wszyscy udajemy się na posiłek regeneracyjny i w pośpiechu myślami przy kąpieli i śnie w kierunku swoich kwater.

Bieg okazał się trudny, o czym może świadczyć fakt, że 30% zawodników nie dotrło do mety. Trasa była błotnista, a w czasie popołudniowego deszczu, w strugach wody zbieganie bez kijków były praktycznie niemożliwe. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania, punkty żywieniowe sprawnie zorganizowane, dobrze zaopatrzone.

Mam nadzieję, że za rok pogoda bardziej dopisze i wszystkim uda się okiełznać Niepokornego Mnicha.

Wideorelacja BestidTV:

Patryk Walawender, Ambasador Festiwalu Biegowego w Krynicy-Zdrój

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce