Magdalena Łączak - mogę wszystko!

 

Magdalena Łączak - mogę wszystko!


Opublikowane w wt., 21/01/2025 - 13:07

Dla kibiców biegów ultra to nazwisko jest synonimem zwycięstwa. W 2018 roku Magda wygrała zawody Transgrancanaria na dystansie 125 km. Wtedy mówiło się, że to “największy sukces w historii polskiego ultratrialu.” Kolejne sukcesy to 6 miejsce na mistrzostwach Świata w Trailu Penyagolosa w Hiszpanii na dystansie 85 km. Dodatkowo zdobyła srebrny i brązowy medal Mistrzostw Europy i Mistrzostw Świata w Skyrunningu.

Jak sama mówi: „bieganie ultra daje mi siłę do życia. Dzięki bieganiu w górach łapię dystans do codzienności. Łatwiej nadać priorytety i zrozumieć, co jest naprawdę ważne, a co tylko takie wrażenie sprawia. Po zawodach wracam w specyficzny sposób „oczyszczona” i z nową porcją sił.

Magda jest również multimedalistką imprez na krajowym podwórku. Jej statystyka z Biegu 7 Dolin 100 km jest imponująca. Startowała w tych zawodach 4 razy i … wygrała za każdym razem. Jak dotąd na trasie B7D widzieliśmy Magdę w roku 2011, 2013, 2014 i 2017.

Zapraszamy na rozmowę:

1. Kiedy był Twój pierwszy start w Festiwalu Biegowym?

Pierwszy start na Festiwalu Biegowym to 100 km w 2011 roku. W tamtym czasie miałam na koncie tylko jedno ultra -  Bieg Rzeźnika w 2010 roku, który był dla mnie dość wyczerpującym biegiem. Biegać zaczęłam w 2008 roku po 20 minut dziennie. B7D był moim drugim ultra i pierwszą „setką”. Nie bardzo wiedziałam, jak to będzie. Pamiętam, że było to dla mnie duże przeżycie, nie mogłam uwierzyć jak ciężko było dobiec do mety

2. Na jakich dystansach festiwalowych biegłaś i czy również z miejscem na podium?

Na festiwalu starowałam tylko w „setce”. Na tej imprezie nigdy nie rozważałam straty na krótszym dystansie. W sumie nie wiem dlaczego, wydawało mi się oczywistym, żeby biec „setkę”.

3. Co sprawiło, że tak często wracałaś na Bieg 7 Dolin?

Beskid Sądecki to dla mnie najładniejsze góry w Polsce. Mam do nich sentyment jeszcze z przed czasów kiedy rozpoczęłam biegać po górach. Bardzo lubię te widoki, klimat.

4. Który ze swoich startów wspominasz najlepiej? 

Nie ma startów, które wspominam źle, nawet te biegi, na których musiałam zejść z trasy, nie są dla mnie złym wspomnieniem. Zazwyczaj bardzo mnie cieszy możliwość biegania po górach i jeśli decyduje się na start to czerpię z niego maksimum frajdy. Magia okolicy rekompensuje wszystko, różne doświadczenia są potrzebne żeby się rozwijać. Na pewno najbardziej pamiętam rok 2015 kiedy zeszłam z trasy, bo 3 tygodnie przed startem skręciłam kostkę idąc do pracy. Od tamtej pory wiele się nauczyłam, o tym co można, a czego nie. Poza tym pierwsza wygrana w 2011 r. była najbardziej emocjonująca, bo to ona najwięcej mnie kosztowała

5. Jak oceniasz trasę w odniesieniu do innych setek w Polsce które biegłaś?

Trasa B7D ( Krynica – Krynica, bo na tej trasie startowałam) jest bardzo urozmaicona. Są momenty trudne, wymagające, są odcinki trailowe, ale są też szybkie przebiegi asfaltowe. Taka różnorodność powoduje, że bieg jest ciekawy. Nie ma nudy.

6. Co jest największą zaletą B7D?

B7D jest imprezą z bardzo przyjazną atmosferą, to chyba najważniejsze. Jest to też jeden z biegów, na którym nigdy nie pomyliłam trasy, co dla mnie jest ważne, bo zdarza mi się nawet z trackiem pobiec w maliny  O dziwo, mimo że jest to już wrzesień, zawsze jak startowałam pogoda była doskonała do biegania. Jest w nim jakaś magia.   

7. Czy jest coś co byś zmieniła w B7D?

Nigdy nic takiego nie przychodzi na myśl. Chociaż może zmiana godziny startu z 2:00? Osobiście wolałabym startować później

8. W 2017 r wygrałaś z czasem 10.05.28. To trzeci najszybszy wynik w historii. Byłaś wtedy najbliżej połamania 10h. Czy Twoim zdaniem rekord trasy kobiet jest do poprawienia?

Niestety należę do ludzi, którzy mało się jarają liczbami. Inną sprawą jest to, że teraz jest jednak inna trasa. Poza tym zmiana kierunku dużo zmienia. To nie jest tak, że każde przewyższenie o tej samej wartości pokonuje się tak samo. Ja nigdy na to nie zwracałam uwagi. Ścigam się na trasie, ze sobą, z rywalkami, a nie z wirtualnymi liczbami. Myślę, że rekordy są po to by je poprawiać, a w Beskidach szlaki robią się coraz łatwiejsze. Gdy wspominam pierwsze starty, to były wymagające technicznie tereny, teraz jest łatwiej i szybciej. Także na pewno, w swoim czasie.

9. Czy wrócisz jeszcze na trasę B7D?

Mam nadzieję, i tego sobie życzę. Dla mnie ukończenie ultra to poczucie, że mogę wszystko

Czyli – do zobaczenia w Piwnicznej!

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce