B. Karoń: „Życzę każdemu takiego dnia w karierze”
Opublikowane w śr., 11/09/2013 - 15:08
Najlepszym z Polaków w biegu seniorów podczas krynickich Mistrzostw Świata w Biegach Górskich stylem anglosaskim był Bartosz Karoń. Jak zawodnik z Olkusza ocenia swój start?
Mistrzostwa już za nami. Co panu chodzi po głowie?
Bardzo duży nacisk podjąłem, żeby się tutaj dostać. Dałem z siebie naprawdę dużo. Byłem 49., więc jest to dla mnie życiowy sukces. Wiadomo, że znajdą się tacy, co będą mówić, że Polak 49., że słabo, daleko w stawce, ale to naprawdę była dla mnie ciężka praca. Żeby się dostać, żeby ukończyć. Brawa też dla chłopaków, którzy ukończyli byli niedaleko…
Jak się biegło?
Organizatorzy postarali się, żeby ta trasa była selektywna. Szczególnie ten podbieg pod Jaworzynę był wymagający. Istna ściana, to była masakra. Tam trzeba było naprawdę bardzo dużo zdrowia zostawić, żeby w ogóle to wybiec lub wyjść. Lepiej było wychodzić, straty ponotowali ci, którzy wbiegali. Ja podszedłem i chyba nie jest źle.
Udało się Panu zrealizować plan na mistrzowski bieg?
Udało się w 120%. W ubiegłym roku byłem 74. we Włoszech, więc planem minimum było „bycie lepszym”. Koledze powiedziałem, że jeśli znajdę się w 50-tce, to przejdę do wyższej ligi biegania. I udało się.
Wynik motywuje do dalszej pracy?
Wyniki zawsze motywują do dalszej, jeszcze cięższej pracy. Zostało mi jeszcze dwa lata studiów, więc przez ten okres zostało mi łączenie biegania z nauką. Jak to się dalej potoczy? Zobaczymy. Może za rok uda się pójść do przodu, co będzie kolejną motywacją.
Start na ojczystej ziemi był dla Pana nobilitacją?
Pewnie. Mieliśmy kibiców za sobą. W ubiegłym roku we Włoszech nie było ich zbyt wielu, tym razem było ich wszędzie widać, słychać. Na prawdę pomagali dzisiaj, szczególnie na tym wielkim podbiegu. Kiedy było trzeba dodawali otuchy i wsparcia. Życzę każdemu zawodnikowi takiego dnia w karierze…
Rozmawiał w Krynicy Grzegorz Rogowski
Projekt zrealizowano przy wsparciu Województwa Małopolskiego oraz Komisji Europejskiej