Subiektywnie o biegach Ultra Trial
Opublikowane w pt., 05/04/2013 - 08:48
Zwykło się mówić, że biegacze długodystansowi to ludzie lubiący samotność, dobrze czujący się sami ze sobą (ewentualnie sami ze sobą i dłuuuuga trasą do pokonania). Coś w tym chyba jest?
Sam sobie ostatnio zadałem pytanie, co ja w tym bieganiu właściwie najbardziej lubię, jakie biegi są dla mnie ważne, z których bez wielkiej wewnętrznej walki potrafię zrezygnować, na które się nawet nie zapisuję, a pod udział w których podporządkowuję sobie wolny czas (przecież nikt nie uwierzy, że plany urlopowe przypadkowo wypadają w miejscach i czasie imprez biegowych).
Kilka lat temu odkryłem dla siebie biegi górskie i to jest to, a górskie ultra stanowią dla mnie istotę biegania. Wszystkie te Kieraty, Sudeckie Setki, Biegi 7 Dolin, UTMB-sy, Rzeźniki to imprezy, których po prostu się nie zapomina. Każda z nich ma swoją jedyną i niepowtarzalną historię?
Moim pierwszym górskim ultra (i w ogóle pierwszym ultra) była Sudecka Setka w 2006 roku. Już na początku biegu zepsuł mi się zamek w plecaku i cała jego zawartość wylądowała na ziemi. Na całe szczęście miałem spory zapas agrafek i jakoś naprawiłem plecak. Biegłem dalej ? sam, bo każdy dostosował prędkość biegu do swoich możliwości, biegło się super, aż do momentu, w którym? pomyliłem trasę (jak widać mam to we krwi), a co za tym idzie do nominalnych 100 km musiałem trochę od siebie dołożyć. Potem była długa walka z przeogromnym bólem nóg i otarciami. Jednak nigdy do głowy nie przyszła mi myśl, aby zejść z trasy czy skorzystać z podwózki (miejscowi widząc grymas bólu na twarzy i moją zabójczą prędkość, a raczej jej brak, litowali się nade mną i chcieli skrócić moją mękę oferując podwiezienie). Przeciwnie, biegłem, szedłem, wreszcie pełzałem, ciągle jednak z jedną myślą w głowie ? z każdym krokiem jestem coraz bliżej mety, a na Rynku w Boguszowie Gorcach przekraczając bramę z napisem META wydam z siebie okrzyk zwycięstwa. Niestety, napisu albo nigdy nie było, albo został przez organizatorów już zdjęty. Duma z siebie, z ukończenia pierwszej setki była ogromna a ból był jeszcze większy. Przez kilka następnych dni przy każdym poruszeniu się bolało mnie całe ciało.
Kolejnym niezapomnianym ultra był Bieg Rzeźnika w 2009 r. ? jak do tej pory jedyny bieg, którego nie ukończyłem. Po dotarciu do Chatki Puchatka czując już prawie zbliżającą się metę musieliśmy się poddać. Był to jednak ważny bieg ? istotne jest, abyśmy potrafili wyciągać właściwe wnioski z porażek, wierzę, że mi się to udało.
Bardzo mile wspominam bieg CCC rozgrywany w ramach UTMB w 2009, dwa miesiące po porażce na Rzeźniku. Ukończenie tego biegu rozgrywanego na dystansie 98 km na przepięknej alpejskiej trasie podbudowało moje morale. Widoki ( w dzień była przepiękna pogoda) warte były trudu włożonego w bieg. Wspaniałym obrazy pojawiały się także nocą ? w biegu brało udział bardzo dużo biegaczy, czołówki świecące na ich głowach zarówno daleko przede mną, jak też sporo za mną stanowiły swoisty ?świetlisty szlak?, patrząc przed siebie widziałem dokąd muszę dotrzeć, a oglądając się doskonale widziałem gdzie tak niedawno byłem. Strasznie wyczerpany dotarłem szczęśliwy do mety w Chamonix. Podczas tego biegu odkryłem dla siebie ? uwaga reklama ? SUDOCREM ? od tej pory jest to wierny towarzysz moich biegów.
Do tej pory ukończyłem także 3 edycje Kieratu rozgrywanego w maju na trasach Beskidu Wyspowego ze startem i metą w Limanowej. Każdy z nich rozgrywany po innej trasie, każdy z innymi doświadczeniami, każdy jednak z niezapomnianymi wrażeniami.
Od drugiej edycji Biegu 7 Dolin jestem jego uczestnikiem. Sam bieg jest rozgrywany w ramach Festiwalu Biegowego w Krynicy Górskiej, którego jestem ambasadorem, i z czystym sercem polecam go każdemu, kto lubi się zmęczyć i kocha góry. Bieg jest trudny, ale przecież żaden bieg ultra nie jest łatwy.
W ubiegłym roku miała miejsce I edycja Chudego Wawrzyńca - do wyboru z dwoma trasami, ja wybrałem tę dłuższą liczącą ok, 87 km. Prawie przez cały bieg padał większy lub mniejszy deszcz, przemoczony i bardzo zmęczony dobrnąłem jednak do mety. Łatwo nie było.
Biegi ultra trial cieszą się coraz większym zainteresowaniem w naszym kraju, przybywa ich z roku na rok. W bieżącym wystartuje I edycja: Biegu Siedmu Szczytów ? z królewskim dystansem 210 km, Ultra Biegu Granią Tatr, czy wreszcie biegu Beskidy Ultra Trial z najdłuższym biegiem na dystansie 220 km. Jest więc w czym wybierać, nie trzeba być na wszystkich tych biegach, tym którzy nigdy nie brali jednak udziału w górskim ultra polecam spróbować ? naprawdę warto.
Osobiście nie walczę nigdy o żadne wysokie lokaty ? wiem, że nie jestem Killianem ? wkładam wszystkie swe siły i umiejętności, aby zmieścić się w limicie czasowym na mecie. Dotarcie do mety sprawia naprawdę wielką frajdę, ból mija?
Paweł Banaszak, Ambasador Festiwalu Biegowego