Anna Psuja w Wielka Szczyrkowska na dystansie ponad 41 km. Jak się biegło?
Opublikowane w śr., 18/05/2022 - 18:21
- Trasę pokonałam w czasie 5:48:50 co dało mi 2 miejsce wśród Pań! Artur ostrzegał że będzie to najtrudniejsza trasa w moim "dorobku" ultra i skubaniec wykrakał - pisze Anna Psuja. - Bieg uderzył w moje najsłabsze strony czyli liczne, strome kamieniste podejścia plus upał - tym bardziej jestem szczęśliwa z tak wysokiej lokaty.
I co zadziwiające, to właśnie na ostatnim, najgorszym podejściu na Skrzyczne wysunęłam się na prowadzenie. Jednak nie przewidziałam że moja rywalka na 2 km przed metą mnie "dojedzie" i pokona zbieg w iście mistrzowskim stylu (a ja myślałam że to ja dobrze zbiegam) . Próbowałam gonić, ale podkręcona wnet kostka ostudziła moje zapędy i grzecznie dotarłam do mety . Reasumując - było cudownie.
Trasa trudna, ale przepiękne widoki rekompensowały wszelkie niedogodności. Była to pierwsza edycja biegu. Wierzę że nie ostatnia bo organizator, Wielka Szczyrkowska spisał się na medal.
- tasa oznaczona perfekcyjnie - często rozwieszone różowe wstążki nie pozwoliły się zgubić nawet mi
- dużo punktów żywienìowych na wcale nie długim dystansie z mega pomocnymi i przyjaznymi wolontariuszami
- na mecie czerowny dywan , pifko , posiłek i co najważniejsze prowadzący witał na mecie każdego zawodnika nie tylko z czołówki - dzięki temu każdy mógł poczuć się wyjątkowo.
Dzień później, co by wykorzystać czas pobytu na maksa, wybraliśmy się rowerami na wycieczkę ze Szczyrku nad jezioro żywieckie (widzialam to jezioro ze szczytu podczas biegu, ale w zmęczeniu myślałam, że to fatamorgana) . I tak, przy niedzieli, pykło nam ponad 50 km rowerem, gdzie pod górę umarłam niezliczoną ilość razy : )
P.S. Ku niezaskoczeniu nikogo Artur Jendrych oczyścicie wygrał bieg z uśmiechem na twarzy i zachodzącym podejrzeniem że nawet się nie zmęczył. (Anna Psuja, Ambasador Festowalu Biegowego)