Armagedon pogodowy na Martynice pokrzyżował plany Krystiana Ogłego
Opublikowane w pon., 09/11/2015 - 13:02
Mieli się ścigać po 133-kilometrowej i zarazem malowniczej trasie prowadzącej z północy na południe Martyniki. 400 biegaczy czekało na start niepokojąc się o to, w jakim stanie będzie trasa, która nawet przy małym deszczu zamienia się w błotnistą ślizgawkę. A deszcz nie był wcale mały. Nie dość, że padało codziennie, to jeszcze rosła intensywność opadów. Na północy wyspy coraz więcej miejscowości zgłaszało, że nie będzie mogło gościć u siebie biegaczy, ze względu na szkody jakie wyrządziła ulewa.
Organizatorzy przyglądali się temu wszystkiemu, wahając się, czy odwołać imprezę. Biegacze przyjechali na Martynikę z całego świata, dla wielu z nich było to wyzwanie logistyczne i finansowe. Co gorsza, z uwagi na kalendarz biegów terenowych, w których biorą udział czołowi zawodnicy, rozważane przesunięcie biegu o tydzień, okazało się niemożliwe.
Ostatecznie, gdy wraz z ulewami pojawiły się pierwsze osunięcia ziemi i wystąpienia wód z brzegów, a wiatr zaczął łamać drzewa organizatorzy podjęli decyzję o odwołaniu Transmartinique i pozostałych biegów towarzyszących.
„Nie dziwię się organizatorom bo dzisiaj to już armagedon i prawdziwa powódź i przeprawy przez rzeki mogłyby skończyć się tragicznie. Ale wielka szkoda, bo już byłem w pełni nastawiony na walkę, która miała się zacząć za 12 godzin”
- pisał na swoim profilu Krystian Ogły, jedyny polski uczestnik biegu (na zdjęciu archiwalnym z Kilianem Jornetem).
„Transmartynique anulowane. Myślę, że to była bardzo dobra decyzja organizatorów. Bezpieczeństwo jest najważniejsze. Myślami jesteśmy teraz z mieszkańcami Martyniki, którzy brodzą po kostki w wodzie i tak dużo stracili przez powodzie”
- skomentował z kolei Christophe Le Saux, wielokrotny uczestnik imprezy i jeden z jej faworytów.
Następnego dnia po anulowaniu imprezy sytuacja się uspokoiła, znowu wyszło słońce, ale organizatorzy nie zdecydowali się już na rozegranie krótszych dystansów.
IB