Moja życiowa, ambasadorska Dziesiątka
Opublikowane w ndz., 07/09/2014 - 13:34
Pierwszy raz Krynicę odwiedziłam rok temu podczas Festiwalu Biegowego. Nie spodziewałam się, że 12 miesięcy później przyjadę tu jako ambasador.
Bycie ambasadorem to przede wszystkim praca ale jednocześnie niesamowita przygoda i przyjemność.
Rozmawianie z ludźmi, fotografowanie ich radości, często łez szczęścia na mecie, uczestniczenie w niezliczonej ilości imprez biegowych, to tylko część profitów z tej współpracy wynikających.
Mój udział w Festiwalu Biegowym był oczywisty. Jasne było także to, że nie będą to trzy dni dobrej zabawy a raczej ciężkiej pracy. Nie mogłam sobie jednak odmówić startu chociaż w kilku biegach. Postawiłam na piątkowy, nocny bieg na dystansie 5 km oraz słynną już, uwielbianą przez wszystkich Życiową Dziesiątkę, która cieszy się niesamowitą frekwencją.
Nic tak nie kusi jak bieganie "z górki"...
Mając w głowie zeszłoroczny bieg wiedziałam czego się spodziewać. Upał, zero szans na cień, problem z wolniejszymi biegaczami na pierwszym kilometrze...
Zaskoczeniem była możliwość ustawienia się w odpowiedniej strefie czasowej tuż przed startem. Dzięki temu, biegacze znający swoje możliwości mogli nie przeszkadzać sobie lub innym.
Wreszcie wystartowaliśmy. Niesamowita atmosfera. Tłumy kibiców. Doping mieszkańców Krynicy powodował ciarki na plecach. Można to poczuć tylko w Krynicy.
Pogoda do 4 km była niemalże identyczna jak w roku ubiegłym. Żar lejący się z nieba wydawał się być kłopotliwy nie tylko dla mnie. Po drodze mijam 3 ambulanse niosące pomoc biegaczom, którzy prawdopodobnie przeliczyli się z własnymi siłami a wysoka temperatura i mocno grzejące słońce spowodowało spadek mocy.
Nagle na niebie, jakby znikąd, pojawiają się ciemne chmury, z których następnie zaczął padać deszcz. Dawno nie widziałam tylu szczęśliwych ludzi na widok deszczu.
Po drodze mijam znane mi osoby, uśmiechamy się na swój widok. Za swoimi plecami słyszę pozdrowienia: – Dzień dobry Pani Ambasador, jak się biegnie?
To takie miłe...
Polecam wszystkim, którzy jeszcze nigdy nie mieli okazji brać udziału w Festiwalu Biegowym by spróbowali za rok. Żaden inny bieg nie ma takiego klimatu. Tysiące biegaczy, młodych, starszych, niesamowite widoki i klimatyczna Muszyna.
Wbiegając na metę byłam szczęśliwa, że to już. Dzisiaj jestem smutna, że Festiwal dobiega końca.
Długa podróż, dużo pracy, mało czasu na jedzenie i sen, to wszystko jakby przestaje mieć znaczenie. Festiwal Biegowy daje power na kolejne miesiące i jak większość nie mogę doczekać się następnej edycji.
Klaudia Kapica