W słońcu, w deszczu, ale zawsze z uśmiechem w Mikołowie [ZDJĘCIA]
Opublikowane w ndz., 28/09/2014 - 16:08
XII Mikołowski Bieg Uliczny im. Henryka Biskupiaka odbył się w sobotnie południe w Mikołowie. Wzięło w nim udział 309 biegaczy. Rozpiętość wiekowa była zdumiewająca – wynosiła ponad 60 lat! Wszystkich jednak łączyły dwie sprawy: miłość do biegania i szeroki uśmiech. Zwłaszcza ta ostatnia kwestia jest interesująca, bo przecież pogoda nie rozpieszczała zawodników i podczas 10 km biegu postraszyła chłodem i deszczem.
Dość wymagającą trasę poprowadzono spod jednej z mikołowskich szkół, przez Łaziska Górne, do stadionu MOSiRu w Mikołowie, gdzie uczestnicy musieli wykonać honorową pętlę na bieżni, zanim dotarli do mety. Spory podbieg dał się wielu we znaki, podobnie jak… samochody na trasie. Te pojawiły się na ostatniej ulicy przed skrętem w kierunku stadionu i przez kilkaset metrów towarzyszyły biegaczom, utrudniając bieg.
– Szkoda, że pod koniec trzeba było unikać jeżdżących po trasie aut – skarżyła się jedna z uczestniczek biegu. – Były służby zabezpieczające trasę, ale widocznie nie udało im się upilnować wyjazdów z osiedli i niektórych ulic. To niebezpieczne, bo trasa miała być wyłączona z ruchu i wielu uczestników imprezy biegło ze słuchawkami na uszach…
Strefę mety zorganizowano pierwszorzędnie. Zadbano, żeby na bieżnię nie dostawały się osoby postronne, przygotowano odpowiednią ilość medali i napojów oraz posiłek regeneracyjny. Tradycyjnie już, zawody zakończył ich najstarszy uczestnik, pan Edward Mucha, który dotarł do mety z czasem 1:17:50. To godne podziwu, jeśli odnotujemy, że biegacz ma… 87 lat!
Jak co roku, podczas honorowej pętli po stadionie panu Edwardowi towarzyszyła cała ekipa mikołowskiego Biegam bo Lubię, tworząc wokół niego swoistą gwardię przyboczną. Wszyscy skandowali „Edziu! Edziu!” a liczna widownia przyłączyła się do dopingu poprzez oklaski. Trzeba przyznać, że to iście królewski finisz.
Wśród uczestników był też pan Bogdan Thomalla, który przed rokiem właśnie w Mikołowie debiutował w biegach ulicznych. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że zawodnik ten urodził się w... 1942 roku. – Trasa jest dobra: są górki, podbiegi i zbiegi. To mój drugi bieg tutaj, będę miał okazję porównać wyniki. Ale wiem, że stać mnie na więcej – podsumowuje pan Bogdan. – Rok temu tutaj debiutowałem, przeszedłem z jazdy na rowerze na biegi. Stwierdziłem, że biegać jest jednak trudniej. Jednak jadąc rowerem się siedzi, w biegu mięśnie cały czas pracują, nogi są ugięte.
Bardzo pozytywnie o zawodach wyrażał się Marcin Oleksiuk: – Pierwszy raz byłem na Mikołowskim Biegu i od razu wpisuje go w biegowy kalendarz na następny rok! Świetna atmosfera rozgoniła nawet deszczowe chmury i nad uśmiechniętymi biegaczami na starcie zaświeciło słonce. Trasa dobra, choć trochę wymagająca przez długie podbiegi i zbiegi. I tak całe 10km. Są takie biegi, do których ma się sentyment i ja na pewno wracam tu za rok.
My również. Bo w Mikołowie panuje naprawdę niezwykle serdeczna atmosfera. Tylko tutaj mają wolontariuszy, którzy dokarmiają fotografów czekoladą…
Wyniki biegu znajdziecie w naszym KALENDARZU IMPREZ.
KM