Wiosenna „dycha” na Kabatach testem przed połówką
Opublikowane w sob., 21/03/2015 - 17:26
Mimo, że trzeci etap Grand Prix Warszawy przypadał na Dzień Wagarowicza, to stołeczni biegacze nie chcieli robić sobie odpoczynku od biegania. Wręcz przeciwnie. Wielu szukało dziś biegu na 10 km jako dobry trening przed czekającym ich za tydzień półmaratonem.
Mimo wcześniejszych prognoz informujących o ochłodzeniu, pogoda w sobotę dopisała. Na bezchmurnym niebie operowało słońce. Gdy biegacze wbiegli do Lasu Kabackiego mogli poczuć, że rozpoczęła się już prawdziwa wiosna, a nie tylko ta kalendarzowa.
Jako pierwsi na trasę wyruszyli biegacze, którzy deklarowali swój czas ukończenia rywalizacji szacują powyżej 60 minut. Tradycyjnie kwadrans przed startem głównym. O godzinie 11:00, po wspólnym odliczaniu do boju ruszyła zasadnicza, tradycyjnie liczniejsza grupa uczestników.
Od początku na prowadzeniu utrzymywał się Bartosz Olszewski. Warszawski biegacz (.pl) już w następną niedzielę stanie na starcie 10. PZU Półmaratonu Warszawskiego. Dzisiejszy bieg był dla niego dobrym sprawdzianem przed głównym startem wiosny. Tuż za placami Olszewskiego podążał Sebastian Polak - zwycięzca ostatniego biegu na Kabatach. Na trzecim miejscu utrzymywał się Paweł Krochmal.
Z każdym kilometrem odstępy między prowadzącymi biegaczami robiły się coraz większe. Do mety układ miejsc nie uległ już zmianie. Zwyciężył Bartosz Olszewski, solidnie wypracowując przewagę nad Polakiem i Krochmalem. Dla zdobywcy trzeciego miejsca był to pierwszy start w tym roku. Pan Paweł przygotowuje się od obecnie do Młodzieżowych Mistrzostw Polski na 10 000 metrów, które odbędą się w Zamościu (26.04 -red).
– Ostatni start miałem w październiku i od tego czasu tylko trenowałem. Uważam start za udany, bo pierwszy raz znalazłem się na podium Grand Prix Warszawy. Było to dobre przetarcie – oceniał Paweł Krochmal. – Ponieważ dawno nie biegałem zawodów na takich szybkościach, ciężko było mi złapać wyczucie. A każdy z czołówki biegł sam. Starałem się trzymać Sebastiana Polaka w zasięgu wzroku, bo gdybym go zgubił, mogło się biec gorzej, wolniej. To mnie motywowało – relacjonował.
Wśród kobiet najlepsza okazała się Sylwia Bondara, która wyprzedziła Barbarę Matusik i Annę Sawicką. Wygrana na Kabatach dla zawodniczki JacekBiega Runing Team, która 8 marca zwyciężyła Cyprus Marathon w Pafos (3:41:27), była niespodzianką.
– Biegło mi się dziś bardzo dobrze. Jestem zaskoczona zwycięstwem, bo poprzednio gdy tu startowałam (14 lutego – red) byłam czwarta. Teraz też myślałam, że jestem w okolicach trzeciego miejsca. Okazało się, że dziewczyny które biegły przede mną, wystartowały wcześniej. Pogoda dopisała. Na tyle, że w ostatniej chwili jeszcze się przebrałam. Założyłam na początku długie spodnie i bluzkę, ale uznałam, że będzie mi tak za ciepło. Był to dobry wybór. Pod koniec biegu trochę opadłam z sił, ale ktoś ze znajomych krzyknął „Sylwia dawaj” i ostatnimi siłami przyspieszyłam. Efekt jest zadowalający – oceniła zwyciężczyni.
Kolejny etap Grand Prix Warszawy odbędzie się 18 kwietnia.
RZ