Rafał Bielawa wciąż z szansą na rekord. Główny Szlak Beskidzki - dzień 3
Opublikowane w pt., 13/10/2017 - 23:19
Koniec trzeciego dnia biegu po Głównym Szlaku Beskidzkim zastał Rafała Bielawę w sercu Beskidu Niskiego, między Bartnem a Kątami. Za wrocławskim ultrasem, który wyruszył z Ustronia w środę o 3 nad ranem, już blisko 320 km z 501,5 km całego czerwonego szlaku, choć jego zegarek naliczył kilkanaście kilometrów więcej.
Piątek na GSB zaczął się dla Rafała... godzinę przed południem. To wtedy wrócił do biegu po 3-godzinnej drzemce w hotelu w Krynicy-Zdroju, do którego dotarł dobrze po wschodzie słońca. Bolały kolana, a zwłaszcza zmęczone zbiegiem do Krynicy mięśnie czworogłowe ud. W przyspieszonej regeneracji pomógł elektrostymulator Compex.
Przespanie się w łóżku, choć krótkie, doskonale wpłynęło na Rafała. Nie były nawet potrzebne większe buty, które na spuchnięte ze zmęczenia stopy przywiózł do Krynicy Krzysztof Dołęgowski. Bielawa w świetnym nastroju wyruszył na najtrudniejszy chyba odcinek – bardzo błotnisty jak zawsze o tej porze roku Beskid Niski.
Rafał uciekał przed ruszającymi pół doby po nim z Krynicy uczestnikami ŁUT-150, najdłuższego dystansu Łemkowyny. Impreza na trasie do Komańczy ma też dla niego pozytywne aspekty. Z każdą godziną będzie miał w swoim wyzwaniu coraz więcej kibiców na szlaku i może korzystać z zaczynających swoją pracę punktów żywieniowych, świetnie jak co roku zaopatrzonych. Biegacz zjadł więc zupę, trafiło się i drugie danie.
Szansa na rekord sprzed ponad 3 lat Macieja Więcka (114 godzin 50 minut) wciąż jest spora. W trzeciej nocy na trasie Rafałowi towarzyszą Adam Banaszek, Andrzej Zyskowski i Wojciech Probst. Cały czas ma kogoś ze sobą, co przy ogromnym już zmęczeniu pozytywnie wpływa na nastrój.
Aktualną pozycję Rafała Bielawy na GSB można śledzić pod TYM linkiem.
Piotr Falkowski
zdj. Łukasz Buszka