Krzysztof Wolsztyński: „Puchar Interkontynentalny w Bydgoszczy to już przeszłość”
Opublikowane w pon., 24/11/2014 - 16:32
– Nasza prezentacja bardzo się spodobała. Były oklaski i gratulacje za pomysł, by prowadził ją Marek Plawgo. Wspierał nas mistrz świata Paweł Wojciechowski. Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, by zwyciężyć. Dlaczego więc się nie udało? Tak naprawdę nie wiem – mówi Krzysztof Wolsztyński.
Prezes Kujawsko-Pomorskiego Związku Lekkiej Atletyki opowiedział nam o kulisach przegranych starań Bydgoszczy o organizację lekkoatletycznego 3. Pucharu Interkontynentalnego w 2018 roku.I nie tylko.
To nie Bydgoszcz, a czeska Ostrawa będzie gościć reprezentacje kontynentów w lekkiej atletyce. Taką decyzję kilka dni temu podjęła w Monako rada Międzynarodowej Federacji Lekkoatletycznej (IAAF). To niemiła niespodzianka?
Od początku uważałem propozycję czeską za równorzędną ofertę. Wydawało mi się jednak, że nasza przewaga leży w doświadczeniu przy organizacji dużych imprez takich jak: Mistrzostwa Świata Juniorów w Lekkoatletyce czy Mistrzostwa Świata w Biegach Przełajowych.
Co mogło zadecydować o wyborze władz IAAF?
Może właśnie to, że Czesi nie mieli takiego wydarzenia. Ale tak naprawdę trudno powiedzieć. Poza ostatecznym werdyktem nie podano nam żadnych informacji.
Czyli nie wiemy nawet jak rozłożyły się głosy, ani to jakie ewentualnie zastrzeżenia do naszej oferty miały władze Federacji?
IAAF od lat prowadzi taką, a nie inną politykę. Kiedy wygraliśmy Mistrzostwa Świata w Biegach Przełajowych było podobnie.
Jak wyglądała nasza prezentacja?
Postawiliśmy na show. Zależało nam, by prowadził ją zawodnik. Był nim Marek Plawgo. Wspierał nas mistrz świata Paweł Wojciechowski. Mieliśmy pomysł, by właśnie wokół tyczki zbudować te mistrzostwa. Prezentacja została bardzo dobrze odebrana. Były oklaski i gratulacje.
Jednak przegraliśmy. Co mogło nie spodobać się władzom Międzynarodowej Federacji Lekkoatletycznej?
Może to, że nie mamy lotniska… Ale tak naprawdę chciałbym podkreślić, że zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, by zwyciężyć. Trzeba jednak pamiętać, że to nie jest tak, że tylko my jesteśmy dobrze przygotowani, że tylko nam zależy na organizacji dużych wydarzeń. Konkurencja jest olbrzymia. Każde miasto chce się promować przez sport
Pojawiła się informacja, że po Ostrawie nie będzie już organizowany Puchar Interkontynentalny. Dlaczego?
Wydaje mi się, że mogła zdecydować o tym ostatnia edycja imprezy w Marrakeszu. To była katastrofa. Upały, słaba organizacja, brak zainteresowania kibiców. Przecież trybuny stadionu w Marrakeszu świeciły pustkami. Może on pomieści 40 tys. osób. Było może 8 tys.
Co dalej? Jakie ma Pan plany organizacyjne?
Puchar Interkontynentalny to już przeszłość. Teraz koncentruję się na dwóch wydarzeniach: Młodzieżowych Mistrzostw Europy w 2017 r. i Halowych Mistrzostwach Europy. Pierwsze miałyby się odbyć w Bydgoszczy, drugie w Toruniu.
Kiedy zapadną decyzje?
Jeśli chodzi o pierwszą imprezę to wybór zostanie dokonany w przyszłym roku. Co do drugiej to musimy uzbroić się w cierpliwość. Decyzje zapadną nie wcześniej niż w 2017 r.
Na koniec chciałby zapytać się o Pana zdanie na temat ostatnich propozycji PZLA dotyczących wprowadzenia licencji biegowych...
Szczerze mówiąc nie znam szczegółów tych założeń. Jestem oczywiście za zmianami, które mają na celu zapewnienie bezpieczeństwa biegaczom. Ale przy organizacji imprez biegowych nie potrzebuję wsparcia związku. Udogodnienia te daje mi miasto.
Rozmawiał Maciej Gelberg