Dominika Wiśniewska-Ulfik: "Im więcej mam zajęć, tym lepiej organizuję sobie czas"

 

Dominika Wiśniewska-Ulfik: "Im więcej mam zajęć, tym lepiej organizuję sobie czas"


Opublikowane w pt., 02/08/2013 - 09:12

Dominika Wiśniewska-Ulfik

Z Dominiką Wiśniewską-Ulfik o rywalizacji na krajowych, europejskich i światowych trasach górskich, treningach w Zabrzu i lekarskiej karierze rozmawiał Grzegorz Rogowski.

Jak oceni Pani swój wynik na ME w Borowcu stylem alpejskim? Zajęła Pani 14. miejsce, wcześniej była 12. lokata. Czy była szansa na lepszy wynik?

Jestem zadowolona ze startu w Borowcu, aczkolwiek liczyłam na miejsce w pierwszej dziesiątce. Rok temu w Turcji Mistrzostwa Europy odbywały się w innym stylu ? anglosaskim, który trochę bardziej mi odpowiada. Tym razem trasa była bardzo wymagająca, bo z dużą sumą przewyższeń. Styl alpejski sprawia mi więcej trudności, ponieważ obecnie mieszkam w Zabrzu, gdzie nie mam możliwości trenowania długich podbiegów. Mam do dyspozycji jedynie ok. 1-minutowy podbieg na hałdach, ewentualnie schody w 10-piętrowym bloku. Dlatego 14. miejsce uważam za dobre. Jeśli chodzi o przygotowanie to na pewno zabrakło obozu treningowego w górach na większej wysokości nad poziomem morza.

W Mistrzostwach Europy Skyrunning było z kolei 5. miejsce?

We Włoszech biegło mi się znakomicie. Prowadziłam do około 8. km. Skończyłam bardzo ciężki podbieg na 2. pozycji, ale zbieg przerósł moje oczekiwania i możliwości. Był po prostu za trudny. Nie spodziewałam się tak niebezpiecznej trasy w dół, po bardzo stromych śliskich skałach, piargach. Zupełnie nie potrafiłam zbiegać na tych górskich zboczach, w związku z czym na kilku najtrudniejszych odcinkach musiałam przyhamować i tam właśnie wyprzedziły mnie trzy bardziej doświadczone zawodniczki, które świetnie radziły sobie w tych trudnych warunkach, nie obawiając się upadku czy skręcenia kostki. Straty nie dało się odrobić w miejscach, gdzie ja też mogłam się rozpędzić. I w ten sposób dobiegłam na 5. pozycji.

Był to mój drugi start na zawodach typu skyrunning za granicą, lecz ten był zdecydowanie trudniejszy technicznie. Na pierwszych zawodach cała trasa była ?do przebiegnięcia?.

Jak ocenia Pani europejską konkurencję w biegach górskich? Czy uzyskiwane przez Polaków miejsca, także wśród juniorów, mogą być wyznacznikiem dyscypliny na tle europejskiej konkurencji?

Konkurencja europejska jest duża. Austriaczka Andera Mayer, Włoszki i kilka innych zawodniczek jest  na razie poza moim zasięgiem. Z tego, co wiem, dziewczyny te zawodowo zajmują się bieganiem. Moim priorytetem natomiast jest praca zawodowa. Pasja zajmuje drugie miejsce, aczkolwiek do biegania staram się podchodzić bardzo profesjonalnie i poświęcam na to maksymalnie dużo czasu.

Miejsca Polaków nie zawsze odzwierciedlają poziom dyscypliny w Polsce na tle europejskiej konkurencji, ponieważ często najlepsi zawodnicy z różnych względów rezygnują z wyjazdów na imprezy mistrzowskie, zwłaszcza wśród seniorów. Swoją drogą ciekawe, jakby wypadli najlepsi z najlepszych!

Tuż za Pani plecami w Borowcu finiszowała Anna Celińska. Taką samą kolejność zanotowaliśmy w Biegu na Pilsko. W Biegu Mistrzostw Polski lepsza była z kolei Celińska. Jesteście jak papużki nierozłączki.

W Borowcu zaprezentowałyśmy z Anią piękny finisz. Wpadłyśmy na metę niemalże równo. Na długo zapamiętamy to ściganie się, dzięki któremu obroniłyśmy swoje lokaty, ponieważ za plecami czaiły się kolejne zawodniczki. Ten finisz zmobilizował nas do wykrzesania ostatnich sił, których naprawdę brakowało po przebiegnięci całej trasy. Przez ostatnie dwa sezony przegrałam z Anią trzy razy. W tym roku udało mi się wygrać Bieg Marduły w Zakopanem, gdzie Ania uważana była za faworytkę. Żałuję jednak, że nie obroniłam tytułu Mistrzyni Polski w stylu alpejskim w Międzygórzu. Jadąc w Dolomity na Mistrzostwa Europy Skyrunning, brałam pod uwagę fakt, że po przebiegnięciu tej długiej i ciężkiej trasy mogę nie zdążyć zregenerować się do Międzygórza.

Jak widzi Pani swoją rywalizację z Anną Celińską i innymi konkurentkami w Polsce?

Rywalizacja jest zacięta. Kiedy nie chce mi się zrobić treningu, wtedy myślę sobie, że rywalki na pewno nie odpuszczają i wychodzę biegać. To bardzo dobra mobilizacja. Cieszę się, że jest kilka dziewczyn, z którymi będzie szansa powalczyć o drużynowy medal MŚ, jeśli nie w Krynicy, to na kolejnych mistrzostwach. Koleżanki cały czas podnoszą poziom.

Nie bez przyczyny pytam o ME i konkurentki. Na krajowym podwórku osiągnęła już pani wszystko, włączając tytuły Mistrzyni Polski i triumfatorki najważniejszych górskich cyklów biegowych. Skąd czerpie pani motywację do kolejnych startów w kraju? Czy rozważa Pani większą liczbę startów zagranicznych?

Bardzo chciałabym startować w biegach zagranicznych, a szczególnie spróbować swoich sił w zawodach z cyklu Pucharu Świata. W Europie jest wiele ciekawych biegów. Ograniczają mnie jednak względy finansowe. Takie wyjazdy są dość kosztowne i niestety przekraczają mój budżet, ponieważ nie posiadam stałego sponsora ?finansowego?. Wydatki związane ze startami za granicą musiałabym pokrywać z własnej kieszeni, a na to mnie nie stać.

Ostatni wyjazd na ME Skyrunning dofinansowało nam Stowarzyszenie OTK Rzeżnik. Sprzętowo wspomaga mnie również Pan Maciej Kałwak, Prezes Alpin Sport i RMD Montrail Team oraz mój macierzysty klub SKB Kraśnik. Korzystając z okazji, wszystkim serdecznie dziękuję!

Jak idą przygotowania do krynickich MŚ w biegu anglosaskim? Jakie są Pani oczekiwania związane z tą imprezą?

MŚ w Krynicy to mój priorytetowy start w tym roku. Mam wysokie oczekiwania wobec siebie, marzy mi się pierwsza dziesiątka, choć mój trener ostatnio przepowiedział, że będę pewnie 30. albo 40. (śmiech). Jak będzie? Okaże się niebawem. W stylu anglosaskim czuję się odrobinę pewniej niż w alpejskim, dlatego cieszy mnie fakt, że na polskich mistrzostwach będziemy się ścigać w tym stylu. Cieszę się również, że będę mogła liczyć na doping rodziny oraz znajomych.

Przygotowania do zawodów idą pełną parą. Na szczęście omijają mnie kontuzje. Trenuję regularnie, pracuję nad szybkością. Dużo startuję w górach, żeby poprawić siłę biegową. Jeśli chodzi o przygotowania, to do pełni szczęścia brakuje wysokogórskiego obozu treningowego.

Biegała już pani na Jaworzynie Krynickiej. Jaki będzie klucz do zwycięstwa w mistrzowskim biegu?

Uważam, że nie ma specjalnego klucza do zwycięstwa w Krynicy. Zapewne wygra dziewczyna ze ścisłej czołówki, o dużym doświadczeniu i w najlepszej dyspozycji tego dnia. Myślę, że nie będzie w tym przypadku.

Wspomniała Pani, że Zabrze to nie jest wymarzone miasto dla biegaczy górskich. Jak udaje się pani utrzymywać tak wysoką formę?

Dominika Wiśniewska-UlfikZabrze to nie jest wymarzone miejsce dla żadnych biegaczy. W prawie 200-tysięcznym mieście nie ma nawet bieżni tartanowej. Tutaj liczą się tylko piłkarze, co bardzo mnie smuci. Jeśli chodzi o trening do biegów górskich, to brakuje przede wszystkim długich podbiegów, ?wybiegań? po górach. Jak już wcześniej wspomniałam, mamy do dyspozycji jedynie minutowy podbieg na hałdach i schody w dziesięciopiętrowych blokach. Starty w górach nieco rekompensują ich brak na treningach, jednak to na pewno zbyt mało.

Jakich rad mogłaby Pani udzielić początkującym adeptom biegania po górach, żeby kiedyś doszli do takich sukcesów jak pani?

Myślę, że najbardziej istotny jest regularny i ?spokojny? trening. Sukcesy przychodzą z czasem. Bieganie na wysokim poziomie w górach wymaga również dobrych wyników na odcinkach płaskich, dlatego dobrze jest zaczynać od biegów po bieżni. Uważam, że młodzi zawodnicy nie powinni startować w długich i ciężkich biegach górskich. Niewytrenowany organizm jest podatny na kontuzje.

Co potrzebne jest do wygrywania w górach?

Baza szybkościowa, systematyczny trening siłowy, mocny charakter. To podstawowe elementy potrzebne do zwyciężania w górach!

Jak praca lekarska wpływa na pani biegową karierę? Czym Pani się zajmuje?

Aktualnie pracuję w Szpitalu Klinicznym na Oddziale Patologii Noworodka. Robię specjalizację z neonatologii oraz zaczęłam studia doktoranckie. Pracę zawodową traktuję priorytetowo i poświęcam jej dość dużo czasu. Ciągle się dokształcam, choć im więcej mam zajęć, tym lepiej organizuje sobie czas. Trenuję 6-7 razy w tygodniu. Staram się ?robić? trening zaraz po pracy. Mam to szczęście, że biegam razem z mężem, co jest dużym wsparciem.

Czego możemy życzyć Dominice Wiśniewskiej-Ulfik na kolejne tygodnie, miesiące i lata przygody z biegami górskimi?

Przede wszystkim dobrej dyspozycji 8 września w Krynicy ? tak zwanego ?dnia konia?. Zdrowia i wytrwałości w ciężkich treningach, progresji, unikania kontuzji i wywalczenia medalu na Mistrzostwach Europy lub Świata.

Oby tak się stało!

Rozmawiał Grzegorz Rogowski

 

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce