Z Monaru po zwycięstwo w Crossie Straceńców. „Z nałogu można się wyrwać” [ZDJĘCIA]
Opublikowane w śr., 30/04/2014 - 14:46
Pamięta pan swój pierwszy start?
Po raz pierwszy wystartowałem w półmaratonie w Szczecinie. Tam się wtedy leczyłem, tam zacząłem biegać, ale terapii tam nie ukończyłem.
Trenuje pan według jakiegoś określonego planu?
Początkowo po prostu biegałem. Dopiero teraz coraz więcej dowiaduję się o bieganiu i staram się stosować jakieś programy treningowe, odpowiednią dietę i jakoś to tak idzie do przodu. W tygodniu biegam około 100km. Dziennie przebiegam 20, a zdarza się i 30 km. Po prostu dużo biegam i sprawia mi to niesamowitą radość. Nawet, gdy pracowałem po 14 godzin dziennie, do pracy przybiegałem. Nie odpuszczam. Wolne chwile spędzam biegając w górach. Przez święta zrobiliśmy z kolegą 60 km, dosyć dobrym tempem.
Praca po 14 godzin? Czym się pan zajmuje?
Jestem kucharzem. Gotowanie jest moją pasją. Mam dobry smak i akurat w kuchni wszystko mi wychodzi.
Jakie ma pan plany biegowe?
Myślałem o ultramaratonie, myślę o nim nadal, ale praca mi nie pozwoliła. Na razie moja sytuacja finansowa nie jest najlepsza. Muszę się skupić na pracy, ale ultramaraton mam w głowie. Chciałbym przebiec dystans 100 km. Chciałbym też poprawić swój czas na dystansie maratonu. Może udałoby się zrobić czas poniżej 3 godzin. Na razie we Wrocławiu byłem na mecie 301. zawodnikiem z czasem 3:15. Planuję też pewien projekt.
Zdradzi nam pan szczegóły?
Chciałbym przebiec pomiędzy wszystkimi ośrodkami Monaru w kraju, żeby promować zdrowy styl życia i pokazać, że można się wyrwać z nałogu.
To piękny plan. Będziemy trzymać kciuki za jego powodzenie.
Rozmawiała Ilona Berezowska
fot. Organizator Crossu Straceńców