Po Rydułtowach: w przyszłym roku przebiegnę jedno okrążenie więcej

 

Po Rydułtowach: w przyszłym roku przebiegnę jedno okrążenie więcej


Opublikowane w śr., 04/05/2022 - 10:45

Po Rydułtowach: w przyszłym roku przebiegnę jedno okrążenie więcej

Jestem w pociągu. Wracam z zawodów i jestem nieco rozczarowany. Nie tym, że: nie mam formy, nie trenowałem i że zawiodłem siebie samego, tylko faktem dyskwalifikacji. Ale tym później.

‘Cross Rydułtowski o Puchar Burmistrza Miasta". Biegi dla dzieci i młodzieży o Puchar Prezesa UKS „Piątka Plus” Rydułtowy’ był dla mnie celem, a jego dzisiejsza edycja testem, czy wrócę do biegania. Słyszałem o nim dużo pozytywnych opinii i, gdy tylko pojawiły się pierwsze informacje o jego jubileuszowej, okrągłej edycji, bez namysłu zapisałem sobie datę startu w kalendarzu.

Postanowiłem stanąć na uszach, nie tylko finansowo, żeby wziąć w nim udział. W końcu Rydułtowy nie są daleko od Sosnowca, a jeszcze w nich nigdy nie byłem.

Wiedziałem, że ten bieg będzie dla mnie dużym wyzwaniem i próbą powrotu po długim okresie zastoju. Bez treningów, ze sporą nadwagą - to miała być walka ze samym sobą. EKG trasy poznałem wcześniej, wiedziałem, że mogę być ostatnim zawodnikiem na mecie, liczyłem się z wyczerpującymi podbiegami i sześcioma okrążeniami.

Byłem zmotywowany (dotarłem z przesiadkami i trudnościami do biura zawodów ledwo godzinę przed zamknięciem) i pozytywnie nastawiony, ponieważ, mimo że w regulaminie zawodów nie było informacji o depozycie, na miejscu dowiedziałem się, że będzie. Miał być zlokalizowany w szkole, w której mieściło się biuro zawodów, ale... Była otwarta sala, na drzwiach przytwierdzono karteczkę z napisem "depozyt" i na tym się skończyło.

Miała być osoba pilnująca, jednak jej nie było. Cóż, przygotowałem się mentalnie na bieg z workiem na plecach. W związku z powyższym odebrałem tylko numer startowy, bo żadnego pakietu startowego też nie było (dziwne przy jubileuszowej edycji) i wyszedłem z budynku.

Minąłem kilka dość dobrze zaopatrzonych food tracków, po czym skierowałem się w stronę bramy startowej. Po drodze spotkałem przedstawiciela organizatora biegu – "UKS Piątka Plus". Zapytałem go o depozyt, a on pozwolił mi przechować mój „tobołek” przy podium i przy stanowisku wydawania posiłku dla zawodników po ukończonym „X Crossie Rydułtowskim”.

Start nastąpił punktualnie, o godzinie 11.30. 55 biegaczy i ja ruszyło po wystrzale startera. Już wtedy wiedziałem, że będę ostatni na mecie. Moi towarzysze byli wysportowani, szczupli i dobrze przygotowani do godnego odbierania medali. Nie mogłem z nimi konkurować.

Pobiegłem tylko dla samego siebie. Trasa przyjemna, ale wymagająca i zróżnicowana: kostka brukowa, podłoże utwierdzone i leśne; to mnie czekało. Tak samo jak dający w mocno w kość podbieg po pierwszych metrach oraz przyjemny zbieg z widokiem na rzekę. I tak 6 razy!!!

Już na trzecim okrążeniu i podbiegu moje piszczele zaczęły się buntować. Potem już było tylko gorzej. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, co mnie czeka po piątym "kółku". I to, niestety, nie miało nic wspólnego z moim zmęczeniem.

Po Rydułtowach: w przyszłym roku przebiegnę jedno okrążenie więcej

Każdy z biegaczy mężczyzn po szóstym okrążeniu, czyli po dziewięciu kilometrach (kobiety biegły 4 kółka, czyli 6 kilometrów) wbiegał do lejka - wydzielonego kawałka trasy, na którym odbierał zasłużony medal i lekki posiłek.

U mnie było na aplikacji ponad 7 kilometrów, wiedziałem, że pokonałem 5 okrążeń i powinienem przebiec jeszcze jedno. Dlatego po raz ostatni ominąłem lejek i... usłyszałem przez mikrofon, od komentatora, że „do mety zbliża się zawodnik z numerem 532, Konrad Staszewski z Sosnowca", po czym wręczono mi medal i lekki posiłek.

Byłem zaskoczony. Podejrzewałem, że nastąpiła jakaś pomyłka. Gdy nieco ochłonąłem, podszedłem do stanowiska pomiaru czasu. Zapytałem o długość trasy i wyjaśniłem sytuację - że powinienem jeszcze przebiec jedno kółko. Uzgodniłem z pracownikami pomiaru sprawdzenie czasu moich okrążeń oraz doliczenie mi 10 minut, żeby było uczciwie i sprawiedliwie.

Uspokojony poszedłem odebrać depozyt, odpocząć i zjeść pyszną grochówkę. Dekoracja zwycięzców miała miejsce pomiędzy 12.30 a 13.30. Zaniepokoił mnie fakt, że do tego czasu nie otrzymałem SMS-a z moim przekroczeniem linii mety.

Wszedłem na stronę firmy pomiarowej i sprawdziłem wyniki. Ku mojemu rozczarowaniu zaliczono mi 5 okrążeń i zdyskwalifikowano jako "DNF". Pierwszy raz miałem taką sytuację. Podszedłem do komentatora zawodów i wyjaśniłem temat. Zapisał na kartce moje dane i obiecał korektę wyników.

O godzinie 13.46 wysłałem na numer telefonu pomiaru czasu wiadomość i zdjęcia z aplikacji dotyczące mojego biegu. Skontaktowałem się z osobami, których numery zostały podane w regulaminie „X Crossu Rydułtowskiego”. Lista z wynikami została poprawiona po godzinie 20.

Nie wiem, czym był spowodowany błąd, dlatego nikogo nie oskarżam. Pomyłki się zdarzają. Nauczony doświadczeniem, w przyszłym roku przebiegnę jedno okrążenie więcej. (Konrad Staszewski, Ambasador Festiwalu Biegów)

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce