Aleksandra Przybyłowicz, Zagórzany

 

Aleksandra Przybyłowicz, Zagórzany


Opublikowane w wt., 18/11/2014 - 14:48

Praca nagrodzona w konkursie "Mój Bieg. Mój Festiwal 2014"

Nowy Sącz, 12.10.2014

Droga Aniu!

Tak jak obiecałam, piszę do Ciebie ten list, by opowiedzieć Ci o Festiwalu Biegowym, który odbył się na początku września. Sama zresztą o tym dobrze wiesz, bo przecież miałyśmy jechać razem. Gdybym to ja skręciła kostkę, skacząc na trampolinie, to chyba bym się załamała. Czekałam na ten wyjazd ponad pół roku! Z Tobą na pewno byłoby fajniej, no ale cóż, nie możemy zaplanować życia w stu procentach…

Mam nadzieję, że czujesz się lepiej, noga Cię nie boli, a rehabilitacja przynosi efekty, bo ułożyłam już dla nas plan biegania na najbliższy miesiąc - w końcu musimy trenować do następnego startu! Wracając do Festiwalu Biegów w Krynicy… Moi rodzicie i znajomi twierdzą, ze mogłabym o tych zawodach opowiadać godzinami, a biegi to teraz zdecydowanie mój ulubiony temat do rozmów. Myślę, że kto jak kto, ale Ty, na pewno mnie zrozumiesz, bo jesteś zafascynowana tym wspaniałym sportem tak samo jak ja… zacznę jednak od początku.

Dzień przed owym, wyczekiwanym wyjazdem na festiwal długo nie mogłam zasnąć - leżałam w łóżku i rozmyślałam o jutrzejszych zawodach. Chciałam, żeby były tak samo udane jak poprzednie wyjazdy. Czy może być inaczej? Zastanawiałam się, co w nich jest takiego magicznego? Ciepła i przyjazna atmosfera wśród startujących i organizatorów, ci ludzie podzielający wspólną pasję i miłość do biegania, a może to magiczne miejsce ze złotą polską jesienią w tle? To naprawdę niesamowite, jak taka prosta czynność może łączyć tyle osób, niezależne od wieku, koloru skóry, pochodzenia czy wyznawanych zasad.

Przewracając się z boku na bok, marzyłam o tym, żeby już było rano. Po ciężkiej nocy, która chyba trwała nieskończoność, obudziłam się bardzo podekscytowana. Wstałam pełna energii i otworzyłam zaszronione okno, by do pokoju wpuścić trochę świeżego, zimnego powietrza. Zjadłam zdrowe i lekkostrawne śniadanie - w końcu musiałam mieć energię na cały poranek. Ubrałam się w wygodny i luźny dres, a całość stroju dopełniłam, zakładając na rękę moją ulubioną zieloną bransoletkę z muliny, którą od Ciebie dostałam. Jest moim talizmanem, a poza tym zielony to kolor nadziei!

O godzinie 7:30 dotarłam na zbiórkę przed szkołę, gdzie zgromadziła się już połowa mojej klasy. O 8:00 wszyscy siedzieli w autokarze, więc mogliśmy ruszać na podbój Krynicy. Humory nam dopisywały, każdy był bardzo podekscytowany, szczególnie osoby, które jechały na festiwal po raz pierwszy. Godzina jazdy minęła bardzo szybko, poświeciłam ją na lekturę mojej ulubionej książki ''Bóg nigdy nie mruga'' (muszę Ci ją kiedyś pożyczyć, bo jest naprawdę świetna, z pewnością przypadnie Ci do gustu).

Po opuszczeniu autobusu musieliśmy przejść kawałek drogi do miejsca docelowego. Było tam bardzo dużo ludzi, którzy trenowali przed startem. Widać było, że zależy im na jak najlepszych wynikach. Pokierowani przez opiekunów odebraliśmy swoje pakiety startowe - koszulki, ulotki i talony na jedzenie. Każdy z nas otrzymał swój numer startowy. Po przebraniu się w odpowiedni strój, mieliśmy czas wolny - wspólnie z koleżankami, przechadzając się po miejscu imprezy, oglądałam sklepowe witryny. Tego dnia było bardzo dużo kramów z artystycznym rękodziełem. Można było nabyć przetwory, różne przedmioty wykonane z wosku i drewna oraz wiele innych ciekawych pamiątek. Sama kupiłam słoiczek miodu lipowego - będzie doskonały do herbaty, zwłaszcza że w okresie jesiennym często jestem przeziębiona - i kilka widokówek - jedną z nich załączam do listu, by zrekompensować Ci Twoją nieobecność na festiwalu!

Około godziny 13:00 rozpoczęliśmy rozgrzewkę - pod czujnym okiem trenera przygotowywaliśmy się do biegu. Gdy zegar wybił 13:30, ustawiliśmy się na linii startowej i ruszyliśmy do celu! Stałam w drugim rzędzie, więc miałam dobry start. Przede mną biegło bardzo dużo osób. Dystans 600 metrów przebiegłam w niecałe 3 minuty - to dość sporo, więc jak się domyślasz, nic nie wygrałam, ale się nie zrażam. Następnym razem będzie lepiej, a trening czyni mistrza! Na mecie każdy uczestnik biegu otrzymał wodę mineralną i medal.

Gdy po kilku minutach odzyskaliśmy siły, poszliśmy na obiad i lody. Kolejnym punktem programu było rozdanie nagród - koleżanka z mojej szkoły zajęła trzecie miejsce! To naprawdę świetny wynik. Mimo że zawody sportowe to pewien rodzaj rywalizacji, cieszyliśmy się z jej sukcesu. Głośnym gratulacjom, pełnym euforii, nie było końca!

Po wręczeniu nagród, dyplomów i upominków znów mieliśmy czas wolny - sponsorzy Festiwalu  przygotowali dla nas świetne atrakcje! Mogłyśmy pomóc dzieciom niepełnosprawnym ruchowo - wystarczyło przejechać pięć kilometrów na rowerze stacjonarnym. Dodatkowo każdy otrzymał firmową koszulkę. Kolejnym urozmaiceniem była budka, w której można było zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie wraz z przyjaciółmi. W budynku obok stworzono nam możliwość zaprojektowania własnej koszulki oraz założenia konta w banku. Myślę, że każdy uczestnik znalazł coś dla siebie, a na nudę naprawdę nie było czasu. Późnym popołudniem zmęczeni, ale szczęśliwi wróciliśmy do domu.

Tak właśnie wyglądał jeden z moich wrześniowych piątków, który na długo pozostanie w mojej pamięci. Spędziłam go bardzo aktywnie, w sympatycznym gronie, w urokliwej Krynicy. Mam nadzieję, że za rok nic Cię już nie zatrzyma i pojedziemy tam razem. Miesiąc przez wyjazdem absolutnie nie skacz na trampolinie!

Pozdrawiam!

Kasia

PS. Do zobaczenia na trasie biegowej!!!

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce