24 godziny na klatce schodowej? „To megawyzwanie!”
Opublikowane w sob., 24/01/2015 - 22:03
Czym dla pana różni się towerruning od - powiedzmy - crossu?
Po prostu jest inny. Jest chyba trudniejszy, ale biega się w klaustrofobicznej klatce schodowej, szare ściany, duchota, bo tu tylko co 10 pięter jest jakaś wentylacja. Warunki są więc ciężkie, ale zabawa przednia.
Przewagą crossu są też lepsze widoki na trasie.
Tu też są dobre widoki. Na klatce jest wiele dziewczyn (śmiech).
Złapał pan bakcyla i zrezygnuje z wind?
Nie, to jednorazowy start.
Jest pan trenerem crossfitu. Ta dyscyplina daje jakiś handicap na schodach?
Chyba tak. W ogóle się nie przygotowywałem, wystartowałem z marszu i daję radę. Crossfit buduje siłę i wytrzymałość, a w towerruningu obie są potrzebne.
Jak pan uwalnia umysł podczas wysiłku? Liczy schody czy zapomina o bożym świecie i tylko biegnie w koło Macieju?
Schodów nie liczę, pięter zresztą też. Wbiegam na górę, wracam windą i tak dalej.
Jako crossfitowiec na pewno ma pan na koncie udział w wielu oryginalnych imprezach. Ta jest w czołówce w tej kategorii?
Rzeczywiście ciężko o równie ciekawą imprezę. 24 godziny na klatce schodowej. To megawyzwanie!
Rozmawiał ŁZ