Maraton w Lizbonie tuż, tuż ? zwiedzanie stolicy Portugalii w biegu
Opublikowane w czw., 06/12/2012 - 09:36
Co roku w grudniu, ulice stolicy Portugalii zapełniają się tysiącami biegaczy, a to z powodu organizowanego wtedy maratonu lizbońskiego – najstarszej imprezy biegowej w kraju. W niedzielę 9 grudnia . odbędzie się już 27 edycja maratonu, cieszącego się niesłabnącą popularnością.
Tradycyjnie, oprócz maratonu organizatorzy przewidzieli starty w pół maratonie oraz mini maratonie (dystans 4 km, nie objęty pomiarem czasu ani klasyfikacją). Trasa dwóch pierwszych została wytyczona w taki sposób, by uczestnicy mogli przy okazji sportowej rywalizacji poznać najważniejsze zabytki miasta. Zawodnicy o 9:00 rano wyruszą ze Stadionu 1 Maja (Estadio 1° de Maio), tuż przy brzegu rzeki Tag, początkowo biegnąc przez centrum miasta, a dokładniej przez historyczną dzielnicę Belem, obok Klasztoru Hieronimitów, wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Dalej trasa zatacza koło, by powrócić na metę z powrotem na stadion. Trasa jest w większości płaska, nie licząc niewielkiego wzniesienia o długości ok. 4km mniej więcej po środku trasy. Start pół maratonu nastąpi z ulicy Avenida 24 de Julho o godz. 10:30.
W grudniu w Lizbonie nadal panują dość łagodne dla biegaczy warunki pogodowe. Średnia temperatura powietrza wynosi ok. 12 ° C , a wilgotność powietrza ok. 45%. Zawodnicy będą podzieleni na grupy wg płci i wiek. Przewidziano po 1 grupie seniorów wśród Pań i Panów oraz 6 grup weteranów od 35 do powyżej 70 roku życia.
Pamiątkowe medale otrzymają wszyscy zawodnicy, którzy ukończą bieg. Oficjalne dyplomy, potwierdzające start oraz uzyskany wynik będzie można pobrać ze strony maratonu.
Na piątek 7 grudnia zaplanowano otwarcie centrum targowego, zlokalizowanego na stadionie 1 Maja. Na terenie Expo, wśród innych stoisk, działać będzie Biuro Zawodów, gdzie wydawane będą pakiety i numery startowe.
Warto przypomnieć, że rekord trasy w Lizbonie należy do Polaka Zbigniewa Nadolskiego i wynosi 2:11:37. Na obecną chwilę w maratonie zarejestrowało się 25 Polaków i 8 rodaków w półmaratonie, którym oczywiście będziemy gorąco kibicować!
Profil maratonu” http://www.lisbon-marathon.com/pol/trasa.htm
Trasa maratonu: http://www.mapmyrun.com/routes/view/20662770
Źródło: www.lisbon-marathon.com
Maraton w Lizbonie przebiegł w 2006 roku Robert Celiński, Ambasador Festiwalu Biegowego. Oto fragment jego relacji:
…Wystartowałem z jednego z pierwszych rzędów. Tłok szybko się przerzedził, przez pierwsze kilometry trzymałem się kilku zawodników, później sam sobie dyktowałem tempo. Planem było utrzymywanie 4 min/km, spokojnie mi to wychodziło, a na pierwszych kilometrach wyrobiłem sobie nawet zapas. Biegliśmy wzdłuż lizbońskiego wybrzeża, na zachód, minęliśmy Belem, by po jakimś czasie zawrócić z powrotem do centrum. Tam odpowiedziałem na pozdrowienia poznanych poprzedniego dnia Polaków. Im było łatwiej wyłowić mnie w stawce biegaczy - ze względu na charakterystyczną koszulkę z flagą Polski, oraz mniejszy tłok wokół mnie. Pogoda do biegania była niezła - temperatura około 12-15 stopni i spore zachmurzenie. Niestety, spadł deszcz, który przemoczył moje spodenki. Z góry wiedziałem, że skończy się to masakrą pachwin. Przerobiłem tę bolesną lekcję między innymi w Dublinie, gdzie dokonywałem cudów męstwa na ostatnich kilometrach. Liczyłem na to, że w Lizbonie również będę taki dzielny.
Przebiegliśmy pod mostem, na Praca do Comercio zakręciliśmy w Rua da Prata, w stronę wyżej położonych dzielnic miasta. Tutaj czekało na nas kilka pułapek w postaci torowiska, kocich łbów i mokrych, śliskich krawężników. Zakrętów nie można było brać "na ostro", bo mogło się to skończyć upadkiem. Wspinaczka ulicą Avenida Almirante Reis trwała długo, nie było bardzo stromo, ale konsekwentnie w górę. Po zawrotce można był lecieć z górki na pazurki. Wbiegając z powrotem na Praca do Comercio dostałem wiatru w skrzydła, wyprzedziłem zawodników, z którymi biegliśmy po centrum. Półmetek minąłem w czasie 1:23:44, zarabiając jeszcze dodatkowe sekundy w stosunku do i tak szybkiej pierwszej dychy (39:28). Wyrwałem do przodu, wyprzedziłem jeszcze kilku zawodników i na długiej prostej nie widziałem już żadnego biegacza. Po lewej stronie minąłem Alfamę, nad którą górował Castelo de Sao Jorge - lizboński zamek. Niedługo potem moim oczom ukazał się wysoki wiadukt. Trochę dołująca stawała się perspektywa biegnięcia cały czas po prostej. Taka trasa jest teoretycznie szybsza, ale zakręty są kolejnymi celami, które jednak bardziej mnie motywują.
Pełna relacja na stronie: http://www.robertcelinski.com/index.php?go=maratony