Darek Strychalski biegnie dla Asi. A My razem z Nim

 

Darek Strychalski biegnie dla Asi. A My razem z Nim


Opublikowane w pt., 23/01/2015 - 08:31

Darka pierwszy raz spotkałem w zeszłym roku na Biegu Rzeźnika. Przyjechał przebiec go treningowo, przed spełnieniem swojego marzenia rozprawieniem się z trasą słynnego Badwater, jednego z najtrudniejszych ultramaratonów na świecie. Teraz spełnia marzenia innych. Biegnie przez całą Polskę, z rodzinnych Łap do Poznania, by zebrać środki na leczenie walczącej z wrodzonym zanikiem mięśni Asi Serdyńskiej.

Kamil Weinberg

W biegowym świecie nie trzeba Darka przedstawiać – napisano już o nim dziesiątki artykułów i nakręcono kilka filmów, ale mimo to jest on zupełnym przeciwieństwem typowego celebryty. Skromny, małomówny, dużo więcej robi niż gada. Po wypadku w dzieciństwie cudem przeżył, lekarze nie wierzyli, że będzie chodził. A on biega, mimo dużo mniej sprawnej jednej strony ciała. I to jak biega!

Wraz ze swoim przyjacielem, też ultramaratończykiem Mikołajem Kowalskim-Barysznikowem jako kierowcą wozu technicznego, Darek jest od kilku dni w trasie. W środę 21 stycznia w Łodzi miał metę piątego etapu swojej ponad 500-kilometrowej epopei – około 60 km ze Skierniewic. Naszych trzech łódzkich Michałów czekało na niego w Brzezinach, niedługo później dołączył jeszcze Robert – „Badyl”.

Wybiegłem chłopakom naprzeciw od strony centrum. W Mileszkach spotkałem Mikiego z samochodem. Leć im naprzeciw - powiedział - Darek ma kryzys, każde wsparcie się przyda! Mocniej docisnąłem pagórkowatą drogą i w Nowosolnej zobaczyłem ekipę już z daleka. Szli. Darek rzeczywiście wyglądał nieciekawie. Ledwo się spotkaliśmy, ruszył jednak biegiem, narzucając żwawe tempo. Ile on już takich kryzysów w życiu przełamał?

Po krótkim odpoczynku przy wozie technicznym w stopniowo zapadającym zmroku pokonaliśmy ostatnie kilkanaście kilometrów w stronę śródmieścia. Przebiegliśmy pod świątecznymi lampkami naszym głównym deptakiem. Jak ci się podoba Piotrkowska? – jeden z nas spytał Darka. – Bardzo ładna, tylko kiedy się wreszcie skończy... – odpowiedział zmęczonym głosem. Jeszcze kawałek przez miasto i dotarliśmy do szpitala, w którym Asia – podopieczna Darkowej fundacji "Zwycięzca" – niedługo rozpocznie zaplanowane leczenie. Ekipa telewizyjna już na nas czekała.

Śmialiśmy się, że Darkowi też się przyda szpitalne łóżko... jednak gościnny nocleg czekał na niego i Mikołaja u Michała Brzeszkiewicza i jego rodziny. Po odpoczynku udaliśmy się na część rozrywkową do Piwoteki Narodowej, najbardziej biegowej knajpki w Łodzi, której Michał jest współwłaścicielem (znana jest m.in. z organizacji Piwnej Mili). Darek i Miki pokazali prezentację z Biegu dla Asi i Badwater. Wszystkim najbardziej spodobała się opowieść o stworach zwanych dokolanami, grasujących na amerykańskiej pustyni. – Jakiś zwierzak przebiegł mi drogę – zrelacjonował Darek swoim zającom Mikołajowi i Filipowi. Jaki zwierzak? A, taki do kolan... Wieczór zakończyliśmy zrobieniem wspólnych zdjęć.

Już następnego dnia rano była w planie kolejna część sportowa programu artystycznego. Spod centrum handlowo-rozrywkowego Manufaktura o godz. 9.30 Darek w towarzystwie sporej grupki miejscowych biegaczy wyruszył na 55-kilometrowy etap do Uniejowa. Dołączyłem do nich na zachodnich przedmieściach Łodzi i pobiegliśmy razem do Aleksandrowa. Na granicy miast znowu czekała telewizyjna załoga. Na aleksandrowskim rynku pod choinką zrobiliśmy tradycyjną sesję fotograficzną. Wspólne zdjęcie Darek zrobił sobie ze swoim imiennikiem - również niepełnosprawnym biegaczem.

Z tym ostatnim, moim ziomkiem z osiedla, wróciliśmy stąd biegiem do Łodzi. Część ekipy postanowiła wrócić autobusem, niektórzy zostali do domu w Aleksandrowie, a kilka osób zdecydowało się potowarzyszyć Darkowi dalej. Niektórzy – Michał i Marek – dużo dalej. Po powrocie wsiadłem w samochód i wyjechałem po nich na trasę. Spotkałem ich dopiero między Kucinami a Złotnikami, kiedy do Uniejowa zostało jeszcze 25 km. 

Zacytuję opowieść Michała o pewnym spotkaniu po drodze:

"Napieraliśmy dziarsko we trzech skrajem drogi w kierunku Uniejowa. Nastroje były naprawdę bojowe, gdyż jedynymi samochodami przed którymi uciekaliśmy na pobocze były ciężarówki. W pewnym momencie na prawym pasie pojawia się samochód, który zwalnia bieg i równa się z nami. Kierowca otwiera okno. Spodziewaliśmy się raczej nieparlamentarnych uwag na temat urządzania sobie przebieżek na drodze krajowej. Pierwsze słowa, które słyszymy, to słowa uznania dla Darka. Okazało się, że pani Lidia przyjechała specjalnie z oddalonego ok. 35 km Zgierza, aby spotkać się z nami na trasie. Całe to zdarzenie powaliło nas na kolana. Chwilę po spotkaniu zgodnie stwierdziliśmy iż gdyby potrwało dłużej, to pojawiłby się łzy wzruszenia. Takie chwile pozostaną w pamięci na długo. Jest to z pewnością namacalny dowód, że wokół Darka emanuje dobra energia, która przyciąga dobrych ludzi. Tak trzymaj, Panie Darek!"

Tu przyszło nam się pożegnać z Darkiem i Mikim. Samotna sylwetka biegacza we wstecznym lusterku robiła się coraz mniejsza, aż zupełnie zniknęła na drodze w kierunku Uniejowa. Powodzenia, Twardzielu!

P.S. Darek późnym popołudniem szczęśliwie dobiegł do Uniejowa. Dziś rano wyrusza na etap do Konina. Stamtąd zostaną mu jeszcze dwa – do Wrześni i Poznania. Bardzo prosimy wszystkich biegaczy o jak najliczniejsze wsparcie na trasie, choćby na krótkich odcinkach. Każdy zając jest dla Darka na wagę złota, na tym niewyobrażalnym dystansie w grupie biegnie mu się o wiele lepiej.

Kto chce wspomóc finansowo leczenie Asi Serdyńskiej, może wpłacać datki na konto Fundacji Darka Strychalskiego “Zwycięzca” w Banku PKO BP nr 26 1020 1156 0000 7502 0132 7527 z dopiskiem “Dla Asi”.

Kamil Weinberg

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce