„Syberia pokazała zęby”. Maciej Florczak o Baikal Ice Marathon
Opublikowane w wt., 15/03/2016 - 12:57
Biegowe, ale ze specjalnymi kolcami, które w momencie jak się biegnie po kamieniach to się chowają w gumę, ale jak się biegnie po śniegu czy lodzie to się wbijają zapewniając odpowiednią kontrolę.
Sprzęt się sprawdził czy coś szwankowało?
Wydaje mi się, że wszystko zostało dobrane optymalnie. Nie wychłodziłem się zbyt mocno, nie miałem wielkich kłopotów ze ślizganiem się czy odmrożeniami nóg. Buty się sprawdziły, bez wątpienia.
Jaka technika biegania?
Trochę skoków było wokół zasp, szukało się śladów - jak były to się po nich biegło, jak się pojawił kawałek odsłoniętego lodu to się nań wbiegało, bo można było przyspieszyć. To było takie kluczenie w poszukiwaniu najszybszego wariantu. Z tego co wiem Piotrek Hercog biegł w prostej, nie zatrzymywał się na żadnych pit stopach. Ale to trzeba być czołgiem jak Piotrek, żeby tak biec. Pokazał klasę i skromność.
Jak żywienie i nawadnianie na trasie? Nie było niedoboru cukru i elektrolitów?
Nie, jadłem dużo cukru i suszonych owoców w pit stopach, piłem ciepłą herbatę. Nie wiem jakby było bez tego. Nie wiem też jak Piotrek pokonał trasę tylko na batonach i pół litrze izotoniku. Ja wziąłem ze sobą żele, ale po 30. kilometrze jak mnie zaczęły łapać skurcze i musiałem zacząć chwilowo iść żele były już zmrożone na kamień, były nie do wyciśnięcia z tej tubki.
Będzie doświadczenie na kolejny start. Wróci pan?
Chciałbym jeszcze wrócić na Syberię, ale czy się zdecyduję na start w przyszłym roku - na razie mówię "nie". Jeszcze organizm nie zapomniał.
A jak regeneracja. Organizm już się uspokoił?
Tak. Chociaż nogi są jeszcze ciężkie. Zapisałem się na Zimowy Ultramaraton Karkonoski, ale niestety nie wystartowałem. Pojechałem tam jednak, żeby kibicować kolegom.
Co przychodzi do głowy jak się biegnie po lodzie przy minus 20 stopniach? Co się czuje?
Nie ma satysfakcji, euforia biegacza raczej nie funkcjonuje. Myśli się o tym, żeby dobiec. Jest walka z myślami, które sugerują by się wycofać, zrezygnować. Na skuterach, poduszkowcach kursują sędziowie i organizatorzy pytają czy już dość. Może jakby tak nie kursowały te skutery to takie myśli by się nie pojawiały?
Tym większa nagroda na mecie.
Bez wątpienia. Było ciężko, ja niczego podobnego nie przeżyłem wcześniej. Jest satysfakcja, że ukończyłem i jestem cały i zdrowy. Widziałem cudowne krajobrazy.
Wynik satysfakcjonuje? Jaki pan osiągnął czas?
Około 5 godzin i 40 minut. Byłem 43., a wystartowało ponad 150 osób. Do mety przede mną dobiegł tylko jeden zawodnik, który był starszy ode mnie. Na pewno z tego czasu można coś uszczknąć i to niemało. Sporo straciłem przez skurcze, do tego inaczej by się biegło w lepszych warunkach, choćby takich jakie panowały podczas treningów.
Na mecie największa radość zdaje się była Piotra Hercoga, który wygrał. Organizatorzy nie byli niezadowoleni?
Dwa pierwsze miejsca zajęli Piotrek i Łukasz. Po minach organizatorów było widać zniesmaczenie. Nie pasowało im to. Co innego innym zawodnikom-innostrańcom. Wyraźnie byli zadowoleni. Zresztą nas, Polaków, było bardzo dużo - około 20 osób, łącznie z osobami towarzyszącymi. Baikal Ice Marathon ukończyło 14 Polaków w tym roku, około 10 proc. startujących, z czego dwa pierwsze miejsca też padły naszym łupem. Po organizatorach było widać zaskoczenie i zdziwienie, że to nie Rosjanin wygrał na Syberii, zwłaszcza że to były najcięższe warunki. Dość powiedzieć, że nie byli w stanie bić brawa Piotrkowi i Łukaszowi. Co innego publika rosyjska - bardzo otwarci ludzie, cieszyli się razem z nami.
Planuje pan już kolejny ekstremalny start?
Na razie szukam, patrzę co się dzieje. Chciałbym gdzieś pojechać, wystartować, ale to zależy od wielu czynników, między innymi pieniędzy, od sytuacji rodzinnej, bo jednak rodzina jest na pierwszym miejscu.
Rozmawiał DZ
fot. Masaki Nakamura / Archiwum prywatne Macieja Florczaka
Obszerna galeria z Baikal Ice Marathon: TUTAJ