DOZ Maraton Łódź: jeżeli pomysł nie jest szalony, nie ma dla niego żadnej nadziei
Opublikowane w pon., 25/04/2022 - 12:24
Szaleństwom chyba było przeskoczyć z PB 3:32 odrazu na 3:15? Ale spróbowałem. DOZ Maraton Łódź, czas netto 03:30:35, 432 miejsce Open M, 71 miejsce M30.
Albo przeliczyłem, albo po prostu nie trenowałem na takie tempo i nie był to start docelowy. A może trzeba było ustawić się na 3:30 i spokojnie dowieźć to do mety? Albo Łódź dla mnie trochę pechowa. Bo miałem déjà vu. Z tą różnicą że w 2019 tutaj był jakiś bieg do 30km, a potem marsz. A teraz do 30km był naprawdę dobry bieg, po 04:36/km, a potem truchtanie.
Na 27km ktoś niby wcisnął mi hamulec, zrobiło się ciężko, gorąco.. a w sumie gorąco to było już od początku. Żar z nieba, niczym lato.
Jak to się mówi, przebiegniecie maratonu jest w zasadzie proste. To jak wyjść na długi spacer. Tylko, że płoną Ci buty. I stopy. I mięśnie. Płonie też grunt pod stopami. I płuca. Wszystko dookoła płonie i pali. Bo przechodzisz przez piekło.
A na 30 km skurcze w łydkach Zwalniam to jeszcze w miarę, przyśpieszam - skurcz. Tempo spadło do 5:00 i dalej, no to już było po bieganiu. Więc pozostało mi tylko zwiedzanie Łodzi, fan, przybijanie piątek kibicom i oby dotrwać do mety. I jak ci biegacze mają zawsze im mało, zawsze niedosyt...
Bo niby i życiówka poprawiona o 2 minuty, ale szkoda że nie o 17. Ale szkoda też i tych 35 sekund nawet. Ale biorę to na klatę. Może kiedyś normalnie potrenuję do tego maratonu i wszystko ułoży się tak jak trzeba. (Wiktor Wołkow, Ambasador Festiwalu Biegowego)