Śladami Niezłomnych: Bieg, który wstrząsnął Pabianicami
Opublikowane w czw., 06/03/2025 - 17:28
Wyobraź sobie mroźny poranek, gdy wiatr niesie echa historii przez ulice Pabianic. 2 marca 2025 roku miasto zamieniło się w arenę niezwykłego widowiska – setki stóp, niczym wilcze łapy, ruszyły w pościg za pamięcią. To nie był zwykły bieg. To była podróż w czasie, hołd dla tych, którzy nigdy się nie poddali. Trzynasta odsłona „Tropem Wilczym” przyciągnęła tłumy – od zapalonych sportowców po rodziny z dzieciakami, wszyscy zjednoczeni w jednym celu: uczcić Żołnierzy Wyklętych.
Start. Park Wolności – miejsce, które tego dnia stało się portalem do przeszłości. Punktualnie o 12:00 pierwsi śmiałkowie ruszyli na trasę liczącą 1963 metry. Dlaczego akurat tyle? To nieprzypadkowa liczba – to rok, w którym ostatni z Niezłomnych, Józef Franczak „Laluś”, zakończył swoją walkę. Każdy krok na tej trasie był jak uderzenie w bęben historii, przypominające o ich niezłomności. Dla tych, którzy chcieli więcej, przygotowano też dłuższy dystans – 5 kilometrów, prawdziwy test siły i ducha.
Na mecie czekały nie tylko medale – symbole wysiłku i pamięci – ale i coś dla ciała: ciepła grochówka, herbata i drożdżówki, które rozgrzewały w ten marcowy dzień. Organizatorzy na czele oraz wsparciem lokalnych władz i społeczników, zadbali o każdy szczegół. Pakiety startowe – z koszulkami i numerami – rozeszły się jak świeże bułki, a chętni do biegu wciąż napływali, nawet w ostatniej chwili.
To nie był tylko sport. To było święto. Dzieciaki biegały z uśmiechami, dorośli z zadumą, a w tle unosiła się myśl o tych, którzy walczyli w cieniu, byśmy dziś mogli biegać w słońcu. Pabianice po raz kolejny pokazały, że pamięć o Niezłomnych wciąż żyje – w nogach biegaczy, w sercach mieszkańców i w każdym oddechu na trasie. Trzynasty bieg? Może i tak, ale na pewno nie pechowy – to był triumf historii nad zapomnieniem.
Viktor Volkov, Ambasador Festiwalu Biegowego
Zdjęcia: Mariusz Sobczak i Paweł Wlazło