Weteran II wojny światowej na mecie NYC Marathon!
Opublikowane w wt., 08/11/2016 - 09:35
Ma 96 lat i jest jednym z najbardziej zasłużonych pilotów armii USA. Na emeryturze realizuje kolejne marzenia, także te sportowe. W niedzielę po raz szesnasty wystartował w New York City Marathon.
Jonathan Mendes został najstarszym nieoficjalnym finiszerem nowojorskiej imprezy. Na pokonanie 42,195 km potrzebował tym razem aż 11 godzin i 23 minut. Nie zniechęciło to organizatorów imprezy, którzy powitali biegacza z otwartymi rękami.
This 96 y/o WWII Marine finished NYC Marathon, immediately took shot of scotch, set bar for my life goals. https://t.co/oA0tRuKFIK pic.twitter.com/kXTouPs5Lj
— Kit Fox (@kitfoxrw) 7 listopada 2016
Jonathan Mendes w czasie II wojny światowej brał udział w ponad 100 misjach bombowca. W Wojnie Koreańskiej - ponad 70. Emeryturę spędza aktywnie. Bardzo aktywnie.
- Musisz mieć cele w życiu, ale nie muszą być one istotne. Na tym etapie mojego życia zrealizowałem je wszystkie. Jeździłem na nartach na całym świecie. Przepłynąłem największe rzeki świata. Latałem bombowcami nurkującymi podczas II wojny światowej i myśliwcami w Korei. Nigdy nie byłem ranny i nie mam złych wspomnień z tamtych czasów - powiedział Mendes dziennikarzom Runners World USA. Bieganie to kolejny etap jego życiowej przygody.
Mendes mieszka obecnie na wschodnim Manhattanie. Każdego ranka spaceruje ok. 2 mile po Central Parku, a po południu... raczy się szkocką whisky.
Biegając - czy raczej maszerując - w 46. TCS New York City Marathon, Jonatham Mendes korzystał z pomocy dwóch trenerów. Start okupił ogromnym wysiłkiem, jak donosi RW, ostatnią mile pokonał w aż 30 minut. - Jonathan po prostu lubi wyzwanie robienia tego. To bardzo zdeterminowany człowiek, jeśli jeszcze nie tego nie odkryliście - mówił Art Berman, maratończyk i wolontariusz organizacji Achilles International, która pomaga seniorom i niepełnosprawnym osobom w startach w imprezach wytrzymałościowych.
Jonathan Mendes startował w Nowym Jorku szesnastokrotnie. Pięć razy finiszował już po upływie limitu trasy, ale zupełnie się tym nie przejmuje. Przywiązuje za to ogromna wagę do ulubionego trunku, który wg niego jest wraz z "dobrą kobietą" u boku kluczem do długowieczności.
red.
źródło: Runner's World USA
Polecamy również:
Cofnij