Ambasadorzy Festiwalu

 

Ambasadorzy Festiwalu


Opublikowane w czw., 07/06/2012 - 00:00

Blogowanie czy bieganie?
Don?t stop me now ? Marcin Kargol, blogujący Ambasador Festiwalu Biegowego (www.marcinkargol.pl) opowiada o tym, że czas da się odmierzyć również w kilometrach.
Co było pierwsze: blogowanie czy bieganie?
Pierwsze było blogowanie, jednak w zupełnie innej formie. Kilka lat temu przez długi czas prowadziłem bloga, ale po pierwsze anonimowo, a po drugie zupełnie nietematycznie. Był to zwykły blog - rodzaj internetowego pamiętnika, gdzie znajdowałem miejsce na swoje przemyślenia, opowieści i tak dalej.

Miałem spore grono czytelników i odwiedzających, ale z czasem straciłem zapał i wenę do prowadzenia tego miejsca i je zlikwidowałem. Dopiero niedawno, kiedy poczułem, że swędzą mnie palce, a w głowie kołacze się wiele różnych myśli, stwierdziłem, że warto by było stworzyć swoje miejsce w sieci, skupione tylko wokół tematyki biegowej.

                         

Biegam bo?

Zawsze, kiedy słyszę to pytanie, odpowiadam w ten sposób: himalaiści, pytani o to, dlaczego wspinają się na wysokie góry, odpowiadają "bo są". I ja też mogę podobnie odpowiedzieć. Biegam, bo mogę. A przede wszystkim, bo chcę. Początki mojego biegania, to była dla mnie ucieczka od wówczas nieprzyjaznej dla mnie rzeczywistości. Potem urodził się pomysł przebiegnięcia półmaratonu. A kiedy to zrobiłem, to doszedłem do wniosku, że nie ma już odwrotu - przepadłem tak, jak przepadło wielu innych biegaczy. Od tamtej pory nabiegałem 10 maratonów, w kilku byłem pacemakerem, szykuję się do ultramaratonu podczas Festiwalu Biegowego, poznałem masę niesamowitych ludzi, odwiedziłem mnóstwo niezwykłych miejsc... Nie wiem, gdzie bym był i co robił, gdybym nie zaczął biegać, ale czuję, że cokolwiek by to nie było, nie byłoby niczym lepszym.

Bloguję bo?
Lubię pisać, lubię opowiadać, lubię żonglować słowami. Jestem prezenterem w rozgłośni radiowej, codziennie przez kilka godzin "sprzedaję" słuchaczom siebie z różnymi historiami. Cieszę się, że stworzyłem bloga, gdzie mogę "sprzedawać" siebie i historie biegowe innym biegaczom. Relacje z biegów, różne nieuczesane około biegowe myśli, rzeczy związane z trenigiem czy wyposażeniem biegacza - staram się nie pisać dla samej idei pisania. Zawsze buduję teksty tak, aby towarzyszyła im jakaś myśl przewodnia. Dużo satysfakcji dało mi to, kiedy opisałem pozytywnie załatwiony proces reklamacyjny z producentem obuwia, a niedługo potem dostałem kilka wiadomości z prośbą o pomoc, a następnie z podziękowaniem, gdyż mój wpis ułatwił innym załatwienie podobnych spraw.
 
Blogowanie bez biegania, czy to możliwe?
W chwili obecnej chyba nie. Wydaje mi się, że nie jestem typem publicysty, który mógłby pisać na każdy temat. A nawet jeśli bym mógł, to nie sądzę, żeby było to na tyle interesujące, żeby taka forma wyrażania siebie miała szansę na zaistnienie w sieci. Nie wiem, co będzie za rok, pięć czy dziesięć, ale na chwilę obecną stwierdzam, że dopóki biegam, będę pisał. Nawet jeśli miałbym to czytać tylko i wyłącznie ja. Fajnie jest czasem powrócić do wydarzeń sprzed paru miesięcy i poprzeżywać ponownie emocje, o których się wówczas pisało.
 

 
                   

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce