Ryszarda Kałaczyńskiego 366 maratonów w 366 dni. Dziś nr 103
Opublikowane w wt., 25/11/2014 - 12:54
Pamiętacie o projekcie „366 maratonów w 366 dni”? Gdy o nim pisaliśmy, było jeszcze lato, a projekt był w ostatniej fazie przygotowań. Teraz pogoda się popsuła, zrobiło się chłodniej, częściej pada, ale Ryszard Kałaczyński codziennie bez względu na warunki, przebiega maraton.
Zaczął 15 sierpnia. Dzisiaj ma ich na koncie ponad sto. Ten setny był wyjątkowy. Do Wituni, gdzie mieszka ten niesamowity biegacz, przyjechało 80 zawodników, był tort i świętowanie. Podobnie było po 10 biegu.
Tort czekał na niego na mecie także po 43. maratonie. Wtedy padł rekord Polski. Jednak nawet bez szczególnej okazji biegacze przyjeżdżają z całej Polski, by mieć swój udział w tym projekcie.
– Codziennie mam gości. Niektórzy biegną całość, niektórzy jedną pętlę. Zawsze mam towarzystwo. Bardzo mnie cieszy, że ludzie się otwierają, biegają, przyjeżdżają. Towarzyszy mi dużo biegających pań. Dla niektórych biegaczy mój projekt stał się motywacją. Trenują i przyjeżdżają do Wituni ukończyć swój pierwszy maraton. Podczas setnego maratonu sześć czy siedem osób zadebiutowało na pełnym dystansie – cieszy się Ryszard Kałaczyński, zwłaszcza że już kolejni początkujący zgłosili chęć ukończenia 42 km.
Każdy może wziąć udział w biciu rekordu. Można się przyłączyć do pojedynczego biegu lub całej ich serii. Dodatkową opcją jest zadeklarowanie odstawienia alkoholu na czas trwania projektu. Ze względu na tę akcję, na terenie biura organizacyjnego i biegu nie ma możliwości spożywania napojów procentowych. – Są już takie deklaracje i mam nadzieję, że przynajmniej jedna osoba z problemem alkoholowym dotrwa w trzeźwości do 15 sierpnia 2015 r. To będzie duży sukces – mówi Kałaczyńśki
Codzienne bieganie maratonów jest wyzwaniem organizacyjnym. Ryszard Kałaczyński pełni rolę organizatora całego przedsięwzięcia i prowadzi gospodarstwo rolne. Wymaga to wyjątkowo sprawnej logistyki i odporności na nieprzewidziane zdarzenia
– Stale coś się dzieje. A to zabraknie medali, a to coś koło domu wymaga uwagi. Dzisiaj akurat mam awarię prądu i tym się zajmuję, zanim wybiegnę na trasę – mówi biegający rolnik, który trasę swoich maratonów wyznaczył w pobliżu miejsca zamieszkania, by móc pogodzić bieganie z obowiązkami. Do tej pory tylko jeden z biegów odbył się poza Witunią, gdy Ryszard Kałaczyński startował w maratonie poznańskim.
Teraz wolnego czasu będzie w życiu znanego Spartathlończyka jeszcze mniej, bo mieszkańcy gminy nie mieli wątpliwości, że będzie świetnym radnym i oddali na niego swoje głosy w wyborach samorządowych. Nic w tym dziwnego, Ryszard Kałaczyński nawet biegając myśli o innych. Podczas akcji zbiera fundusze na nagrobki na nieżyjących już biegaczy. Zbiórka przynosi rezultaty, jeden pomnik już stoi, kolejne są planowane.
Przed nim jeszcze ponad 260 maratonów, ale jest dobrej myśli. – Jeszcze dużo przede mną. Od początku wiedziałem na co się piszę i byłem do tego dobrze przygotowany. Jestem trochę zmęczony psychicznie, ale fizycznie nie odczuwam żadnych problemów – mówi Ryszard Kałaczyński i zaprasza do śledzenia profilu akcji.
IB
fot. facebook Ryszarda Kałaczyńskiego