"Bieganie to nie obowiązek i nie jest dla każdego"
Opublikowane w wt., 13/08/2013 - 16:08
Wojciech Herra, ekspert serwisu www.psychologiasportu.pl rozmawia z nami o motywacji i planowaniu.
Wiele osób robi sobie postanowienia i plany. Niestety czasami pozostają one na papierze. Co zrobić, jeśli planujemy zacząć biegać, ale wciąż czekamy na lepszą pogodę, więcej czasu czy sprzyjające okoliczności? Jak możemy się zmotywować?
Cała magia polega na tym, że nic nie trzeba sobie mówić, wystarczy to zrobić. Nie zastawiaj się za długo, tylko wyjdź i zacznij. Siedząc, wymyślamy sobie powody, żeby czegoś nie zrobić. Wstydzimy się sąsiadów, mamy za daleko do parku, jest upał albo pada deszcz. Jest tylko jeden jedyny sposób, żeby zacząć biegać. Trzeba po prostu zacząć biegać. Wstać z kanapy, zawiązać buty i wyjść na swoje pierwsze bieganie. Nigdy nie będzie idealnych warunków. Zawsze jest za gorąco albo za zimno, park za daleko i sąsiedzi na nas patrzą. Dopóki nie spróbujesz, nie dowiesz się, jak jest naprawdę. Może się okazać, że sąsiedzi, których się obawialiśmy, będą nam gratulować, a nie się z nas wyśmiewać. Mamy tendencję do wyobrażania sobie znacznie gorszej sytuacji niż jest w rzeczywistości.
A jeśli mam słabą wolę?
Polecam znaleźć sobie towarzysza i pod żadnym pozorem nie spotykać się z nim w domu. Umówcie się w jakimś miejscu i nie dzwońcie do siebie przed spotkaniem. Wiedząc, że ktoś na ciebie czeka, nie będziesz chciał go zawieść. Z tej perspektywy fajne są różne grupy biegowe. Mają określone miejsce i czas spotkania, a to działa motywująco.
Czasami sprawdza się mała inwestycja. Kup sobie coś do biegania np. koszulkę techniczną. Cokolwiek kupisz, powieś to sobie w widocznym miejscu. Niech to będzie taki wyrzut sumienia, że wydałeś tyle pieniędzy, a teraz nie używasz. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że wyjdziesz w tej koszulce przynajmniej kilka razy, żeby pieniądze się nie zmarnowały.
Początkującemu łatwo się zniechęcić i wrócić na kanapę. Inni próbują szybko zrealizować plany i kończą z kontuzją. Jak utrzymać motywację do regularnych treningów po tych kilku pierwszych próbach?
Stawiaj sobie realne cele. Nie planuj od razu treningów do maratonu. Wyjdź dzisiaj i przebiegnij tyle, ile możesz. Zatrzymaj się, spójrz na zegarek. Wróć do domu i powiedz sobie: wow, jestem świetny. Następnym razem dodaj to swojego czasu 10%. Tak postawiony cel daje nam szansę na sukces. Ludzie o tym zapominają i przekładają swoje doświadczenia korporacyjne, typu mierz wysoko czy ?sky is the limit? na swoje życie i na bieganie. To prosta droga do frustracji i kontuzji. Tak nie zostaje się biegaczem.
Załóżmy, że zrobiłam wszystko, jak należy. Miałam realny cel, udało mi się regularnie biegać, ale nadal muszę się mocno motywować do każdego wyjścia na ścieżkę biegową. Chyba nie sprawia mi to przyjemności. Tymczasem w moim otoczeniu coraz częściej pada pytanie ? kiedy pierwszy maraton? Co z tym zrobić?
Równocześnie z modą na bieganie pojawiła się moda na maraton. Sam jestem maratończykiem i uważam, że to piękny dystans, który daje wiele satysfakcji. Starty w maratonie to wspaniałe doświadczenie, pod warunkiem, że zostało poprzedzone rozsądnymi przygotowaniami i odpowiednią liczbą treningów. Nie polecam dróg na skróty i programów treningowych typu od zera do maratonu w 12 tygodni. Maraton jest ogromnym wysiłkiem dla organizmu i traktowanie go w kategorii mody jest niebezpieczne. Nie wstydźmy się tego, że jesteśmy biegaczami, a nie startujemy w maratonach. Można biegać dookoła komina, brać udział w biegach na 5 albo 10km. Są też półmaratony.
Bieganie nie jest dla każdego i nie jest obowiązkiem. Jest bardzo fajną formą aktywności, ale nie każdemu pasuje. Zachęcam do szukania takiej formy ruchu, która będzie nam sprawiać przyjemność. Zawsze jednak podkreślam, że nic na siłę. Nie każdy musi być sportowcem.
Rozmawiała Ilona Berezowska