FSZP: Rafał Sonik o śmieceniu na szlakach. "Wstydźmy się!" [WIDEO]
Opublikowane w pt., 08/09/2017 - 23:07
Tematyce ekologii w górskich wyprawach i biegach górskich poświęcone było kolejne spotkanie Forum Sport, Zdrowie, Pieniądze. Gościem był tu Rafał Sonik, wybitny rajdowiec, sześciokrotny zdobywca Pucharu Świata, zwycięzca Rajdu Dakar, szef Stowarzyszenia Czyste Tatry.
Czyste Tatry ma za sobą już sześć edycji. Gość FSZP przypomniał genezę tego projektu i wyjaśnił powody swojego społecznego zaangażowania.
- Odwołam się do przykładu osobistego. Mam serdecznego przyjaciela, takiego od 3 czy 4 roku życia. Zawsze jesteśmy sobie bliscy. On jest bardzo usportowiony. Pewnego dnia zeskoczył z deski przy brzegu i przeciął kompletnie stopę - na butelce, która była rozbita. Stracił praktycznie czucie w stopie - mino kilku operacji nie wrócił do pełni sprawności. To było bardzo bolesne oświadczenie. Wyobraziłem też sobie, ze to mogło być moje dziecko, to mogłem być ja. Ktoś bezmyślenie wrzucił butelkę - mówił do biegaczy Rafał Sonik.
- Takie doświadczenia może mieć każdy z nas. Idziemy ze znajomymi do lasu i odczuwamy wstyd z powodu furmanek przywiezionych tam śmieci. Wiosną wyłażą jak wyrzut sumienia stare kanapy, telewizory... To wstyd i obciach. Chcielibyśmy być Europejczykami - jesteśmy lepiej ubrani, wyposażenie - ale poziom naszej świadomości do tego nie dorasta - wskazywał rajdowiec z misją.
- Trzecia obserwacja jest taka. Byłem w Dolomitach, nocowałem w hotelu przy drodze, którą - jak się dowiedziałem - miał się odbyć wyścig kolarski. Kilkanaście tysięcy od amatorów do zawodowców. Na przełęczy, a przy której wtedy był mój hotel, najbardziej chce im się pić i jeść tak - to jest w kolarstwie. Nie mogłem uwierzyć, co zobaczyłem przez własne okno. Jak przejechali kolarze, to cała droga, przez kilka kilometrów była usłana foliami, opakowaniami po żelkach, bidonach. Nie do wiary - zżymał się Rafał Sonik.
Gość FSZP podkreślał, ze wielokrotnie zbierał szkła na mazurskiej plaży czy w Tatrach. I postanowił coś z tym zrobić. W czasie dwóch edycji akcji wolontariusze Czystych Tatr zebrali niemal 2,5 tony śmieci. W ostatniej - 250 kg. - Wszystko to co znalezlismy w tatrach przez te 6 lat to zgroza. Śmiecenie to obciach - mówił gość FSZP.
- Mamy dobre prawo opisujące sprzątanie w domostwach. Problem jest w lesie, gdzie nikt nie sprząta. Budujmy swoją świadomość, a możemy być zieloną wyspą - podkreślił dakarowiec.
W Krynicy Rafał Sonik opowiadał też o ostatnich występach w Pucharze Świata, gdzie nabawił się kontuzji - złamania kostka kości piszczelowej. Jechał z nią 3,5 dnia - mimo bólu dojechał do mety. - W koncówce PŚ wszyscy mają totalną determinację. Październikowy start w Maroku - oczywiśće że pojadę, mam nadzieję, że noga się zrośnie, a potem ją otejmpujemy. Kij w zęby i w drogę! - podkreślił.
Pytany o kulisy przygotowań do startów w rajdach mówił:
- Trening gorski to najlepszy trening wytrzymałościowy, w pięknych widokach. Cenię go najwyżej. Sale treningowe to rodzaj protezy z powodow czasowych. Wszyscy najwyżej cenią góry. Zazdroszczę Wam, bo macie możliwość obcowania z nimi - czujcie się szczęśliwcami. Trening w gorach to kwintesecnaja outtdoru, choc góry bywają też niebezpieczne, jak mój ostatni etap w Argentynie. Zachecam do obejrzeniu filmu 110 procent - świt na pustyni to cos magicznego!
- Czekamy na elektryczne quady. Pojazdy te są ekologiczne, a przy tym bardzo silne. Myślę, że za kilka lat wszyscy będziemy jeździć pokazdami elektrycznymi. Dziś ktoś może pomysleć - quad warczy i zostawia spaliny. My jednak trenujemy tam gdzie nikomu nie przeszkadzamy - wyjaśniał pytany o swoje treningi.
Skąd w panu tyle energii na te wszystkie działania? - pytał jeden z widzów. - Intensywna praca, sport, działania charytatywne...
- Moje pierwsze zdanie brzmiało "nie mam ćaśu", co przypomniała ostatnio moja ciotka. A mówiąc bardziej filozoficznie, trzeba zadać pytanie po co jestesmy na ziemi. Po to, by zmieniać świat. A jak zmieniać to na lepsze. Zarabiam pieniądze, ale nie są one celem - zawsze to mówiłem mojej mamie. Zarabiałem na sprzedaży nart. Kupowałem wiadra, które miały plastik taki sam jak ślizg w nartach. W ten sposób zarabiałem na kolejne narty, na wyjazdy, na sport - wspominał Rafał Sonik.
Mówiąc precyzyjnie o swoich działaniach, dodał: Jedną trzecią dochodu spółki matki inwestuję, jedną trzecią konsumuję na to, co dostarcza radość bliskim i pracownikom, ostatnią równą część przeznaczam na działalność społeczną. I uważam, żę to jest w porzadku. My nie zatrudniamy ludzi czystych tatrach, mamy wolotnarisuzy, także tych którzy to organizują.
- Pomaganie innym jest po prostu przywilejem. Jeśli częśc naszych środków uzyjemy by zrobić coś pożytecznego, to poziom satysfakcji jest największy z możliwych - podkreślił Rafał Sonik.
red.