Zawierucha Ambasadora "Ściorała mnie najbardziej, ale..." [ZDJĘCIA]
Opublikowane w pon., 28/01/2019 - 12:41
W dniach 26-27 stycznia w Szczyrku już po raz szósty odbył się 24-godzinny ultramaraton na Skrzyczne - Zamieć, organizowany przez Fundację Aktywne Beskidy. W tym roku do Zamieci i Zadymy dołączył bieg górski Zawierucha o dystansie 27 km rozgrywany na trasie wiodącej wokół Szczyrku. Jak mówi sam ojciec dyrektor biegu Michał Kołodziejczyk, trasa łatwa i przyjemna o niewielkim przewyższeniu 1250 metrów. Wraz z Mariolą wybieramy właśnie ten bieg, a że kochamy biegać u organizatora BUT-a, Leśnika i Stumilaka to czujemy się jak u siebie.
Nasz dystans, czyli Zawierucha startuje jako pierwszy o godz. 10.00. Na odprawę, która jest bardzo ważną częścią biegów górskich stawiamy się punktualnie.
Na odprawie dowiadujemy się, że ze względu na ciężkie warunki część trasy została zmieniona i przedłużono limit biegu o 1 godzinę. To już zapowiadało, że nie będzie tak łatwo.
Umawiamy się z żoną, że trasę pokonamy razem, ustawiamy się na końcu stawki mając nadzieje na przetartą już trasę.
Pierwszy odcinek trasy biegnie przez Karkoszczonka do Salmopola, początkowo drogą asfaltową później górskimi szlakami.
Śniegu miejscami tylko po kolana, jednak tak sypki, że biegnąc czułem się jak w tramwaju jadącym po krzywych torach, a i teoria o przetarciu okazała się błędna. Piękna zima, padający śnieg, ale krajobrazów gór jakby mniej z powodu mgły i dużego zachmurzenia. jak powiedziano na odprawie to był ten łatwiejszy odcinek trasy. To gdzie ta zawierucha? Przecież nazwa biegu do czegoś zobowiązuje!